Jeśli tyko żaden szaleniec nie jeździ rozpędzonym automobilem po sopockim deptaku, to spotkanie przy stoliku w Cafe Ferber może należeć do najprzyjemniejszych doznań kulinarnych w okolicy mola. Można tu spędzić cały dzień, zaczynając od śniadania. Amatorzy czy raczej amatorki odchudzania znajdą w karcie musli z jogurtem i inne okropności powodujące, że człowiek myśli bez przyjemności o pierwszym posiłku. Prawdziwi smakosze natomiast mają do wyboru inne prawdziwe smakołyki, takie jak konfitury, serki wiejskie, wędliny, camembert, jajka sadzone na bekonie, soki ze świeżych owoców i doskonałą kawę (nigdzie indziej takiej nie piłem) lub herbatę.
Po plaży lub wizycie w Galerii przy samym molo gdzie można było obcować z obrazami Iwana Ajwazowskiego oraz Teodora Axentowicza, których łączą ormiańskie korzenie, koniecznie trzeba wrócić na obiad (lub jeszcze lepiej) na kolację, by zacząć od karmelizowanych w miodzie i orzechach skrzydełek kurczaka (23 zł), zupy rybnej z owocami morza (18 zł), by potem martwić się, czy wybrać stek z wołowiny angus w sosie pieprzowym z domowymi frytkami (70 zł), czy raczej smażonego dorsza z pudrem chorizo, ziemniakami z grilla i cudownym duszonym porem (28 zł). Jeśli ktoś jeszcze ma siły na deser, to winien wziąć sorbet cytrynowo-wiśniowy z orzechami w karmelu i migdałowym ciasteczkiem.
Karta win jest niezbyt obszerna, ale zawiera wszystko to, co włoskie winnice proponują miłośnikom naprawdę dobrych win. W tym moje ulubione primitivo z końca italiańskiego buta.
tel. 784040005, www.ferber.pl