Ludzie i style

Kamil jest wielki. Trzeci triumf w TCS

Zwycięzca tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch Zwycięzca tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch Lisi Niesner/Reuters / Forum
Niespodzianki nie było. Kamil Stoch w Bischofshofen pokazał, jak wielkim jest mistrzem. Wygrał bezdyskusyjnie w tym konkursie i całym Turnieju Czterech Skoczni.

Dawida Kubackiego dopadło lekkie osłabienie formy, ale spadł w ogólnej klasyfikacji tylko o jedno miejsce i w ten sposób na podium stanęło dwóch Polaków.

Czytaj też: Najpierw wielkie nerwy, potem wielki Stoch

Dumni z Kamila Stocha

„Powiem nieskromnie: jestem z siebie dumny” – mówił w „Eurosporcie” trzykrotny już zwycięzca TCS. Kamil jest dumny z siebie, a my, kibice, jesteśmy dumni z niego, i to bardzo. W tym turnieju zajmował drugie, czwarte i dwa razy pierwsze miejsce. Halvor Egner Granerud, jego największy do środy rywal, po porażce w Innsbrucku powiedział, że swojej szansy upatruje w niestabilnej formie Stocha. No to Kamil się poprawił. Większą stabilność od tej, którą pokazał w ostatnich zawodach w Austrii, trudno sobie wyobrazić. Wygrał kwalifikacje i obie serie konkursowe w bajecznym wręcz stylu.

Jeśli już jestem przy Granerudzie, to Norweg sam nie wytrzymał wrzawy rozpętanej po jego wypowiedzi i skakał słabiej, niż zapowiadał, tym samym spadł na czwarte miejsce w ogólnej klasyfikacji. Żal mi trochę tego świetnego skoczka, bo wylała się na niego fala hejtu polskich kibiców po może trochę niefortunnych, ale w gruncie rzeczy niewinnych kilku zdaniach. Nie wystarczyło szybko sprostować i oddać hołdu klasie Polaka. Atak rakietowy na rozwalającą się sławojkę (jak mówi mój kolega) nie ustał. Żaden z pseudoobrońców honoru polskiego mistrza nie zauważył, że wcześniej Norwegowie byli jednymi z tych, którzy najgłośniej domagali się startu Polaków mimo perypetii związanych z wynikiem covidowego testu Klemensa Murańki.

Czytaj też: Długi lot Kubackiego

O mały włos...

Bo przecież o mały włos nie mielibyśmy powodów do radości. Wszystko zaczęło się w Oberstdorfie od wielkiej niepewności związanej z niejednoznacznym wynikiem testu reprezentanta Polski. W pewnym momencie nasi sportowcy w ogóle nie mieli skakać w pierwszym konkursie. Jasne, że popełniono błędy, ale w końcu organizatorzy nagięli przepisy (choć w zgodzie z duchem sportu). Dopuścili Polaków. Żeby to zrobić, odwołali kwalifikacje i tzw. system KO (czyli starty w parach). I o tym też trzeba pamiętać.

Teraz możemy się cieszyć nie tylko z trzeciego tak prestiżowego sukcesu Stocha. Wielkim osiągnięciem jest także trzecie miejsce Dawida Kubackiego, ubiegłorocznego triumfatora. Piąta lokata Piotra Żyły, a przede wszystkim szósta Andrzeja Stękały oznaczają, że mamy w tym momencie chyba najlepszą ekipę w Pucharze Świata. Sprawdził się pomysł zatrudnienia Michala Doleżala jako głównego trenera, kiedyś pomocnika Stefana Horngachera, dziś przewyższającego wynikami świetnego kolegę. Horngacher jako trener kadry niemieckiej miał pomóc któremuś ze swoich zawodników w wyskakaniu Złotego Orła. Skończyło się na świetnym, ale tylko drugim miejscu Karla Geigera.

Wygląda na to, że jednym z powodów kolejnych zwycięstw naszych reprezentantów jest doskonała atmosfera w grupie, która zresztą powiększyła się w tym sezonie o kadrę B. Widać teraz, że to był bardzo dobry ruch, bo rywalizacja bardzo pomaga. Na pewno sprawdza się w swojej dyrektorskiej roli Adam Małysz, tak jak siła spokoju prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusza Tajnera.

Kamil Stoch i jego koledzy nigdy nie będą na świecie popularni jak Robert Lewandowski i Iga Świątek. Nie uprawiają sportu globalnego. Nie znaczy to jednak, że nasz szacunek dla ich dokonań ma być mniejszy.

Czytaj też: Mistrz Stoch z Soczi

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną