Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Diabeł tkwi w sieci

Google – twórca cyfrowego kapitalizmu

Uroczystość otwarcia filii Googla w Buenos Aires. Lipiec 2007 r. Uroczystość otwarcia filii Googla w Buenos Aires. Lipiec 2007 r. The Alieness Gisella Giordino / Wikipedia
Umiejętnie walczy o talenty programistów, pieniądze inwestorów, serca użytkowników i poparcie w ośrodkach władzy.
Praktyki Google zaniepokoiły Komisję Europejską. Prowadzi przeciwko firmie postępowanie antymonopolistyczne.Exey Panteleev/Wikipedia Praktyki Google zaniepokoiły Komisję Europejską. Prowadzi przeciwko firmie postępowanie antymonopolistyczne.

Rosnąca siła Google fascynuje, zaczyna też jednak niepokoić. Bezczelna arogancja budzi coraz większą niechęć. Czas na kolejny odcinek serialu o cyfrowej przyszłości świata: Google, decydujące starcie.

„Nie korzystam z Google, nie współpracuję z diabłem” – oświadczył heroicznie Erkki Huhtamo. Wybitny historyk i archeolog mediów opowiadał podczas niedawnego Biennale Sztuki Mediów we Wrocławiu o tym, co technologie porozumiewania się robią z ludźmi i społeczeństwami. W tym dziejowym procesie Google jawi się jako kwintesencja cyfrowego kapitalizmu, w którym przedmiotem obrotu i sprzedaży stali się po prostu ludzie. Dokładniej, elektroniczne informacje, jakie zostawiają po sobie w sieci.

Google rozpoczął swą karierę skromnie, w 1998 r., jako przedsięwzięcie dwóch doktorantów z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda. Larry Page i Sergey Brin postanowili rozwiązać główny problem ówczesnego, XX-wiecznego Internetu. Dusił się on od szybko przybywających informacji, w gęstniejącym informacyjnym smogu coraz trudniej było dotrzeć do wartościowych treści. Istniejące wyszukiwarki nie radziły sobie z ich nadmiarem i wypluwały bezlik adresów bez ładu i składu.

Page i Brin zaproponowali PageRank – sposób porządkowania witryn internetowych oparty na ich znaczeniu mierzonym m.in. liczbą linków prowadzących do analizowanej strony. Wiadomo, że witryna, do której wyszukiwarka odsyła wielu internautów, będzie ważniejsza od adresu samotnie tkwiącego w bezmiarze WWW. Gdy w cyberprzestrzeń ruszyły crawlery, czyli informatyczne roboty Google, i zaczęły badać nowym sposobem strukturę wirtualnej rzeczywistości, nastała nowa epoka, choć nikt jeszcze wówczas o tym nie wiedział.

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Temat tygodnia; s. 13
Oryginalny tytuł tekstu: "Diabeł tkwi w sieci"
Reklama