Ludzie i style

Dlaczego 1979 r. był przełomowy w (pop)kulturze

W latach 70. królowały kasety magnetofonowe. W latach 70. królowały kasety magnetofonowe. BriKost / Unsplash
Kultura dotrzymywała kroku wielkiej historii. Oto miniprzegląd – zwłaszcza jej odmiany masowej. Dość obiektywny, ale i bardzo osobisty. I siłą rzeczy niepełny.

1979 r. nawet na tle burzliwego XX w. prezentuje się niezwykle. Doszło wówczas m.in. do obalenia szacha w Iranie, reżimu Czerwonych Khmerów w Kambodży i Bokassy w Republice Środkowoafrykańskiej. W Wielkiej Brytanii objęła rządy Margaret Thatcher, a ZSRR rozpoczął inwazję w Afganistanie.

To także czas zamachów. Zachodnioniemiecka RAF dokonała nieudanego ataku bombowego na naczelnego dowódcę wojsk NATO w Europie, amerykańskiego gen. Alexandra Haiga. IRA nie udał się zamach na kuzyna królowej lorda Mountbattena, ostatniego wicekróla Indii. Wiele innych aktów terrorystycznych zebrało jednak krwawe żniwo.

W USA miał miejsce pierwszy głośny atak na szkołę. Po raz pierwszy szerokim echem odbiło się za oceanem zaginięcie dziecka. 1979 to także rok katastrof, dużych lotniczych i dwóch gigantycznych z udziałem tankowców. Nad Wisłą najważniejsza była pierwsza pielgrzymka do Polski Jana Pawła II, a wcześniej – zima stulecia.

Kultura dotrzymywała kroku wielkiej historii. Oto miniprzegląd – zwłaszcza jej odmiany masowej. Dość obiektywny, ale i bardzo osobisty. I siłą rzeczy niepełny.

Fantastycznie udana fantastyka

To był wyjątkowy rok dla filmu spod znaku fantastyki. Premierę miał pierwszy obraz z serii „Obcy”. „Alien” otworzył nowy rozdział w kinie SF, ale i grozy, bo jest przy okazji horrorem, co było nowością (choć wyprzedziła go „Planeta wampirów”, na której Ridley Scott się wzorował). W Polsce wszedł na ekrany rok później jako „Obcy – 8. pasażer Nostromo”, dozwolony od lat 18, więc nie miałem okazji zobaczyć go na dużym ekranie. Najpierw obejrzałem – już w kinie – kontynuację „Obcy – decydujące starcie” (1990). Tak samo było z „Gwiezdnymi wojnami” z 1977 r. Pierwsza część trafiła do Polski z dwuletnim poślizgiem, właśnie w 1979 r. W kinie w 1982 r. poznałem najpierw sequel, czyli „Imperium kontratakuje” (1980), dopiero potem, na kasecie, film otwierający to uniwersum.

Plakat z filmu „Obcy”mat. pr.Plakat z filmu „Obcy”

Miłośnicy science-fiction dzielą się na fanów Star Wars i Star Trek. Tej drugiej, starszej sagi (serial wystartował w 1966 r.) nie znaliśmy. „Star Trek: The Motion Picture” (1979) – pierwszy pełnometrażowy film – nie trafił do naszych kin. Udało się to dopiero czwartemu, „Star Trek IV: Powrót na Ziemię” (premiera w 1986 r., w PRL dwa lata później). A na dobre franczyza stała się znana dzięki emisji serialu „Star Trek: Następne pokolenie” (1987–94), emitowanego w TVP od 1990 r.

Tym dwóm wysokobudżetowym dziełom towarzyszył niskobudżetowy (grubo poniżej pół miliona dolarów), dystopijny „Mad Max”. Australijski film wywarł przemożny wpływ na popkulturę. No i umożliwił wielką karierę Melowi Gibsonowi. Obejrzałem go w drugiej połowie lat 80., nie mając bladego pojęcia, co to właściwie jest (podobnie trafiłem na „Terminatora” – w 1984 r., w kinach u nas trzy lata później jako sławetny „Elektroniczny morderca”). Zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, zwłaszcza brutalnością tytułowego, pozytywnego bohatera.

Bondów w naszych kinach z przyczyn ideologicznych się nie uświadczyło (najwyżej pod koniec PRL). „Moonraker” (11. z cyklu, czwarty z Rogerem Moorem) był kosmiczny, bo poza Ziemią działa się spora część akcji. Ważną rolę odgrywały promy kosmiczne, co idealnie zgrywało się z rzeczywistością – pod koniec marca 1979 r. pierwszy w pełni funkcjonalny amerykański wahadłowiec Columbia został oddany do użytku.

