Broda dawno, dawno temu...
Jeszcze nim staliśmy się cywilizowani, broda zyskała na znaczeniu, lecz wynikało to głównie z tego, że rosła i ciężko coś było z nią zrobić. Dawała, co prawda, dużo ciepła (jak również owłosienie na całym ciele) i była pomocna, żeby odstraszyć rywali (chociaż tutaj i tak lepiej sprawdzały się groźne miny). Co z tego jednak, kiedy drapała, swędziała, przeszkadzała w spożywaniu posiłków, a często i w walce! Trzeba było coś z nią zrobić, a że potrzeba jest matką wynalazków – stworzono prototyp i powstała pierwsza brzytwa. Oczywiście te ostre kamienie i muszle, którym golono zarost (a raczej go wyrywano) w niczym nie przypominały współcześnie znanej brzytwy, ale zapewniały jako taki efekt.
Broda a wielkie cywilizacje
Przejdźmy jednak dalej. Zostawmy epokę kamienia, bo tam przez długie lata nic się w temacie brody nie działo. Ciekawiej się zrobiło, gdy powstały wielkie cywilizacje, zwłaszcza że każda nacja miała własne zasady na temat tego, czym powinien być zarost (i czy w ogóle powinien zdobić twarz).
- W Egipcie broda była przeznaczona dla wysoko urodzonych mężczyzn, ale nie dla… faraona. Nie wnikając, dlaczego tak było, zauważmy, że o zarost dbano w wyjątkowy sposób, zdobiąc go złotymi nićmi i farbując henną na kolor czarny. Faraonowie nosili się, co prawda, gładko, ale czasem doczepiali metalowe brody, co dla ówczesnych było oznaką najwyższego władcy. Pospolici Egipcjanie przeważnie nie nosili bród.
- Dla starożytnych Greków sprawa była jasna - broda to symbol męskości. Ale tylko broda, bo z zasady nie nosili wąsów. Rzymianie natomiast najpierw lubili brody, lecz po tej początkowej fascynacji porzucili je, by nosić się gładko. I tak trwało to do czasów cesarza Hadriana. Badacze twierdzą jednak, że wcale nie był on wielkim zwolennikiem zarostu, po prostu zaczął ją nosić, by ukryć niedoskonałości twarzy.
- Brody nienawidził za to Aleksander Macedoński, który nakazał swoim żołnierzom dbanie o to, by lico było zawsze gładkie. Uważał bowiem, że zarost nie tyle przeszkadza w walce, co stanowi dla przeciwnika niejako „prezent”, który pozwala mu uzyskać przewagę. Wystarczy, że pociągnie za brodę i już ma łatwiejszą drogę do wygrania pojedynku.
A jak to wyglądało w dawnej Polsce?
Trzeba przyznać, że brody nie były specjalnie popularne. Wystarczy popatrzeć na obrazy przedstawiające dawnych władców, którzy są raczej ogoleni na gładko. Wedle historyków – upatrywali oni w tym symbolu czystości i zachowania higieny. Takie lico miało też inny przekaz – odróżniało człowieka cywilizowanego od barbarzyńcy. Czasem pojawiała się moda na brodę, przeważnie w czasie, gdy na polskim tronie zasiadał cudzoziemski król.
Którzy polscy królowie na pewno nosili brodę? Warto wiedzieć, że nie wszystkie malowidła oddają to, co miało miejsce w rzeczywistości. Nie sugerujmy się więc, że Mieszko I czy Bolesław Chrobry mieli faktycznie bujny zarost. Są jednakże udokumentowane przypadki władców, którzy faktycznie preferowali zarost. Dotyczy to głównie późniejszych władców Polski: Henryka Walezego czy Stefana Batorego. Ciekawie też pod tym względem było za czasów szwedzkiego króla Zygmunta III Wazy, kiedy to upowszechniła się moda na bujne brody, przypominające owłosienie Wikingów.
Wikingowie, jak wiadomo, zapisali się w historii jako nieustraszeni, biegli w walce wojownicy. Podbili nie tylko ziemie Anglii i Francji, ale i przepłynęli nieznane w dawnych czasach wody Oceanu Atlantyckiego, docierając na amerykańską ziemię - jeszcze przed tym, nim zrobił to Krzysztof Kolumb. Dowodził nimi brodacz Ragnar Lothbrok.
A co z innymi znanymi, bardziej współczesnymi brodaczami?
Bez wątpienia było ich wielu i trzeba by było napisać książkę, żeby wszystkich należycie opisać. Gdyby wymienić kilku z nich, to na pewno na uwagę zasługuje niezwykle inteligentny Abraham Lincoln, który zmienił bieg historii świata. Zapamiętany został między innymi ze względu na swój ciekawy zarost, czyli broda połączona z gęstymi bokobrodami przy jednoczesnym braku wąsa. Nie troszczył się za bardzo o to, jak prezentuje się owłosienie jego twarzy, ważniejsze dla niego były czyny, dzięki czemu odniósł spektakularne zwycięstwo nad wojskami Konfederacji.
Innym znanym i legendarnym brodaczem był Karol Darwin, który również nie za bardzo zastanawiał się nad tym, w jakim stanie jest jego zarost. Nie przeszkodziło mu to jednak w wielkich odkryciach, między innymi w stworzeniu teorii ewolucji. Nie zapominajmy też o innych postaciach jak Zygmunt Freud, Karol Marks czy Ernest Hemingway.
A kto bliższy współczesności? Na pewno Steve Jobs, który – odmiennie niż Lincoln i Darwin – dbał o zarost, gdyż zawsze nosił starannie przystrzyżoną bródkę.
Współcześnie obserwujemy rosnącą popularność brody, czego oznaką są liczne sklepy z asortymentem dla brodaczy, gdzie można kupić wszystko, czego dusza zapragnie: brzytwy, olejki, balsamy, mydła itd. Początkujący mają do dyspozycji również szereg ciekawych blogów, dzięki którym mogą dowiedzieć się najważniejszych informacji, by wiedzieć, jak zapuścić brodę, jak o nią dbać i jak ją prawidłowo golić.
Artykuł został przygotowany przez specjalistów ze sklepu dlagentlemana.pl