Ludzie i style

Coraz więcej przestępstw transmitowanych na Facebooku. Ale serwis nie ma na to recepty

Zuckerberg ogłaszając wprowadzenie nowego produktu, mówił, że dzięki niemu „będziemy komunikować się ze sobą w sposób emocjonalny, nieprzetworzony, prosto z trzewi”. Zuckerberg ogłaszając wprowadzenie nowego produktu, mówił, że dzięki niemu „będziemy komunikować się ze sobą w sposób emocjonalny, nieprzetworzony, prosto z trzewi”. Sticker Mule / StockSnap.io
Społeczne skutki nowych rozwiązań technologicznych przerosły twórców Facebooka.

W poniedziałek amerykańska policja wydała nakaz aresztowania Steve’a Stephensa. Amerykanin dzień wcześniej transmitował na Facebooku zabójstwo 74-latka, do którego doszło w Cleveland, w stanie Ohio.

Jeszcze przed zabójstwem Stephens opublikował wpis o jego byłej partnerce, z którą „stracił trzy lata” życia. W filmie tuż przed zabójstwem mówił, że to ona jest „powodem wszystkiego, co zaraz się wydarzy”. Sprawą zajmuje się teraz FBI.

Chodziło o czysty zysk

Facebook umożliwił swoim użytkownikom prowadzenie transmisji live w kwietniu 2016 r. Była to odpowiedź na rosnącą popularność platform takich jak Snapchat, Meerkat i YouTube. Zuckerberg był podobno poruszony danymi, które wykazały, jak ogromną ilość czasu użytkownicy spędzają, oglądając filmy, i natychmiast zatrudnił stu najlepszych inżynierów firmy do stworzenia nowych produktów wideo.

W odróżnieniu od np. Snapchata transmitowane filmy automatycznie zostają zarchiwizowane na profilu użytkownika. Wszystko po to, żeby pechowcy, którzy nie mieli w dłoni smartfona i nie siedzieli przy komputerze w trakcie nadawania takiego wideo, mogli obejrzeć je później.

Zuckerberg, ogłaszając wprowadzenie nowego produktu, mówił, że dzięki niemu „będziemy komunikować się ze sobą w sposób emocjonalny, nieprzetworzony, prosto z naszych trzewi”.

Jednak bardzo szybko okazało się, że takie rozwiązanie rodzi niekontrolowane społeczne skutki. Bardzo realne. Że ludzie nie dzielą się z innymi, wyłącznie prozaicznymi, codziennymi czynnościami, ale pokazują też morderstwa, gwałty, samobójstwa, czego nikt nie jest w stanie kontrolować. Facebook przestał sobie z tym radzić.

Zabezpieczenia, które nie działają

W styczniu szwedzka policja aresztowała trzech imigrantów tuż po tym, jak rozpoczęli transmisję na żywo na Facebooku. Zamknięta grupa mogła przez kilka godzin oglądać zbiorowy gwałt. Policję zaalarmowała 21-letnia Szwedka, którą zbulwersowała ta transmisja. Tymczasem przestępstwo obserwowało około 200 osób.

Inna historia: kiedy nagrano policjantów strzelających do czarnoskórego na parkingu przed sklepem muzycznym, Facebook zdecydował się nie usuwać takich szokujących nagrań, żeby służyły jako świadectwo problemów, z którymi boryka się społeczeństwo. Archiwalne transmisje są co prawda oznaczane jako zawierające treści drastyczne i przeznaczone tylko dla odpornych psychicznie widzów, ale co z tego? Czy zakazany owoc nie smakuje znacznie lepiej?

Profil Stephensa, zabójcy z Cleveland, Facebook zablokował dopiero trzy godziny po zbrodni, a w tym czasie film został rozpowszechniony w innych mediach społecznościowych, między innymi na Instagramie czy YouTube. Tylko na Facebooku obejrzano go ponad 150 tys. razy.

Czy rozwiązanie jest możliwe?

Mary Anne Franks, profesorka prawa na uniwersytecie w Miami, wątpi w to, że Facebook znajdzie skuteczne narzędzie do monitorowania filmów live. To według niej problem nierozwiązywalny dla takiego produktu.

Rzeczniczka społecznościowego giganta, Andrea Saul, zapewnia w mailu, że Facebook wciąż takiego rozwiązania szuka, oraz „jest w kontakcie ze specjalistami, którzy doradzają w kwestiach bezpieczeństwa”. Z drugiej jednak strony Daniel Danker, dyrektor ds. produktów live, w wywiadzie przeprowadzonym w zeszłym miesiącu broni się przed atakami, twierdząc, że większość treści wideo na żywo umieszczonych w witrynie ma pozytywny charakter. A twórcy Facebooka „polegają na społeczności, jeżeli chodzi o treści niebezpieczne lub w inny sposób niespełniające standardów społecznościowych”.

A ci – oglądają i nie reagują. Gwałt na Szwedce, do którego doszło w styczniu, obserwowało około 200 osób. Zareagowała jedna. Jeśli ktoś wysyła powiadomienie, trafia ono w ciągu 24 godzin do zespołu administratorów. W tym czasie film można obejrzeć milion razy. I przenosić go na inne platformy. I nieskończenie powielać.

Na podstawie „The Washington Post”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną