Prawisła i jej dolina kształtowały się podczas ostatniego zlodowacenia – 115–20 tys. lat temu. Gdy lądolód skandynawski osiągnął swój maksymalny zasięg, jego czoło biegło od Zielonej Góry, przez Konin, Płock, Niedzicę, na wschód. Wisła, napotykając tę przeszkodę, skręcała na zachód. Płynęła przez dzisiejsze Niemcy i uchodziła do Morza Północnego. Osiągała wtedy miejscami szerokość 18 km. Pamiątką po tym czasie jest ostry zakręt rzeki na zachód powyżej Warszawy, a także wydmy i bagna Puszczy Kampinoskiej, niegdyś część pradoliny Wisły. Gdy lądolód się wycofał, Wisła, szukając najkrótszej drogi do ujścia, skierowała swój bieg na północ. Dziś ma w najszerszym miejscu ok. 1,5 km, jest najdłuższą rzeką uchodzącą do Bałtyku i na niektórych odcinkach zbliżoną do naturalnej – ewenement w Europie.
– Woda, którą widzimy, to tylko część Wisły. Gdy rzeka swobodnie meandruje, wody w jej osadach jest więcej niż w głównym korycie. Osady w wielkich nieuregulowanych rzekach rozciągają się wszerz nieraz na kilka kilometrów i sięgają w głąb na wiele metrów – mówi dr biologii Magdalena Puczko z Centrum Nauki Kopernik, wielka miłośniczka Wisły.
Strefa wymiany wody powierzchniowej z płynącą przez piaski i żwiry jest osobnym, bogatym w życie środowiskiem oraz naturalnym filtrem. Piaski i żwiry zatrzymują zanieczyszczenia w sposób mechaniczny. Żyjące na ich powierzchni lub w wodzie przepływającej między nimi organizmy (bakterie, grzyby, pierwotniaki, nicienie, skorupiaki, niesporczaki, wrotki) żywią się rozpuszczoną w wodzie materią organiczną, rozkładając ją ostatecznie do dwutlenku węgla i wody. W okolicach Warszawy zjadają jej ok. 36 ton na kilometr w ciągu roku i są aktywne nawet przy ujemnej temperaturze.