Kodowanie telewizyjnych transmisji to woda na młyn piratów. A w Polsce na usługi tych ostatnich jest duży popyt. Na jednego legalnego widza przypada drugi – nielegalny.
Wraz z początkiem piłkarskich mistrzostw Europy dla Jarosława Mojsiejuka, szefa sześcioosobowego działu walki z piractwem w Cyfrowym Polsacie, zacznie się gorący czas. Właściciel stacji Zygmunt Solorz-Żak zdecydował, że najbardziej atrakcyjne spotkania fazy grupowej (poza meczami Polaków, które – jak wynika z przepisów ustawowych – muszą być ogólnodostępne) będą pokazane w dodatkowo płatnych kanałach, specjalnie stworzonych przy okazji turnieju. Widzowie zareagowali oburzeniem, choć to nie pierwszyzna – ten sam patent Polsat wykorzystał podczas siatkarskich mistrzostw świata przed dwoma laty.
Polityka
22.2016
(3061) z dnia 23.05.2016;
Ludzie i style;
s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "Strumień drąży tamę"