Plakat z filmu „Moonraker”mat. pr.Plakat z filmu „Moonraker”

Czytaj także: Wędkowanie, karty i napięte nerwy. Codzienność PRL

Szeroki wachlarz

Premierę kinową miała „Wielka wyprawa muppetów”, choć o wiele ważniejszy był oryginalny program telewizyjny. W jednym z odcinków z 1979 r. pojawił się Sylvester Stallone. W tym samym roku ukazał się „Rocky II”. Jakże miło było oglądać, jak tłucze radzieckiego boksera! „Sly” miał już wówczas pozycję gwiazdy, a trzy lata potem zagrał inną ikoniczną postać, nawet ważniejszą – czyli Rambo.

Nowy rozdział w kinie grozy otwierał z kolei „Horror Amityville”. Oraz „Chiński syndrom”. Co ciekawe, thriller opowiadający o katastrofie w elektrowni nuklearnej miał premierę ledwie dwa tygodnie przed rzeczywistymi wydarzeniami w tego typu obiekcie w USA. Na ekrany weszła także „Ucieczka z Alcatraz” z Clintem Eastwoodem, jeden z najsłynniejszych filmów więziennych, wówczas popularnych. Dobrze miał się też ekranizowany musical. W 1979 r. ukazały się dwa wspaniałe dzieła. Wielki Bob Fosse, choreograf, tancerz i aktor, reżyser (m.in. „Kabaretu”), przedstawił „Cały ten zgiełk” ­– poniekąd o sobie samym. Pochodzący z Czech Miloš Forman wyreżyserował zaś jedyny swój film w tym gatunku, „Hair”, antywojenne dzieło odwołujące się do ruchu hippisowskiego.

Plakat z filmu „Chiński syndrom”mat. pr.Plakat z filmu „Chiński syndrom”
Plakat z filmu „Cały ten zgiełk”mat. pr.Plakat z filmu „Cały ten zgiełk”

W tym samym roku miał premierę jeden z najważniejszych filmów wojennych – „Czas Apokalipsy” Coppoli. W Polsce wszedł do dystrybucji dwa lata później. Zdjęcie promującego go afisza, który zawisł na warszawskim kinie Moskwa, z transporterem opancerzonym na pierwszym planie, w stanie wojennym było wręcz ikoniczne.

1979 r. był udany i dla kina obyczajowego. Do historii przeszły zwłaszcza trzy dzieła. W dramacie „Kramer vs. Kramer” z Meryl Streep i Dustinem Hoffmanem bohaterowie walczą o prawa do opieki nad synem. Film trafił do nas szybko jako „Sprawa Kramerów”. Akcja toczy się w Nowym Jorku, podobnie jak jednego z najsłynniejszych filmów supernowojorczyka Woody’ego Allena: „Manhattan” (oczywiście z 1979 r.). Allenowi towarzyszyła na planie Diane Keaton, ale i właśnie Meryl Streep.

I polski akcent. Do 2019 r. twórczość Jerzego Kosińskiego była tylko raz przeniesiona na ekran. Pisarz współtworzył scenariusz na podstawie swojej niewielkiej satyrycznej powieści „Wystarczy być”, filmowa adaptacja nosiła ten sam tytuł. To historia ogrodnika, który przez lata żył odcięty od świata, więc znał go głównie z telewizji. Ale został przypadkowo wciągnięty w życie elit Waszyngtonu.

Plakat z filmu „Manhattan”mat. pr.Plakat z filmu „Manhattan”

Wśród znakomitych twórców Starego Kontynentu trzeba by wymienić Niemca Wernera Herzoga i jego „Nosferatu wampira”, odwołującego się do obrazu ekspresjonizmu niemieckiego, niemego „Nosferatu – symfonia grozy” z 1922 r. Inny wielki niemiecki reżyser Volker Schlöndorff zekranizował „Blaszany bębenek”.

Angielska komediowa grupa Monty Pythona przedstawiła swój trzeci pełnometrażowy film „Żywot Briana”. Mocno obrazoburcza produkcja traktuje o rówieśniku Chrystusa, który przyszedł na świat w tym samym miejscu i czasie, i zostaje omyłkowo wzięty za... Mesjasza.

Rodzime kino też radziło sobie świetnie, czego dowodem nominacja do Oscara dla „Panien z Wilka”. Poza tym premierę miały m.in. reprezentujące kino moralnego niepokoju „Amator”, „Aktorzy prowincjonalni” i „Klincz” oraz „Lekcja martwego języka” czy „Szpital przemienienia”. Dacie Państwo wiarę, że wszystkie weszły na ekrany w 1979 r.? W telewizji pokazano z kolei „Życie na gorąco” i „Rodzinę Połanieckich”. Dzieci mogły zaś udać się do kina na pierwszy pełnometrażowy polski film animowany: „Wielką podróż Bolka i Lolka”.

Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno nie uznać, że współczesne kino jest w gorszej kondycji. X muza była oknem na wolny świat, a dziś jest jednym z najmocniejszych symboli tamtych lat, czemu sprzyja moda na old school. Zresztą współczesne kino wraca do dzieł i gwiazd, czego dowodem sequele, remaki i inne nawiązania. Przykładem „Terminator”, „Rambo” czy „Obcy”.

Zobacz: Jak wyglądała moda w latach 80.

Współgranie z ekranem

Dla wielu ówczesnych dzieciaków 1979 r. był pierwszym, gdy mieli kontakt z grami wideo, z początku wyłącznie w formie automatów. Po angielsku to video arcade, w Polsce ze względu na zastosowanie ekranów najczęściej używano nazwy „gry telewizyjne”. Przed nimi królowały flippery i inne elektromechaniczne maszyny. W 1979 r. automaty z grami wideo miały już za sobą parę lat historii. Rok wcześniej ukazał się superhit „Space Invaders” z Japonii, tzw. strzelanka, w której toczyło się boje z dość niemrawymi kosmitami. Wiele współczesnych produkcji miało formę strzelania w kosmosie. W tym „Galaxian”, też japoński, ale z lepszą grafiką i dźwiękiem, ciekawszymi i bardziej niebezpiecznymi wrogami.

Obie gry na amerykańskim rynku dystrybuowali Jankesi, którzy w 1979 r. stworzyli inną pomnikową rzecz: „Asteroids” Atari. Tu też strzelaliśmy w kosmosie, ale poruszaliśmy się po całym ekranie, a nie, jak wcześniej, tylko w jego dolnej części. Niebezpieczeństwo stanowiły tytułowe asteroidy, które po trafieniu rozpadały się na mniejsze.

Czytaj także: Lata 90. – zapomniana dekada wraca w popkulturze

Nie tylko do słuchania

Na listach przebojów królowały „My Sharona” The Knack, „Bad Girls” i „Hot Stuff” Donny Summer, „Le Freak” Chic, „Da Ya Think I′m Sexy?” Roda Stewarta, „I Will Survive” Glorii Gaynor, „Y.M.C.A” Village People. Być może nie wszystkie brzmią znajomo, ale jeśli macie 40 lat lub więcej, zapewniam, że je znacie. W 1979 r. Michael Jackson wypuścił swój piąty album „Off the Wall”. 21 maja tego roku w Leningradzie odbył się koncert Eltona Johna, pierwszy znanego zachodniego piosenkarza na terenie ZSRR.

Zespół Pink Floyd wydał wówczas jeden z najważniejszych albumów w dziejach: „The Wall”. Ukazał się trzeci album The Clash. „London Calling”, kolejny niezwykle ważny punkt w dziejach muzyki. U szczytu była grupa Sex Pistols. Basista i frontman zespołu Sid Vicious 1 lutego tamtego roku popełnił samobójstwo.

Z końcem lat 70. popularność zyskiwały kasety magnetofonowe. W Polsce z paroletnim opóźnieniem, ma się rozumieć. Do rozpowszechnienia kaset w pierwszej połowie lat 80. przyczynił się walkman. Wynalazek Sony wszedł na rynek właśnie 40 lat temu. Cena: 150 dol., co po uwzględnieniu inflacji wyniosłoby dziś prawie 500. Kasety magnetofonowe jeszcze przez lata królowały, ale w pojawił się dla nich poważny konkurent. 8 Holenderski Philips zaprezentował tzw. płytę kompaktową, czyli płyty czytane laserem. Premiera rynkowa miała miejsce w 1982 r.

***

1979 r. był pierwszym, który zapisałem własnoręcznie, dlatego wspominam go wyjątkowo. W 1980 r. oszaleliśmy na punkcie japońskiego serialu animowanego SF pt. „Załoga G”. Pamiętam, jak pewnego klasowego urwisa wychowawczyni przełożyła przez rękę i lała po pupie. On w tym czasie kręcił łańcuszkiem z zatyczką do wanny i krzyczał: „Transformacja!”. To było hasło przemiany członków serialowej kreskówki ze zwykłych ludzi w superbohaterów.

Czytaj także: Winyle, kasety, polaroidy. Stare wraca do łask

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną