Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Erotyzm i kapitalizm

Miłość w XXI wieku

Mirosław Gryń / Polityka
Miłość nowoczesna stała się podstawą rozwoju gigantycznego przemysłu, a samo uczucie przekształciło się w grę kapitału erotycznego.
Miłość i życie uczuciowe od zawsze były głównymi elementami niepewności i ryzyka.Stanislav Perov/PantherMedia Miłość i życie uczuciowe od zawsze były głównymi elementami niepewności i ryzyka.

Gdy dwoje ludzi spotyka się na wieczornej randce, to najprawdopodobniej kieruje nimi autentyczna pasja i potrzeba. Nie zdają sobie jednak sprawy, jak bardzo w zachowaniach i ekspresji emocji uczestniczy reszta społeczeństwa, podpowiadając na różny sposób, co w danym momencie właściwe dla kobiety, a co dla mężczyzny. Romantyczna kolacja przy winie i świecach czy zgiełkliwa dyskoteka, gdzie zbliżenie ciał ułatwia ekstatyczna muzyka i używki; długie zdobywanie czy „wyhaczanie” na jedną noc – wielość strategii, mających doprowadzić do zaspokojenia podstawowego popędu, pokazuje złożoność projektu, jakim jest miłość.

Każda epoka przeżywa i organizuje miłość na własny sposób. W średniowieczu idealny wzorzec relacji intymnych wskazywała literatura dworska. Podpowiadała, że droga do serca wybranki wiedzie przez okiełznanie dzikich emocji i poddanie ich pod kontrolę regułom kurtuazji i honoru. Cierpliwa wierność ukochanej związana była z wiernością suzerenowi – droga do miłosnego spełnienia wiodła przez liczne próby lojalności w dworskiej służbie i odwagi podczas turniejów oraz wojen. Literatura także pokazywała bezsens miłości próbującej wymknąć się narzuconym przez społeczeństwo regułom – losy Abelarda i Heloizy wzruszają do dziś, w swoim czasie służyły jednak też za przestrogę.

W XX w. infrastruktura miłości rozbudowała się, a najważniejszymi źródłami podpowiedzi dla szukających spełnienia w uczuciu stała się kultura popularna i rosnąca rzesza ekspertów. To film i romansowa literatura podpowiadają rekwizyty niezbędne dla stworzenia odpowiedniej aury. Poradnikowe rubryki w gazetach i czasopismach tłumaczą cierpliwie, co jest właściwe, a co nie, i prezentują różne zestawy strategii dla dziewcząt i chłopców, mężów i żon, kochanek i kochanków. Bo agenci społeczeństwa – kultura popularna i eksperci – otaczają opartą na miłości relację od chwili jej zawiązania aż do rozpadu. Pierwsze źródło oddziałuje na sferę emocji, drugie odwołuje się do „obiektywnej” wiedzy, która ma wyjaśniać, co w konsumpcji uczucia mieści się w normie, a gdy pojawią się trudności, gdzie szukać terapii i kogo winić za ewentualne niepowodzenie projektu.

Wolny rynek, wolny wybór

Czym jest więc miłość w XXI w., epoce Internetu i kapitalizmu poprzemysłowego, w społeczeństwie zindywidualizowanym, przeoranym przez procesy emancypacji i feminizmu? W XX w. dokonała się „wielka transformacja miłości” – towarzyszyła ona opisywanej przez ekonomistów „wielkiej transformacji gospodarki” – przekonuje Eva Illouz, izraelska socjolożka od lat badająca przekształcenia intymności. W najnowszej, niezwykłej książce „Why Love Hurts?” (Dlaczego miłość boli – kluczowy rozdział można przeczytać po polsku w najnowszym numerze „Kultury Współczesnej”), uczona opisuje, jak nowoczesność, miłość i kapitalizm przenikają się i wzajemnie kształtują.

Dziś kontekstem dla miłości i wolności jest neoliberalizm i będąca jego podstawą ideologia wolnego wyboru oraz wolnego rynku.

Kobiety i mężczyźni przekształcili się w uczestników „mating market” – rynku relacji, na którym polują na okazje, wystawiając przy okazji na sprzedaż swoją ofertę. Uczestnicy tego rynku są jednak równi tylko pozornie. Mężczyźni przez to, że ciągle w realnym życiu kontrolują najważniejsze zasoby i węzły struktury społecznej (od kapitału – przez przemoc – po władzę), zyskują również przewagę na rynku uczuć czy też raczej, jak pisze Illouz, w „polu seksualnym”.

Przewagę tę dodatkowo wzmacnia psychologiczna przemiana męskiego charakteru w dobie indywidualizacji, której cechą jest commitment phobia, czyli niechęci do podejmowania zobowiązań. Przemiana całkowicie zrozumiała w świecie, w którym człowiek otoczony jest wielorakim ryzykiem: utraty pracy, zdrowia, katastrof technicznych i naturalnych, a z ryzykiem tym musi radzić sobie indywidualnie.

Na tym bowiem polegała istota neoliberalnej rewolucji – więzy solidarności społecznej, które miały stabilizować towarzyszącą ludzkiemu życiu niepewność, zastąpił rynek z ofertą rozwiązań dostosowanych do indywidualnych potrzeb: ubezpieczeń na życie i starość, pakietów zdrowotnych, ubezpieczeń od ubezpieczeń. A to, czego nie zaspokoi rynek, zapewnić miała „tradycyjna rodzina”. Dziś jednak powrót do „tradycyjnej rodziny” jest niemożliwy, bo radykalnej przemianie uległy sposoby kształtowania intymnych więzi, a także w gruzach legły ekonomiczne podstawy umożliwiające trwanie wielopokoleniowego i wielodzietnego organizmu.

