Ludzie i style

Facebook, Google, Apple… Wszyscy wpadli

Facebook płaci setkom zewnętrznych kontrahentów za przygotowywanie transkrypcji klipów audio od użytkowników jego usług. Facebook płaci setkom zewnętrznych kontrahentów za przygotowywanie transkrypcji klipów audio od użytkowników jego usług. Sara Kurfeß / Unsplash
Kolejne doniesienia potwierdzają, że w erze cyfrowej nasze dane są nową ropą naftową, a brak prywatności efektem ubocznym, niczym zanieczyszczenie powietrza. Kiedy zacznie nam to przeszkadzać?

Kilka dni temu agencja Bloomberg ujawniła, że Facebook płaci setkom zewnętrznych kontrahentów za przygotowywanie transkrypcji klipów audio od użytkowników jego usług. Agencja powołuje się na informatorów, którzy chcą pozostać anonimowi w obawie, że stracą pracę, ale doszli do wniosku, że to nieetyczne spisywać czyjeś prywatne rozmowy.

Facebook „recenzuje dźwięk”

Pracownicy zewnętrzni, czyli osoby niezatrudnione przez Facebooka, ale pracujące dla wynajętych przez portal firm, mieli za zadanie spisywać rozmowy głosowe przeprowadzane przez użytkowników za pośrednictwem aplikacji Messenger. Po co trwonić czas na takie zajęcie? Chodzi o mierzenie dokładności narzędzia do automatycznej transkrypcji. Innymi słowy, to jedna z czynności sprawdzających postępy w treningu sztucznej inteligencji, w tym przypadku w zakresie rozpoznawania mowy.

Facebook przyznał się do takiej praktyki i od razu dodał kilka „ale” na swoje usprawiedliwienie. Spółka poinformowała, że wstrzymała już „ludzką recenzję dźwięku”. Zrobiła to jeszcze przed publikacją materiału Bloomberga, konkretnie tydzień wcześniej, w reakcji na doniesienia o podobnych praktykach w innych firmach. Poza tym użytkownicy, których to dotyczy, wyrazili na transkrypcję zgodę w ustawieniach aplikacji.

Czytaj także: Inteligentne głośniki podbijają świat. Co już dziś o nich wiadomo?

Użytkownik sieci nie wie, jak i kiedy działa sztuczna inteligencja

Problem w tym, że choć usługi gigantów technologicznych są proste w obsłudze i działają intuicyjnie, to regulaminy i zasady użytkowania ciągle są dla przeciętnego użytkownika niezrozumiałe i tak naprawdę wielu nie wie nawet, o co w nich chodzi. Trudność sprawia też zrozumienie, na czym tak właściwie polega sztuczna inteligencja oraz gdzie, kiedy i jak działa.

„Facebook twierdzi, że »jego systemy automatycznie przetwarzają treści i komunikację, którą ty i inni dostarczacie, w celu analizy kontekstu i tego, co w nich jest«. Nie zawiera wzmianki o innych ludziach przeglądających treść. Na liście »rodzajów stron trzecich, którym udostępniamy informacje«, Facebook nie wspomina o zespole zajmującym się transkrypcją, ale niejasno odnosi się do »dostawców i usługodawców, którzy wspierają naszą działalność« poprzez »analizowanie, w jaki sposób wykorzystywane są nasze produkty«” – analizuje agencja Bloomberg.

Największy portal społecznościowy na świecie w odpowiedzi udzielonej mediom wspomina trochę przy okazji, że inni działali podobnie, pisząc, że tak jak Google czy Apple zawiesił program. W branży technologicznej rzeczywiście trudno w tym względzie o sprawiedliwego. To nie pierwszy i zapewne nie ostatni skandal tego typu, choć pozostałe dotyczyły inteligentnych asystentów głosowych.

Czytaj także: Jak zapewnić sobie bezpieczeństwo w świecie cyfrowym

Apple, Google, Microsoft – wszyscy winni

„Guardian” przypomina sekwencję zdarzeń. W kwietniu wyszło na jaw, że Amazon przekazywał pracownikom niektóre nagrania z osobistego asystenta Alexa w celu kontroli jakości usługi. Sprawę ujawnił Bloomberg. W lipcu kanał belgijskiej telewizji publicznej VRT NWS poinformował, że pracownicy Google też przesłuchują nagrania z asystenta, przy czym okazało się, że zdarzają mu się przypadkowe nagrania, więc rejestrowane jest nie tylko to, co jest wypowiadane po komendzie „OK Google” uruchamiającej działanie usługi.

Tydzień później sam „Guardian” opisał, że bez grzechu nie jest nawet koncern Apple, który troskę o prywatność umieścił na sztandarach. Firma zlecała zewnętrznym kontrahentom odsłuchiwanie nagrań z asystenta Siri, żeby sprawdzić, jak odpowiada i jak często włącza się przypadkowo, bez wiedzy użytkowników nasłuchując, co dzieje się wokoło. Wreszcie portal Vice News złapał Microsoft, który zlecał kontrahentom kontrolę jakości odpowiedzi asystenta głosowego Cortana, a także rozmów głosowych przeprowadzanych przez Skype, jeśli funkcja tłumaczenia aplikacji jest włączona.

Gołym okiem widać, że podobne sposoby sprawdzania i ulepszania swoich usług stosuje nie tylko Facebook, ale wielu innych w branży, a troska i szacunek do danych, w tym prywatnych rozmów, mogą znaczyć co innego w zależności od tego, kto o nich mówi.

Czytaj także: Facebook, Google i Microsoft wciąż próbują „naciągnąć” nas na dane

Ludziom w sieci wszystko jedno?

Akcje Facebooka na giełdzie odrobinę potaniały po doniesieniach mediów, ale znów zaczęły odbijać i wykres pnie się w górę. Spółka wyceniania jest na ponad 530 mld dol. Wszystko wskazuje więc na to, że inwestorzy nie boją się masowego odpływu użytkowników, bo doskonale zdają sobie sprawę, że albo jest im już wszystko jedno, albo nie widzą w tego typu działaniach większego zagrożenia, albo mają poczucie, że bez produktów i usług technologicznych liderów po prostu nie da się już żyć, więc muszą się zgadzać na efekt uboczny tej rewolucji.

Z kilkumiesięcznej „afery podsłuchowej” z największymi spółkami świata w rolach głównych płynie jeszcze jeden wniosek – sprawy ujawniali dziennikarze, a nie powołane do tego instytucje publiczne. Bez tych materiałów wielu użytkowników najprawdopodobniej nadal nie miałoby świadomości, z czym w praktyce wiąże się proces „ulepszania usługi”, „kontroli jakości” czy „udoskonalania rozpoznawania mowy”. Choć trzeba pamiętać, że i tak ciągle wiemy niewiele.

Czytaj także: Wkrótce z komputerem będziemy głównie rozmawiać

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną