Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Szkoła języka javajskiego

Nauka programowania w szkołach?

Nie można wykluczyć, że wkrótce, ludzie nie umiejący programować będą jak starożytni, którzy  do napisania listu musieli wynajmować skrybę. Nie można wykluczyć, że wkrótce, ludzie nie umiejący programować będą jak starożytni, którzy do napisania listu musieli wynajmować skrybę. PantherMedia
Czy umiejętność programowania jest tak samo ważna jak znajomość matematyki i pisania? W niektórych krajach uczy się jej w szkołach podstawowych. Trzeba by zacząć i u nas.
Amerykański ekspert  w sprawach edukacji, Marc Prensky, uważa że programowanie jest alfabetem XXI w.BEW Amerykański ekspert w sprawach edukacji, Marc Prensky, uważa że programowanie jest alfabetem XXI w.

Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg na początku tego roku zapowiedział, że zamierza nauczyć się programować w 12 miesięcy. Czyżby narzekał na niedostatek obowiązków? Niezupełnie. Bloomberg uznał, że jego współobywateli trzeba zachęcić do nauki tej umiejętności. Stawką dla kraju jest rozwój gospodarki, a dla obywateli – zwiększenie szans na zatrudnienie. Wystarczy przejrzeć dowolny portal z ogłoszeniami o pracę, aby się o tym przekonać. I jest to tendencja ogólnoświatowa.

Przede wszystkim brakuje programistów aplikacji (webowych i mobilnych) i baz danych – mówi Paweł Leks, dyrektor działu rozwoju produktu w Grupie Pracuj. – Zapotrzebowanie na pracowników mających specjalistyczną wiedzę w tym zakresie stale rośnie, od dużych korporacji przez lokalnych producentów oprogramowania aż po małe kilkuosobowe firmy szukające swojej szansy w biznesie internetowym.

Amerykanie luki starają się nadrabiać, przyciągając profesjonalistów z zagranicy albo korzystając z usług firm outsourcingowych poza Stanami Zjednoczonymi. To jednak nie zaspokaja popytu. Burmistrz Bloomberg, aby ułatwić sobie naukę, dołączył do projektu Code Year, prowadzonego przez amerykański serwis internetowy Codecademy. To platforma oferująca darmowe kursy programowania. Jej założyciele Zach Sims i Ryan Bubinski mają jednak dalekosiężny cel: – Sądzimy, że umieć programować powinni wszyscy. Jest to umiejętność tak samo ważna jak znajomość matematyki – przekonuje Sims.

Nowy alfabet?

Nie ma jednego uniwersalnego języka programowania. Jest ich – jak twierdzi prof. Maciej Sysło, członek Rady ds. Informatyzacji Edukacji przy MEN, autor programów nauczania i podręczników do informatyki – około 2,5 tys. Różnią się konstrukcją, skomplikowaniem i zastosowaniem. Internetowe rankingi prześcigają się w typowaniu tych najpopularniejszych – zazwyczaj są to C/C++, Java, PHP. Projekt Code Year uczy tych najprostszych, a zarazem niezbędnych do tworzenia własnej strony lub aplikacji internetowej, czyli języków HTML i Javascript.

Po zalogowaniu się do Codecademy ma się wrażenie, jakby uczestniczyło się w grze. Wybiera się najpierw ścieżkę, np. podstawy sieci. Dalej serwis prowadzi kursanta przez kolejne stopnie wtajemniczenia, a ten wykonuje ćwiczenia, zalicza egzaminy, a po drodze dostaje odznaki i punkty. Nauka wciąga i dostarcza wiele przyjemności. Proces edukacji można dostosować do własnego tempa. To zupełnie coś innego niż ślęczenie nad nudnym i często niezrozumiałym podręcznikiem. Po niecałym pół roku istnienia Codecademy w styczniu miał ponad 180 tys. użytkowników, obecnie ma ponad milion.

– Dzisiaj wiele zawodów niezwiązanych z ICT (akronim od ang. Information and Communication Technologies – przyp. red.) wymaga umiejętności programistycznych. Na przykład biolog, badając genotyp, programuje komputer do wykonania tej czynności – mówi prof. Maciej Sysło. Ta umiejętność z perspektywy przeciętnego człowieka staje się coraz ważniejsza. – Nie chodzi o to, że trzeba od razu stać się gwiazdą IT. Zyskujesz zdolność tworzenia stron internetowych albo – jeśli musisz w pracy przy komputerze wykonywać powtarzalne i nudne czynności – możliwość napisania programu, który zrobi to za ciebie – tłumaczy Sacha Greif, programista i bloger. Wiele rutynowych zadań, takich jak porządkowanie dokumentów na dysku, kopiowanie plików lub zawartości dokumentów czy wyszukiwanie informacji w Internecie wykonujemy na komputerach ręcznie. Tymczasem wystarczyłoby napisać prosty skrypt, który nas w tym wyręczy.

Marc Prensky, amerykański ekspert w sprawach edukacji, autor książki „Digital Game-Based Learning”, uważa, że programowanie jest alfabetem XXI w. Jego zdaniem wkrótce ludzie nieumiejący programować będą jak starożytni, którzy do napisania listu musieli wynajmować skrybę. Czy zatem programowania powinno się uczyć od najmłodszych lat?

Cyfrowe dzieci

Estonia poszła tą drogą. Za sprawą ProgeTiger – pilotażowego programu nauczania programowania dla szkół podstawowych, prowadzonego przez Tiger Leap Foundation, czołową estońską organizację non profit wspierającą rozwój edukacji.

Nie chcemy, żeby uczniowie koncentrowali się na teoretycznym aspekcie programowania, lecz na praktyce i umiejętności komunikowania się z komputerem – mówi Signe Rosin z tej fundacji. – Zamierzamy wprowadzić naukę takich języków, jak KODU, Scratch, Logo [języki programowania umożliwiające tworzenie interaktywnych historyjek, animacji i grafiki – przyp. red.], a także szkolenia z budowy aplikacji mobilnych i podstaw tworzenia stron internetowych. Na początek program obejmie wybrane szkoły prywatne i skoncentruje się na szkoleniu nauczycieli. Później – szkoły publiczne, w tym licea.

Program postanowiono uruchomić z wielu powodów. W 1997 r. Estonia rozwój teleinformatyczny kraju uznała za cel strategiczny. Efekty widać gołym okiem. Licząca zaledwie 1,3 mln mieszkańców, ma jedne z najszybszych połączeń internetowych na świecie. Założona przez Estończyków firma Skype, która stworzyła popularny komunikator internetowy (blisko 400 mln użytkowników), została w zeszłym roku kupiona przez Microsoft za 8,5 mld dol. W Estonii już nikogo nie trzeba przekonywać, że inwestując w teleinformatykę można wiele zyskać. – Programowanie kojarzy się z długimi, niezrozumiałymi stronami tekstu pełnymi cyfr i symboli. Jednak po konsultacjach z nauczycielami, którzy mają doświadczenie w KODU i Logo, doszliśmy do wniosku, że te języki mogą opanować nawet dzieci w wieku siedmiu lat. Chcemy nauczyć je logicznego myślenia i zdolności rozwiązywania problemów – przekonuje Rosin.

Język nie wystarczy

W Polsce komputery zaczęto wprowadzać do szkół od połowy lat 80. Wszędzie tam, gdzie się pojawiały, próbowano nauczać programowania. – Przewijało się w podstawach programowych nauczania od 1985 r. – mówi prof. Sysło. – Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, gdzie informatyka nigdy nie została usunięta ze szkół. Inna sprawa to jak rzeczywiście tego programowania uczono. Według danych Eurostatu, zaledwie 16 proc. Polaków w wieku 16–24 lat napisało kiedykolwiek program komputerowy (tyle samo co w Rumunii i Słowenii). Daje nam to 21 miejsce pod tym względem w Unii.

W nowym programie nauczania, wprowadzonym we wrześniu 2012 r., edukacja informatyczna jest dwuetapowa. Przedmiot „zajęcia komputerowe” prowadzony dla klas I–III szkół podstawowych nie zawiera elementów programowania. Pojawiają się one dopiero w gimnazjum i liceum w ramach informatyki. – Chcemy, aby każdy uczeń, niezależnie, czy będzie biologiem, politykiem czy dziennikarzem, zrozumiał, że komputer ma znacznie więcej możliwości, gdy posługuje się nie tylko gotowym oprogramowaniem, ale tworzy własne – wyjaśnia prof. Sysło.

Nie określono, jakie języki mają poznawać uczniowie w ramach tego przedmiotu. Decyzja zależy od nauczyciela, ale wybór często pada na podstawy HTML, a także Logo i Pascala. W klasach z informatyką rozszerzoną pojawiają się inne, bardziej cenione na rynku, lecz też skomplikowane, takie jak C. Zdaniem prof. Sysły to, jakich języków nauczać się będzie w szkole, jest kwestią drugorzędną. – Nauczyciel może wybrać jeden z wielu, bo różnice pomiędzy nimi uwidaczniają się dopiero na profesjonalnym poziomie. W szkole rozwiązywane są dość proste zadania. Najważniejsze, żeby uczeń zrozumiał możliwości komputera i nauczył się zasad myślenia algorytmicznego.

Rodzaj języka nie stanowi zatem problemu. Jest nim coś innego. – Przygotowanie nauczycieli do nauczania programowania nie jest wystarczające. Większość z nich jest po studiach podyplomowych z informatyki. To nie wystarcza, aby posiąść odpowiednie umiejętności, a już na pewno do nauczania informatyki na poziomie rozszerzonym. Do tego potrzeba ludzi po kierunku informatycznym lub zbliżonym – mówi prof. Sysło. Skąd ich jednak wziąć, skoro zdecydowanej większości informatyków nie skusi nisko płatna praca w szkolnictwie?

Gdyby zresztą nawet chętni się pojawili, niewiele zdziałają. W ramowym planie nauczania dla gimnazjum przewiduje się, że informatyka zajmie 65 godz., a w liceum ogólnokształcącym 30 godz. w ciągu wszystkich lat edukacji. Może się tu znaleźć miejsce na naukę programowania, ale nie musi. Co innego w przypadku osób, które w liceum zdecydują się na naukę informatyki w zakresie rozszerzonym (3 godz. tygodniowo przez dwa lata, czyli 180 godz. dodatkowo poza wymiarem określonym dla przedmiotów podstawowych). Wtedy nauczanie programowania jest obowiązkowe. Jednak przy dzisiejszym programie, o upowszechnieniu umiejętności programistycznych na razie nie ma co marzyć.

Polityka 47.2012 (2884) z dnia 21.11.2012; Nauka; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Szkoła języka javajskiego"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną