Ludzie i style

Stópka Królowej Jadwigi. Rzecz o tym, jak wymyślono stopy procentowe

Stopka Królowej Jadwigi Stopka Królowej Jadwigi Marek Maruszczak / AI / Arch. pryw.
Pamiętajcie, że mówimy o czasach sprzed wynalezienia zaliczki – pisze Marek Maruszczak, autor książki „Głupie ptaki Polski. Przewodnik świadomego obserwatora”, humorystycznego profilu „Zwierzęta są głupie i rośliny też” i legend publikowanych na Polityka.pl.

Dawno temu do Polski przybyła młoda królowa węgierska, którą szybciutko wydano za największego ważniaka w okolicy, czyli Władka Jagiełłę. Jadwiga (dla przyjaciół i na Instagramie _Jadwisia12) zamieszkała na Wawelu, trzeci pokój od smoka na lewo.

Jadwisia nie była typową królową domową, co to tylko przymierza suknie przed lustrem i próbuje człowiekowi opchnąć plastry z rzepy na oczyszczenie sumienia. Nie, Jadwiga była królową spacerową. To znaczy, że przechadzała się długo i dokładnie po krakowskich uliczkach, w końcu kroki się same nie zrobią.

Murarze, tynkarze, akrobaci

Kiedy tak spacerowała, krocząc, w oczy rzuciła jej się stosunkowo duża dostępność atrakcyjnych gruntów idealnie nadających się pod zabudowę wielopiętrową. Jadwiga postanowiła zainwestować w nieruchomości. W tamtych czasach Airbnb było jeszcze na etapie pierwszych łapówek dla Kongresu, więc wybór Dobrej Królowej padł na zabudowę typu sakralnego, tzn. zdecydowała się postawić byczy kościół w centrum miasta (bardzo oryginalnie).

Wszyscy rajcy miejscy (rajca to pierwsza ewolucja radnego) ucieszyli się wielce i szybko nakazali rozpoczęcie budowy. Z całego kraju, a nawet z Podlasia zaczęli ściągać do stolicy murarze, tynkarze oraz akrobaci. Wszyscy jak jeden mikroprzedsiębiorca pracowali w pocie czoła, a niektórzy nawet wystawiali faktury.

Pewnego dnia jeden z murarzy spóźnił się jednak do pracy, a potem cały dzień siedział struty, gapiąc się w cement i myśląc Bóg wie o czym. Zanim powiecie, że to w sumie normalne zachowanie na budowie i gość w końcu wytrzeźwieje, to pamiętajcie, że mówimy o czasach sprzed wynalezienia zaliczki.

Murarz tak był zajęty tym smutkiem i beznadzieją, że nie zauważył nawet, kiedy Jadwiga we własnej dobrokrólewskiej osobie wpadła z niezapowiedzianą kontrolą na plac budowy. No więc wszyscy wokoło kłaniają się nisko, podskakują wysoko i robią szpagaty, jak na dobrych prostaczków przystało, a młody murarz nic. Dalej gapi się w cement, uporczywie wyprzedzając swoją epokę.

Czytaj też: Ostatnia żona Jagiełły

Kurs złotówki zanurkował

Tymczasem Jadwiga chodzi, spaceruje, liczy kroki, bada alkomatem i przede wszystkim obserwuje lud pracujący, bo niewiele jest większych przyjemności w życiu niż oglądanie, jak ktoś inny się męczy. Nagle jej wzrok spoczął na osowiałym murarzu, stopy same poniosły ją w jego stronę, a palec wskazujący oskarżycielsko wycelował w jego spuszczony na kwintę nochal.

– E, młody! – zwróciła uprzejmie uwagę mężczyźnie.

Murarz podniósł głowę, spojrzał w kierunku, z którego dobiegło go królewskie pozdrowienie, i zerwał się z okrzykiem.

– O kur…s złotówki zanurkował!

Po czym dodał nieco zawstydzony: – Grałem dźwignią na foreksie i straciłem wszystko przez wahania waluty. Teraz nie stać mnie na insulinę dla żony. Potrzebuję jej, bo małżonka zamieniła chleb na ciastka za radą tej fikuśnej francuskiej królowy z Instagrama.

Na to Jadwisia zmarszczyła brew, potem nosek i wreszcie usteczka i brodę, bo władza królewska konkurencji nie znosi. Generalnie marszczyła się, od góry królowej poczynając, i tendencja była jasna, ale efekty skryte skromnie pod wzorzystą suknią. Jak już skóra skończyła jej falować, królowa fuknęła głośno i rzekła:

Tak bić nie może. Należi wprowadzić nakaz oznaczania postów reklamowich! Ta aristokreatorka na pewno działała na zlecenie jakiejś gildii piekarskiej! – jak na Węgierkę, przywykłą do języka demonów, królowa i tak miała jedynie lekką wadę wymowy.

Czytaj też: Jak Jagiellonowie dobierali się w pary

Unia władz z deweloperami

Murarz pokiwał tylko smutno głową i już miał wrócić do tak obcesowo przerwanej depresji, kiedy coś uderzyło go w czubek ucha. To Jadwisia, nasza Dobra Królowa, oparła jedną syrkę na podwyższeniu, podciągnęła suknię (pod którą miała kolejną i kolejną, i jeszcze siedem innych, żeby nikogo nie gorszyć) i ściągnęła z bucika złotą klamrę. Następnie zniecierpliwiona czekaniem, aż murarz ogarnie, że mu pod nosem królewskie klejnoty śmigają, stuknęła go drogocennym przedmiotem w zafrasowaną makówkę.

– Urzekła mnie twoja historia, dobri człowieku. Proszę, sprzedaj tę klamrę i płać lekarzowi do czasu, aż nie ogarniemi w królestwie jakiegoś NFZ (to temat na oddzielną tragikomedię).

Wzruszył się murarz ogromnie, a łza wielka jak królewska pięta zalśniła mu na policzku. Już miał się rzucić do stóp Dobrej Królowej, kiedy ta dodała:

– Rati płatne w każdi pierwszi poniedziałek miesiąca. Oprocentowanie zmienne, zależne od… mojego wiboru – oznajmiła Dobra Królowa, otrzepując upapraną codziennością stopę nad czupryną robotnika.

Murarz jęknął, znowu spuścił głowę, a jego wzrok spoczął na śladzie po pantofelku nr 47 (królowa była nie tylko dobra, ale i wielka) odciśniętym w świeżutkiej zaprawie.

W ten sposób Dobra Królowa Jadwiga wynalazła stopy procentowe. Na pamiątkę tego wydarzenia wmurowano zdeptany przez nią blok betonu w ścianę kościoła, gdzie po dziś dzień symbolizuje nierozerwalną unię pomiędzy władzą a deweloperami.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Barwicha pod Moskwą. Jak się żyje na osiedlu byłych dyktatorów? „Polityka” dotarła do osoby z otoczenia Janukowycza

Zbiegły z Syrii Baszar Asad prawdopodobnie zamieszka teraz w podmoskiewskiej Barwisze, czyli na politycznym cmentarzysku rosyjskiej polityki imperialnej.

Paweł Reszka, Evgenia Tamarchenko
08.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną