Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Trzeba umieć błądzić

Czy da się przeobrazić kosmos?

Zdaniem Davida Deutscha większość ludzkich nieszczęść to skutek niedostatków wiedzy abstrakcyjnej. Zdaniem Davida Deutscha większość ludzkich nieszczęść to skutek niedostatków wiedzy abstrakcyjnej. Corbis
Wybitny fizyk z Oksfordu David Deutsch wyjaśnia w swojej nowej książce, jak stosując się do haseł sprzed 300 lat, zapewnić ludzkości nieśmiertelność i zapanować nad Wszechświatem.
Czy Polinezyjczycy z Wyspy Wielkanocnej nie zdołali - jak twierdzi Deutsch - opanować sztuki racjonalnego popełniania błędów?Corbis Czy Polinezyjczycy z Wyspy Wielkanocnej nie zdołali - jak twierdzi Deutsch - opanować sztuki racjonalnego popełniania błędów?

Wyspa Wielkanocna. O jej historii, a zwłaszcza o zagadkowym upadku wiadomo mniej więcej tyle, ile powiedzą nam moai – bazaltowe posągi, z których słynie. Kiedy w 1722 r. dotarli do jej brzegu Europejczycy, na Rapa Nui, zamieszkanej niegdyś przez kilkanaście, może nawet 20 tys. osób, żył zaledwie ułamek tej populacji. W ludowych podaniach przewijał się wątek aktów przemocy i kanibalizmu, których dopuszczali się przodkowie, walczący o niknące zasoby naturalne. Dlaczego się kurczyły, pewności nie ma.

Kiedy w 2000 r. słynny brytyjski dziennikarz przyrodniczy David Attenborough odwiedził Wyspę Wielkanocną przy okazji realizacji serialu dokumentalnego BBC „The State of the Planet”, wydała mu się ona Ziemią w miniaturze, a jej upadek ostrzeżeniem dla całej ziemskiej cywilizacji. Przyczyn upadku upatrywał w braku umiejętności zrównoważonego gospodarowania dobrami przyrody. Attenborough przyleciał na wyspę ćwierć wieku po Jacobie Bronowskim. Ten urodzony w Łodzi matematyk, biolog i historyk nauki pojawił się tam w 1973 r. wraz z ekipą filmową cyklu telewizyjnego „The Ascent of Man” (Powstawanie człowieka). Patrzył na te same posągi, ale widział coś zupełnie innego. „Te zamrożone twarze, te zamrożone kadry filmowe, określają cywilizację, która nie zdołała wykonać pierwszego kroku na drodze do wzrostu racjonalnej wiedzy” zapisał. Najciekawsze jest pytanie o to, sugerował Bronowski, dlaczego mieszkańcy wyspy, którzy kiedyś zdołali na nią przypłynąć, nie opuścili jej, kiedy już nie zostało nic do zjedzenia?

David Deutsch (z którym rozmowę zamieściliśmy w POLITYCE 28/09), urodzony w Izraelu i od lat mieszkający w Wielkiej Brytanii fizyk, coraz częściej występujący z pozycji filozofa, wydał w marcu książkę, w której powyższy temat osadza w międzygalaktycznej dosłownie perspektywie. Zdecydowanie bliżej mu do Bronowskiego niż do Sir Davida Attenborough. W „The Beginning of Infinity” (Początek nieskończoności) przekonuje, że Polinezyjczycy nie zdołali opanować najważniejszej dla rozwoju cywilizacji sztuki: umiejętności racjonalnego popełniania błędów. My zdołaliśmy. Jeśli tylko będziemy tę sztukę pielęgnować, to poza prawami przyrody nie ma dla nas żadnych ograniczeń, pisze Deutsch. Znajdujemy się na samym początku ewolucji ogarniającej wszystkie sfery rzeczywistości.

Fizyk o kondycji ludzkości

David Deutsch współtworzył jedną z najbardziej fascynujących dziedzin badań informatykę kwantową (angażującą zjawiska kwantowe do wykonywania obliczeń). Otrzymał za to prestiżową Nagrodę Diraca (przyznaną przez brytyjsko-irlandzki Institute of Physics), jest członkiem Towarzystwa Królewskiego. Ten nieco osobny wobec środowiska naukowego fizyk jest zapewne szerzej znany jako ewangelista teorii multiwszechświata kwantowego, mówiącej, że wszystko, co może się wydarzyć, rzeczywiście się wydarza (w jednym z niezliczonych wszechświatów równoległych). „The Beginning of Infinity” to druga książka Deutscha. W pierwszej, wydanej również w Polsce („Struktura rzeczywistości”), przekonywał, że rzeczywistość można opisać spójnie zaledwie czterema, subtelnie przenikającymi się fundamentalnymi teoriami (ewolucji, kwantów, obliczeń i epistemologii Karla Poppera). Twierdził, że można zrozumieć wszystko, co jest do zrozumienia, i że pozycja człowieka, przez niektórych (choćby kosmologa Stephena Hawkinga) zwanego niewiele znaczącą szumowiną na powierzchni Wszechświata, jest zupełnie wyjątkowa. Człowiek potrafi przekształcać nie tylko najbliższe otoczenie, ale z czasem także przestrzeń kosmiczną. W drugiej, obezwładniającej zasięgiem intelektualnego rażenia, absolutnie niestreszczalnej książce o biblijnych niemal aspiracjach Deutsch wyjaśnia, jak ten cel osiągnąć.

Co najmniej dwa razy ludzkość stanęła na progu przełomu, nazwanego przez Deutscha skokiem w uniwersalność stanu, w którym usunięte zostają wszelkie bariery w nieograniczonym rozwoju wiedzy. Po raz pierwszy w Atenach, podczas jej złotego wieku. Po raz drugi 2 tys. lat później w renesansowej Florencji. Z różnych przyczyn te wspaniałe „eksperymenty w dziedzinie optymizmu”, wyrastające z wiary w moc ludzkiego umysłu, nie powiodły się. Do trzeciego skoku ludzkość złożyła się trzy wieki temu, podczas oświecenia. „Kultura polityczna, moralna, ekonomiczna, intelektualna z grubsza wszystko, co nazywamy dziś Zachodem wyrosła wokół (oświeceniowych) wartości, wynikających z chęci odnalezienia dobrych wyjaśnień: z tolerancji dla różnicy zdań, otwartości na zmianę, nieufności wobec dogmatyzmu” pisze Deutsch. Tylko nie odstępując od tych haseł, jesteśmy w stanie uratować Ziemię przed zagładą i zagwarantować sobie wieczne przetrwanie, dodaje.

Więcej o błędach

Ludzki umysł ma dwie zadziwiające cechy, umożliwiające nieskończony rozwój wiedzy wszechstronność i kreatywność. Nasze mózgi są uniwersalnymi maszynami obliczeniowymi: mogą modelować dowolne obiekty, nawet tak egzotyczne i nieludzkie jak kwazary. Są też zdolne do kreowania idei ex nihilo. Wbrew powszechnym mniemaniom, zauważa Deutsch, przełomowe teorie, nie tylko naukowe, nie powstają na drodze indukcji, nie wywodzimy ich z innych teorii (przykład: aby zinterpretować punkt na niebie jako gorącą kulę o promieniu milionów kilometrów, czyli gwiazdę, najpierw uwaga: najpierw! trzeba stworzyć w głowie ideę takiej kuli). Bezkresny i napędzany kreatywnością proces odkrywania jest nieprzewidywalny, zastanawiająco podobny do ewolucji biologicznej. Tak jak nie można zaplanować jej wyniku, tak nie można wiedzieć, czego jeszcze nie odkryliśmy.

„Być może lepiej zrozumielibyśmy istotę nauki, gdybyśmy zamiast o teoriach, mówili o błędnych mniemaniach już w chwili ich poczęcia, a nie dopiero wtedy, gdy zastępuje je następna teoria” pisze uczony. O słuszności tej tezy w spektakularny sposób miał okazję się przekonać Albert Michelson, amerykański fizyk, noblista. Pod koniec XIX w. uznał, że w naukach ścisłych odkryto już prawie wszystko, że ewentualnych uzupełnień wiedzy należy szukać tylko „na szóstym miejscu po przecinku”. Michelson ogłosił swoje chybione prognozy przed ogłoszeniem prac Einsteina, przed narodzinami fizyki kwantowej, współczesnej kosmologii (Wielki Wybuch, czarne dziury, ciemna materia itd.) zagadek, które uświadamiają nam dobitnie, jak niewiele wiemy.

Nigdy nie wyczerpiemy zasobu pytań, zauważa Deutsch, ponieważ im głębsze jest wyjaśnienie, tym więcej generuje znaków zapytania. Ostateczna wiedza na tematy fundamentalne jest nieosiągalna, bo zawsze można zapytać o pochodzenie takich, a nie innych opisujących je praw. Punkt początkowy każdej dziedziny wiedzy jest dość dobrze określony, ale koniec tkwi gdzieś w nieskończoności. Będziemy w tym kierunku zmierzać z coraz większą szybkością, wchodzić na coraz wyższe, niewyobrażalne dziś poziomy złożoności. Oczywiście będziemy popełniać nieskończenie wiele błędów. Większość problemów znajdzie jednak swoje rozwiązanie.

Większość ludzkich nieszczęść, pisze fizyk, to skutek niedostatków wiedzy abstrakcyjnej. Żeby to wytłumaczyć, wróćmy na chwilę na Wyspę Wielkanocną. Polinezyjczycy nie stworzyli społeczności dynamicznej, poszukującej kreatywnie dobrych wyjaśnień, i zużyli ostatnie drzewa do budowy posągów, a nie chociażby łodzi. Przypuszczalnie tkwili mentalnie w sieci mitów, przesądów i wiedzy zakazanej. Brakowało im krytycyzmu, kultury dyskusji. Nie wyciągali wniosków z porażek i była to przypadłość chroniczna.

Deutsch wyraźnie sprzeciwia się mechanicystycznym teoriom Jareda Diamonda, biologa ewolucyjnego z University of California, autora bestselerowych książek, m.in. „Strzelby, zarazki, maszyny” i „Upadek”. Diamond uważa, pisze Deutsch, że „psychologia, filozofia i polityka są niczym więcej niż efemerycznymi zmarszczkami na powierzchni wielkiej rzeki historii”, której kierunek wyznaczany jest przez czynniki niezależne od ludzkich idei i decyzji przez geografię, rośliny, zwierzęta, mikroorganizmy. Jest wręcz przeciwnie, twierdzi Deutsch. Błędny jest nie zawsze wyrażany wprost, ale powszechny pogląd, że Ziemia jest jak przyjazny statek, niosący nas przez zimny i pusty kosmos. Biosfera nie jest nam przesadnie przyjazna. Co najmniej raz wytrzebiła gatunek ludzki niemal co do sztuki. Ba, nawet pozornie przychylny gatunkowi Homo sapiens Oksford, gdzie mieszka fizyk, nie nadawałby się do zamieszkania, gdyby nie wiedza, która daje nam schronienie, energię czy opiekę medyczną. Ludzie nie są priorytetem biosfery. I nie szkodzi bo w przeciwieństwie do mieszkańców Rapa Nui nie jesteśmy już biernymi pasażerami, a budowniczymi, projektantami. Zaczęliśmy używać wiedzy, by podtrzymać samych siebie przy życiu.

Zmarnowaliśmy dwie wielkie okazje do wykonania skoku w uniwersalność w starożytnych Atenach i w XV-wiecznej Florencji. Gdyby stało się inaczej przekonuje David Deutsch „dziś nasz gatunek zdołałby już dotrzeć do gwiazd, a wy i ja bylibyśmy nieśmiertelni”. Mamy trzecią szansę. Niestety, duch oświeceniowy niepokojąco słabnie, uważa fizyk. Zaczyna brakować wiary w kreacyjną moc rozumu. Nie staje nam odwagi w formułowaniu śmiałych idei, które nie tylko przewidują przebieg zjawisk, ale i dogłębnie je wyjaśniają a jednocześnie podsuwają wyjaśnienia zjawisk, których pierwotnie nie dotyczyły. Jako spektakularny przykład podaje absolutnie fundamentalną teorię rzeczywistości mechanikę kwantową, której dziwność, nieintuicyjność większość naukowców akceptuje bezrefleksyjnie, jak twierdzi Deutsch. Traktuje się ją jak wyjętą „spod jurysdykcji zwykłych metod krytyki” i filozofii.

Czeka nas test

Najbliższy duży test dojrzałości zdamy (lub oblejemy) już wkrótce w związku z globalnymi zmianami klimatycznymi. Nie pomoże tylko opóźnianie przewidywalnych dziś skutków tego zjawiska, ostrzega fizyk. Należy skupić się na zwiększeniu naszej zdolności reagowania na problemy, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Badajmy możliwości sztucznego modyfikowania temperatury powierzchni Ziemi. Przede wszystkim zaś zawczasu sprawdźmy, jak żyć i prosperować w klimacie innym niż dzisiejszy ale nie za wszelką cenę, tylko wydajnie i tanio. Po raz pierwszy w dziejach mamy szansę stworzyć wiedzę pozwalającą na przetrwanie w razie globalnej katastrofy.

Mit zrównoważonego rozwoju jest intelektualnie prowincjonalny i najzwyczajniej niebezpieczny, pisze Deutsch. Dotyczy to nie tylko ekologii, nie tylko nauk przyrodniczych, ale także etyki, estetyki oraz polityki: „Jeśli będziemy wciąż wtłaczać przyszłość w ramy naszych bieżących ograniczeń, bez końca reprodukować dzisiejszy styl życia, powielać błędy i bezzasadne mniemania, nigdy nie sięgniemy gwiazd”.

Polityka 44.2011 (2831) z dnia 26.10.2011; Nauka; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzeba umieć błądzić"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną