Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Moje miasto

Tak zaczyna się walka o autonomię samorządu

Dominik Paszliński / www.gdansk.pl / Materiały promocyjne
21 tez dla Polski, jakie ogłosili zgromadzeni w Gdańsku 4 czerwca samorządowcy z całego kraju, do samego końca okryte były tajemnicą. To chyba ciśnienie wokół sprawy spowodowało, że dyskusja o propozycjach jest pełna emocji. Mniej w niej jednak znajomości przedstawionego tekstu.

Zacząć trzeba od wyjaśnienia najważniejszego – tezy nie są postulatami, jak często głoszą przekazy medialne i publiczne komentarze. Sygnatariusze dokumentu, czyli przedstawiciele struktur polskiego samorządu terytorialnego, którzy spotkali się 3 i 4 czerwca w Gdańsku podczas Święta Wolności i Solidarności, wyraźnie podkreślają, że swe propozycje przedstawiają do konsultacji. Zapraszają do nich mieszkańców lokalnych wspólnot, organizacje społeczne i wszystkie osoby związane z samorządem. Ta dyskusja dopiero ma doprowadzić do przygotowania postulatów, które zostaną ogłoszone 31 sierpnia, by stać się tematem publicznej debaty i kampanii do parlamentu.

Wbrew centralizacyjnym zapędom PiS

Tezy są wyrazem długo dojrzewającego niezadowolenia samorządowców z relacji z władzą centralną. Narzekali na te relacje zawsze, ale szczególne powody do niezadowolenia dały im rządy PiS, partii nieukrywającej centralizacyjnych zapędów. Ich wyrazem jest choćby reforma oświaty i nowe prawo oświatowe, które pozbawiło jednostki samorządu autonomii w wielu sprawach dotyczących zarządzania szkołami na terenie gmin i powiatów. Pozostały wszakże materialne zobowiązania, bo subwencja centralna nie wystarcza na wszystkie wydatki i luka, którą muszą pokrywać samorządy z własnej kasy, z roku na rok rośnie.

To tylko jeden przykład, jest ich więcej, największe jednak zagrożenie stwarzała nowelizacja ustawy o Regionalnych Izbach Rozrachunkowych. Jej projekt wprowadzał możliwość kontroli wydatków samorządowych nie tylko pod względem zgodności z dyscypliną finansów publicznych, ale także celowości, czyli ingerowała w autonomię merytoryczną samorządu. Szczęśliwie ustawa została zawetowana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Ale samorządowcy zapamiętali, co im groziło. Podobnie jak pamiętają słowa Jarosława Kaczyńskiego o „warczącym na rząd samorządzie” z kampanii wyborczej w 2018 r.

Czytaj także: Wrzód 4 czerwca, czyli wymazywanie przez przykrywanie

Jak się nie dać zepchnąć na margines

Ta pamięć i świadomość, że antysamorządowe pomysły w każdej chwili mogą wrócić do gry, skłoniły wielu polityków lokalnych do zaangażowania w debatę na poziomie krajowym. Program minimum to wprowadzenie kwestii samorządu i umocnienia ustawowych gwarancji jego autonomii do ogólnopolskiej debaty. Wielu nie ukrywa, że trzeba wprost zaangażować się w nadchodzące wybory, by odsunąć PiS od władzy lub przynajmniej władzę tę utrudnić, zdobywając Senat. Bo kontynuacja sytuacji takiej jak dziś doprowadzi nieuchronnie do marginalizacji samorządu.

Tyle kontekstu politycznego. Pomaga on zrozumieć tezy, które wyraźnie mają różny ciężar i różne źródła inspiracji. Jest więc propozycja (teza trzecia), by przekształcić Senat w Izbę Samorządową tworzoną przez przedstawicieli samorządu terytorialnego i zawodowego oraz organizacji społecznych. Taki pomysł został sformułowany w słynnym programie „Samorządna Rzeczpospolita” I Zjazdu NSZZ „Solidarność” z 1981 r. Inna propozycja zmieniająca wprost ustrój Polski to oczekiwanie, by zlikwidować urząd wojewody, pozostawiając w regionach jedynie władze samorządowe, kontrolowane wszakże przez rząd centralny pod względem legalności swoich działań.

Samorząd i państwo. A gdzie mieszkańcy?

W sprawach drobniejszych, lecz budzących emocje, samorządowcy chcieliby zniesienia ograniczenia długości sprawowania mandatu na stanowiskach wykonawczych. Ich zdaniem to mieszkanki i mieszkańcy powinni decydować, ile kadencji ma rządzić prezydent, burmistrz, wójt – o zmianie powinny przesądzać wolne wybory, a nie zamknięte przepisy ustawy. Samorządowcy proponują także powiększenie autonomii podatkowej i gospodarczej, zwiększenie wpływu na kształtowanie prawa ogólnego, zwłaszcza aktów prawnych dotyczących bezpośrednio wspólnot lokalnych.

Pierwsze komentarze aktywistów ruchów miejskich i organizacji społecznych działających lokalnie dotyczyły dziwnej ich zdaniem asymetrii. Samorządowcy proponują ograniczenie woluntarystycznego wpływu władzy centralnej na sprawy lokalne i umocnienie konstytucyjnej zasady decentralizacji. Jednocześnie jednak nic nie piszą o samoograniczeniu własnej władzy i większego podzielenia się nią z mieszkańcami i mieszkankami. 21 tez dotyczy w istocie relacji władzy w ramach struktur państwa, a nie relacji między władzą centralną i samorządem rozumianym tak, jak chce konstytucja, czyli jako wspólnota mieszkańców i mieszkanek danego terytorium.

Czytaj także: Rząd będzie dyscyplinował samorządy, przykręcając kurek z pieniędzmi?

Są tezy, pora na postulaty. Ale najpierw konsultacje

To ważna i celna uwaga. Jeśli bowiem samorządowcy chcą zyskać społeczne poparcie dla swych propozycji, muszą o nich opowiedzieć w sposób zrozumiały dla wszystkich. Zrozumiały, czyli odwołujący się nie tylko do interesu korporacyjnego przedstawicieli struktur samorządowych, ale także mówiący językiem praw i uprawnień mieszkańców i mieszkanek. Trudno pozyskać sojuszników do walki o autonomię samorządu, jeśli wyraźnie nie będzie podkreślona podmiotowość lokalnych społeczności.

Miejmy więc nadzieję, że 21 tez w wyniku konsultacji (niestety, ich tryb nie jest zbyt jasno określony – można wysyłać uwagi pod ten adres) przekształci się w dojrzałe postulaty, pod którymi będą mogli podpisać się nie tylko przedstawiciele samorządowych struktur, ale także mieszkańcy i mieszkanki.

Danuta Hübner: Samorząd to polski sukces – nikt nie ma prawa go zmarnować

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama