Były menedżer Lewandowskiego występował do godzin popołudniowych z czarną opaską na oczach oraz nazwiskiem skróconym do pierwszej litery. Ale po godz. 15 przekazał oświadczenie, by skończyć tę maskaradę. Poranne najście policji, zatrzymanie i przewiezienie na przesłuchanie, a także przecieki o wiszącym nad nim w powietrzu zarzucie szantażowania swego byłego podopiecznego spychają Kucharskiego do defensywy. Opinia publiczna już wie, że gdyby „coś nie było na rzeczy”, nie sięgnięto by po tak nadzwyczajne środki. Z reguły w sprawach tego kalibru dostarcza się podejrzanemu wezwanie do złożenia zeznań. Ale najście bladym świtem jest dużo bardziej efektowne i jest żywym dowodem na niezwykłą czujność organów ścigania.
Czytaj też: Kulisy biznesów Lewandowskiego
Przy okazji dostanie się Platformie
Czy Kucharski faktycznie posunął się za daleko, próbując odzyskać od Lewandowskiego pieniądze, które w swoim najgłębszym przekonaniu miał zagwarantowane umową, to dopiero się okaże. Są ponoć nagrania przemawiające na jego niekorzyść. To, że jest byłym posłem Platformy Obywatelskiej, może być w całej sprawie tylko zupełnie bagatelnym szczegółem, ale może być również argumentem działającym na jego niekorzyść, bo przecież z drugiej strony w akcji jest prokuratura – upolityczniona i działająca na rozkaz władz Ministerstwa Sprawiedliwości ogarniętych obsesją dowiedzenia tezy, że PO, a w szczególności jej członkowie (byli i obecni), to zorganizowana grupa przestępcza.
Czytaj też: Jak pompuje się publiczne pieniądze w piłkarskie studnie
Napastnik kontratakuje
W suchym komunikacie o zatrzymaniu PAP podała, że Kucharski miał stosować groźby karalne wobec „wybitnego piłkarza”, jakim Lewandowski bez wątpienia jest. Takie niewinne z pozoru stwierdzenie od razu uruchamia w opinii publicznej myślenie magiczne, że skoro Lewandowski jest „wybitny”, a do tego hołubiony, podziwiany i posiada status dobra narodowego, to automatycznie musi być również nieskazitelny.
Tymczasem dzisiejsza akcja zainicjowana złożonymi wcześniej przez napastnika Bayernu zeznaniami, dzięki którym obsadził się w roli pokrzywdzonego, jest odpowiedzią na pozew, jaki złożył wobec niego Kucharski, domagając się zwrotu 39 mln zł. Oraz na kontrolowane wycieki dokumentów, z których wynika, że ze spółki RL Management, powołanej do zarządzania komercyjnym wizerunkiem Lewandowskiego (Kucharski był jej udziałowcem), wyciekały pieniądze na realizowanie prywatnych zachcianek małżeństwa Lewandowskich, a małżonce piłkarza została udzielona 10-milionowa pożyczka, która nigdy do RL Management nie wróciła.
Boski status Lewandowskiego
Bez wątpienia nagłe zatrzymanie Kucharskiego i obsadzenie go w roli szantażysty sprawia, że przynajmniej w oczach postronnych obserwatorów role są jasno obsadzone: z jednej strony wielki, majętny i pokrzywdzony Lewandowski, a z drugiej – Kucharski, niepogodzona z faktem zerwania współpracy pijawka. Niemal boski status Lewandowskiego na pewno mu w tym sporze pomaga. Robi wrażenie na opinii publicznej. Pytanie, czy jeśli sprawa znajdzie finał w sądzie, zrobi też wrażenie na sędziach?
Czytaj też: Jak zarobić na piłce nożnej