Nie jest to opis ekstrawaganckiego przyjęcia w bogatej nadmorskiej wilii w Saint Tropez lub na Capri, lecz hipotetyczne odtworzenie wydarzeń, jakie miały miejsce w jaskini grobowej Hilazon Tachtit nieopodal wzgórza Karmel nad Zatoką Hajfy. 12 tysięcy lat temu. Grupa archeologów z USA i Izraela, prowadząc badania w tej jaskini, odkryła właśnie najstarsze w historii ślady przyjęcia na kilkadziesiąt osób, które miało miejsce jeszcze przed nastaniem epoki neolitu, a więc w okresie przed-rolniczym.
Dotąd uczeni sądzili, że takie zachowania jak zbiorowe przyjęcia, biesiady i fety były wynalazkiem ludzi w późniejszej historii, gdy już kształtowała się wyraźnie kultura rolna, a w związku z tym osiadły tryb życia dużych grup ludności. Ślady przyjęć znane są dobrze we wszystkich późniejszych kulturach miejskich. Tymczasem znalezisko dotyczy tak zwanej kultury natufijskiej, a więc ludu epoki mezolitu bliskowschodniego. Natufijczycy to plemiona zbieracko-myśliwskie, koczownicze, żyjące na terenie Lewantu (wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego) w okresie miedzy 14 a 11 tysięcy lat temu. Teraz fakt organizacji pierwszych biesiad i przyjęć trzeba więc cofnąć w czasie. Opis odkrycia publikuje jedno z ostatnich (z 30 sierpnia) wydań Proceedings of the National Academy of Science
Menu dla 40 osób
W dwóch specjalnie przygotowanych i umocnionych wydrążeniach jaskini odnaleziono resztki 71 żółwi oraz trzech turów. Ślady dowodzą, że mięso było oddzielone od skorup żółwi i kości turów, a następnie gotowane. Tuż obok tych kulinariów znajdują się pozostałości po pochówku. Badacze uważają więc, że przyjęcie zostało zorganizowana z okazji rytuału pogrzebowego jakiejś ważnej dla tamtejszej zbiorowości osoby. Obliczenia sugerują, że w uroczystości mogło wziąć udział minimum 35 – 40 osób. Być może więcej.
To ciekawe odkrycie dowodzi, że ówczesna ludność tych terenów weszła już w okres istotnych zmian – tryb jej życia stawał się bardziej osiadły. W związku z tym między poszczególnymi grupami i rodzinami zaczęło dochodzić do stałych i bardziej zaawansowanych związków oraz interakcji. Pogrzeby i towarzyszące im uroczystości na pewno mogły być bardzo dobrymi okazjami do rozwoju tych stosunków. Wcześniej – jak podejrzewają naukowcy – nasi przodkowie raczej unikali wzajemnych spotkań. Głównie walczyli o dostęp do wartościowych, życiodajnych terenów.
Uprawy, zwierzęta i uczty
Przed nastaniem neolitu, zbieracko-myśliwski tryb życia powodował, że poszczególne grupy koczowników przebywały na danym terenie tylko do czasu wyczerpania się zasobów żywności, po czym odchodziły dalej. Natalie Munro z University of Connecticut, kierująca badaniami w jaskini Hilazon Tachtit, uważa nawet, że właśnie wspólne spotkania i ucztowanie mogły być jednym z istotnych czynników przechodzenia ludzi z epoki kamiennej do neolitu. Ten ostatni rozpoczął się około 11500 lat temu i zaowocował przede wszystkim osiedlaniem się na długo lub na stałe w jednym miejscu, czemu sprzyjało opanowanie pierwszych upraw oraz udomowienie zwierząt.
Co ciekawe, właśnie na terenie zasiedlanym przez lud kultury Natufijskiej odnaleziono – już znacznie wcześniej – jedne z pierwszych na świecie archeologiczne dowody na udomowienie psa. Na stanowisku Ein Mallaha, datowanym na ponad 10 tys. lat temu, odkryto pochowane wspólnie szczątki człowieka i kilkumiesięcznego szczeniaka. A w jaksini Hayonim odnaleziono ludzi pogrzebanych z dwoma psami.
Dlatego można uznać, że ludzie ucztujący w jaskini Hilazon wprawdzie należeli jeszcze do epoki przed neolitycznej, ale byli już w okresie wielkich przemian, które narodziły nowe czasy: stałego osadnictwa, rolnictwa, udomowienia zwierząt i znacznie bliższych stosunków społecznych. W ramach tych ostatnich narodził się też – kultywowany do dziś – obyczaj wspólnego obchodzenia uroczystości, któremu zwykle towarzyszy ucztowanie.