Ludzie i style

Piłkarze jadą na ME 2020. Awans, który usypia

Polacy wygrali z Macedonią 2:0 i awansowali na mistrzostwa Europy Polacy wygrali z Macedonią 2:0 i awansowali na mistrzostwa Europy Michał Nowak / Newspix.pl
Polacy pewnie pokonali Macedonię 2:0, co wystarczyło do awansu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Ale prawdziwa wartość tej drużyny jest nieznana.

Awans reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy (zagramy na nich czwarty raz z rzędu) kończy podsycanie tematów zastępczych, które wrzucano raz po raz w związku z tym, że piłkarze grali ostatnio grubo poniżej oczekiwań.

Jakim selekcjonerem jest Jerzy Brzęczek?

Wśród owych „wrzutek” niepodzielnie królowało podważanie kompetencji selekcjonera Jerzego Brzęczka, jego charyzmy oraz zdolności do budowania autorytetu wśród piłkarzy, mających w większości do czynienia w klubach z fachowcami z o wiele bardziej imponującym CV.

Atmosfera w reprezentacji rzekomo miała być tak fatalna, tak że nawet piłkarzowi Glikowi po meczu z Łotwą puściły nerwy i publicznie zarzucił kolegom, że zamiast grać zespołowo, usiłowali urządzać indywidualne popisy. Natomiast kapitan Lewandowski był już do tego stopnia zniesmaczony postawą kolegów, że ostentacyjnie pominął w piątek wyczekujących na niego po meczu w Rydze dziennikarzy.

Świetnie zorientowani, od razu podpowiedzieli, dlaczego: po prostu zamiast powiedzieć parę słów za dużo, wolał milczeć. A o kim wolał milczeć, to się ma rozumieć samo przez się – o selekcjonerze Brzęczku niemającym większego pojęcia, w jaki sposób indywidualny potencjał piłkarzy przekuć na kolektywny efekt.

Czytaj też: Polska piłka, produkt futbolopodobny

Ile jest wart ten sukces?

Fachowość Brzęczka póki co ocenić trudno, choć na pewno nie przysporzył sobie popularności, powołując piłkarzy niegrających na co dzień w klubach, na czele z własnym siostrzeńcem Kubą Błaszczykowskim. W pierwszej fazie eliminacji zwycięstwa były dość szczęśliwe i nieprzekonujące. Nawet dość wczesny (na dwie kolejki przed końcem eliminacji) awans zostawił kibiców z odwiecznym pytaniem: czy aby na mistrzowskim turnieju jeszcze raz się nie okaże, że z uwagi na względny futbolowy prymitywizm nie pasujemy do imprezy tej rangi. Zwycięstwa nad słabymi (a tacy byli w tych eliminacjach rywale) są niewiele warte w każdym sensie: budowania własnej wartości, testowania przygotowanych rozwiązań, porządnej diagnozy, co trzeba poprawić.

Atmosfera sukcesu, zrodzonego w dużej mierze dzięki szczęśliwemu losowaniu grupowych rywali, usypia. A obrastanie w piórka ma w polskim futbolu długie i mocne tradycje. Dla wszystkich wybrzydzających na jakość gry piłkarze mają gotowe odpowiedzi: „Ale o co chodzi, przecież awansowaliśmy”, „Za styl w futbolu punktów nie dają”, „Liczy się wynik”.

Zwycięstwa z Łotwą czy Macedonią to nie jest jednak najlepszy impregnat na mecze z bardziej wymagającymi finalistami turnieju. Póki co gratulujemy i czekamy na czerwcowy turniej w niepewności. Jak zwykle.

Czytaj też: Laga na Lewego, czyli bezradność Polaków

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną