Ludzie i style

Puchar Polski dla Lechii

Radość Piłkarzy Lechii Gdańsk ze zdobycia Pucharu Polski po meczu finałowym z Jagiellonią Białystok Radość Piłkarzy Lechii Gdańsk ze zdobycia Pucharu Polski po meczu finałowym z Jagiellonią Białystok Kuba Atys / Agencja Gazeta
Trochę wymęczyliśmy ten puchar – tak mniej więcej skomentował wynik finału futbolowego Pucharu Polski trener zwycięzców Piotr Stokowiec. Zaskakująca trzeźwość oceny tuż po życiowym sukcesie.

Rzeczywiście – nie obejrzeliśmy na Stadionie Narodowym gry zapierającej dech w piersiach. Ani Jagiellonia z Białegostoku, ani Lechia z Gdańska nie pokazały niczego, co dawałoby nadzieję na to, że w europejskich pucharowych eliminacjach przestaniemy odgrywać rolę szaraczków przeganianych z rozgrywek natychmiast po ich starcie.

Czytaj także: Dlaczego źle się dzieje w polskiej piłce

Jagiellonia – Lechia 0:1

Jagiellonia przegrała 0:1 z Lechią po golu rezerwowego Artura Sobiecha w doliczonym czasie gry. Chwilę wcześniej inny piłkarz z Gdańska Flavio Paixao wpakował piłkę do siatki, zdążył się już nacieszyć, gdy VAR spowodował anulowanie bramki. Gdyby jednak ostateczny wynik był odwrotny, nikt nie mógłby mówić o niesprawiedliwości losu.

Być może pecha mieli piłkarze biegający po słabej trawie Narodowego. Kibice mieli bowiem przed oczyma dwa półfinałowe mecze Ligi Mistrzów rozegrane we wtorek i środę. Trudno było uciec od druzgocących porównań z Barceloną, Liverpoolem, Ajaxem czy Tottenhamem. Niby wszystko wiemy, ale takie zestawienie sprawia przygnębiające wrażenie. Czy może być inaczej, jeżeli w polskiej lidze gwiazdami są trzecioligowcy z Hiszpanii?

Czytaj także: Trenerski stres

Kibole wciąż górą

Od kilku dni docierały informacje o tym, że wszystkie bilety zostały sprzedane. Tymczasem oglądaliśmy sporo wolnych krzesełek w kilku sektorach. Okazało się, że kibice z Lechii mieli trudności z przejściem kontroli przy bramkach wejściowych. Postanowili poczekać i krótko przed początkiem gry wymusić wstęp. Organizatorzy byli jednak lepiej przygotowani niż w ubiegłych latach. Zgodnie z komunikatem PZPN zamknięte zostało jedno z wejść. Ostatecznie kontrola nie była na tyle rygorystyczna, żeby nie doszło do zadymienia w drugiej połowie zawodów. Wygląda na to, że walka z kibolami jest daleka od zwycięstwa.

Coraz lepiej z Pucharem Polski

Od kilku lat Puchar Polski nie jest tylko dodatkiem do ligi. To niewątpliwie zasługa obecnych władz Polskiego Związku Piłki Nożnej. Oprawa zawodów jest na europejskim poziomie. W tym roku do ostatecznej rozgrywki stanęły dwie wyróżniające się w polskich warunkach drużyny. Na kilka kolejek przed zakończeniem sezonu – druga i czwarta w tabeli. Obaj trenerzy – Piotr Stokowiec i Ireneusz Mamrot – znają swój fach. Właściciele klubów deklarują ambitne cele. Mają poparcie lokalnych władz. Ale to wszystko bardzo wolno przekłada się na sportowy poziom.

Czytaj także: Ekstraklasa. Dlaczego kluby taśmowo zwalniają trenerów?

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną