Wielki mecz w małym mieście
Wielki mecz w małym mieście. Jedziemy do Lucerny, żeby kibicować Polkom
Swissporarenę, na której zagrają Polki, zbudowano w 2011 r. To prosta i elegancka konstrukcja z równym rytmem pionowych linii w żółtozłotym kolorze. Będzie jednym z najmniejszych stadionów tegorocznych mistrzostw Europy w piłce nożnej kobiet – może pomieścić niecałe 17 tys. kibiców. Z trybun nie można podziwiać otaczających Lucernę gór, które nadają miastu niepowtarzalny klimat. Ale już z sąsiedniego stadionu lekkoatletycznego, gdzie swoje mecze rozgrywa kobieca drużyna FC Luzern, nawet w pochmurny dzień widać, jak majaczą nad bramką i gęstym zielonym lasem po południowej stronie boiska. Patrzymy na nie, kibicując piłkarkom z Lucerny w meczu przeciwko zawodniczkom z Sankt Gallen. Na trybunach osób jest niewiele – w Szwajcarii, podobnie jak w Polsce, piłka nożna kobiet wciąż nie przyciąga tłumów. Chantal Ruf, od 10 lat w barwach FC Luzern, a dawniej także w młodzieżowych reprezentacjach kraju, wierzy, że Euro może to zmienić: – To wyjątkowa okazja dla Szwajcarii i kobiecego futbolu. Wiele osób, których nigdy bym nie podejrzewała o zainteresowanie futbolem, chwali się, że ma już bilety. To bardzo miłe. W ten sposób otwieramy się na nowych ludzi.
Nowe otwarcie jest kobiecej piłce bardzo potrzebne. Chantal łączyła karierę klubową ze studiami, a teraz z pracą, bo z samego futbolu w Szwajcarii może utrzymać się niewiele piłkarek. Melduje się więc w biurze przed ósmą rano, potem prosto z biura jedzie na trening, który trwa nawet do 20. I tak cztery dni w tygodniu, plus solidny trening w sobotę i niedzielny mecz. Wolne ma tylko w poniedziałek. Mimo to nigdy nie marzyła o przenosinach do innej drużyny czy kraju. Nie wyobraża sobie opuszczenia Lucerny.
– Od początku czułam, że w tym mieście jest urok, elegancja. W architekturze, ale też w ludziach.