Prawdopodobnie około pół miliona lat temu po raz pierwszy użyto, nie wiadomo gdzie, krzemiennego noża, nie u nas też wiele tysiącleci później powstała łyżka, nie my wymyśliliśmy i rozpowszechniliśmy użycie widelca. Ten ostatni wydawał się zresztą ludziom dość długo zupełnie niepotrzebny, ale przywożony ze Wschodu zyskał popularność w Europie, więc stał się modny i u nas.
Na obrazach uczt sprzed wieków na próżno wypatrywać sztućców, jedynie czasem dostrzeżemy łyżki i szpiczaste noże. „Widełkami” wybierano czasami jedzenie z mis i półmisków. Ręce, zazwyczaj własne trzy palce, wystarczały do wkładania go do ust, uznawano to za naturalne i wygodne. Potrawy płynne jadano najpierw z pomocą muszli, łupin owoców czy skórek chleba. W drugim tysiącleciu p.n.e. pojawiły się drewniane łyżki o szerokim trzonku, z okrągłym czerpakiem, niezbyt podobne do obecnych smukłych łyżek. Metalowe, czyli trwalsze, zaczęto wytwarzać najpierw w starożytnym Egipcie, potem w Grecji. W Rzymie zaś wykonane ze srebra łyżeczki przeznaczone były głównie do wydobywania ostryg z muszli.
W Polsce w XVI w. na trzonku łyżek, obok rzeźbień i zdobienia drogimi kamieniami, pojawiły się żartobliwe lub pouczające napisy, głównie zresztą po polsku. Słynął z tworzenia takich inskrypcji Mikołaj Rej, jego autorstwa jest np. sentencja: „Chceszli być zacny? Bądź cnotą znaczny”.
Kiedy na początku XVIII w. odkryto możliwość produkcji porcelany w Europie, zainteresowano się też bardziej sztućcami stanowiącymi komplet z coraz piękniejszą zastawą stołową. Od kilku wieków pojawiały się w Europie dwuzębne widelce, które na przykład przywoziły wraz z posagami bizantyjskie księżniczki. Kiedy Ludwik XIV uznał, że dla bezpieczeństwa lepiej zaokrąglić czubki noży i nie dało się na nie nadziewać kęsów, widelców zaczęto używać częściej.