Kapitał erotyczny

Miłość i życie uczuciowe od zawsze były głównymi źródłami niepewności i ryzyka: czy na pewno osoba, z którą się wiążemy, jest tą „drugą połówką” na resztę życia? Geniusz kultury i mądrość społecznych struktur polegały na tym, by to źródło niepewności przekształcić w fundament społeczeństwa. Gdy jednak, jak stwierdziła główna promotorka neoliberalizmu Margaret Thatcher, społeczeństwo nie istnieje, są tylko kobiety i mężczyźni, poczucie niepewności zaczyna dominować i jedynym sposobem na poradzenie sobie z nim są sprawdzone techniki zarządzania ryzykiem.

Zasada pierwsza mówi, że najskuteczniej zminimalizować ryzyko, unikając jego źródła – stąd właśnie upowszechniająca się wśród mężczyzn niechęć do wstępowania w trwałe związki. Coraz większa liczba mężczyzn odpowiada na zagrożenia wynikające z narastającej niepewności, wybierając strategię Piotrusia Pana. Zamiast podejmować nieznane ryzyko życia z obcą osobą, wolą nie dorastać i żyć jak najdłużej pod opieką mamy.

Zarządzanie ryzykiem oznacza jednak, że można je skalkulować i jego wartość porównać do ewentualnych korzyści, wynikających z podjęcia wyzwania. Zupełnie jak podczas inwestycji na giełdzie. Taka sytuacja z kolei zmusza kobiety do wystawienia na uczuciowym rynku najlepszych dostępnych im zasobów – a najważniejszy jest „kapitał erotyczny”.

Eva Illouz wprowadza to pojęcie, analizując nie tylko sytuację kobiet i mężczyzn konkurujących na uczuciowym rynku o najlepszego partnera. Dochodzi do niego, obserwując historyczny proces seksualizacji konsumpcji i marketingu, polegający głównie na przedmiotowym wykorzystaniu ciała kobiet do nakręcania dynamiki współczesnego kapitalizmu.

Nowe relacje intymne

Tym razem rynek, znowu za pośrednictwem kultury popularnej i ekspertów, podpowiada optymalne strategie zachowań: mężczyźnie – minimalizuj ryzyko, nie podejmuj zobowiązań, których nie musisz. Kobiecie – jesteś wolna, inwestuj w siebie, rozwijaj swój erotyczny kapitał, tylko on się liczy na konkurencyjnym rynku, zarówno jeśli chodzi o zdobycie partnera, jak i pracy. Kobiecie i mężczyźnie jednocześnie – seksualność jest kluczem do sukcesu nie tylko w łóżku, lecz wyraża się również w walce na rynku pracy i w karierze. Stąd rosnące znaczenie ciała jako pola inwestycji – niekończących się zabiegów kosmetycznych i chirurgicznych, mających być zewnętrznym wyrazem wspomnianego „kapitału erotycznego”.

Illouz zauważa, że w wyniku „wielkiej transformacji miłości” relacje intymne radykalnie zmieniły swoją naturę. Jeszcze w XIX w. tworzące relację osoby „dopasowywały się” na podstawie zgodności charakterów. Charakter w społeczeństwie wiktoriańskim oznaczał zestaw wewnętrznych cech nabywanych w wyniku intensywnej, zdyscyplinowanej pracy jednostki nad sobą zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami.

W XX w. charakter uległ korozji, zastąpiły go predyspozycje psychologiczne jednostki. Tych nie sposób kształtować, można je natomiast kontrolować za pomocą różnorodnych, zindywidualizowanych technik terapeutycznych. Przemianie także uległo rozumienie fizycznej atrakcyjności partnera, w XIX w. seksowność nie odgrywała większej roli. Dziś ma podstawowe znaczenie „w rywalizacji pomiędzy aktorami rynku małżeńskiego”.

Miłość a Internet

Ważnym elementem infrastruktury miłości w XXI w. stał się, rzecz jasna, Internet. To idealne medium „usieciowionych indywidualistów” doskonale nadaje się do zarządzania osobistymi relacjami i związanym z nim ryzykiem. Liczne serwisy randkowe i matrymonialne służą poznaniu drugiej osoby, na jedną noc lub na dłuższą przygodę, nie wykluczając małżeństwa. Nie są one jednak de facto przestrzenią spotkania, lecz systemami łączenia popytu z podażą: brunet, wzrost 180 cm, interesujący się ornitologią, szuka blondynki o określonych parametrach i zainteresowaniach.

Najbardziej wyrafinowane amerykańskie serwisy matrymonialne tworzą profile swoich klientów oparte na skomplikowanych ankietach psychologicznych wymagających odpowiedzi na setki pytań. A następnie dają nawet gwarancję na trwałość powstałych w ten sposób relacji. Trudno o lepszy przykład zarządzania ryzykiem i jego minimalizacji przez odwołanie się do naukowej i technicznej racjonalności.

Miłość pod naporem sił ewoluującego kapitalizmu staje się jedną z form aktywności ekonomicznej, której celem jest, jak podpowiadają podręczniki do ekonomii, maksymalizacja użyteczności. Czy to jednak jest jeszcze miłość? Eva Illouz daleka jest od sentymentalnej krytyki współczesności. Zdaje sobie sprawę, że nie ma powrotu ani do średniowiecznej miłości dworskiej, ani do XIX-wiecznej miłości ze świata powieści Jane Austen, bo nie ma powrotu do tamtych historycznych struktur społeczno-gospodarczych.

Co nie oznacza, że w ogóle należy powstrzymać się od krytyki. Stawka jest wysoka, chodzi bowiem o to, żeby ratując miłość, nie utracić wywalczonej wolności.

 

 

 

Polityka 07.2013 (2895) z dnia 12.02.2013; Nauka; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Erotyzm i kapitalizm"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną