Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski nie spodziewał się chyba, że jego dyplomatyczna wpadka zyska taki rozdźwięk – szeroko komentowana w mediach polskich i zagranicznych, pobudziła wyobraźnię wielu osób. Wymyślony przez Waszczykowskiego kraj, San Escobar, ma już profile w najważniejszych mediach społecznościowych (a tam, rzecz jasna, tysiące fanów i obserwatorów). Ma stolicę, własną walutę, ma już nawet tworzoną na bieżąco historię.
Ma wreszcie zasłużone miejsce na mapie i wiadomo już dokładnie, z jakimi regionami sąsiaduje. Zadania podjął się malarz i grafik Jarek Kubicki – i efekt doprawdy olśniewa. Mapa powstała w ogromnej rozdzielczości i jest niezwykle szczegółowa. Nie ma już wątpliwości, jakie to tereny, gdzie leży stolica, gdzie znajdują się lotniska i rozmaite fortyfikacje. Ba, wiadomo już nawet, gdzie udać się na narty (wszak rozpoczęły się właśnie ferie zimowe).
Ale jeśli nie udamy się do San Escobar tradycyjnymi środkami komunikacji – oto wystarczające pocieszenie:
Wpadce szefa MSZ oraz innym krajom istniejącym tylko teoretycznie poświęcamy kilka materiałów w nowym numerze POLITYKI. Między innymi tekst Ziemowita Szczerka, który pisze: „Witold Waszczykowski niechcący stworzył państwo. Jego San Escobar jest niczym innym jak przejęzyczeniem. Ale błyskawicznie zaczął żyć własnym życiem. I dołączył do wielkiego archipelagu teoretycznych państw”.
Rzecz puentuje zaś najcelniej redaktor naczelny POLITYKI Jerzy Baczyński: „Ta władza może być groźna, choć wciąż bywa także śmieszna. Jak junta z San Escobar”. A zatem vivat San Escobar!