Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Zaplanuj swoją śmierć

Przepisy mówią, że na miejsce zgonu poza szpitalem powinien przyjechać lekarz, który jako ostatni badał pacjenta w ciągu 30 dni przed jego śmiercią. Przepisy mówią, że na miejsce zgonu poza szpitalem powinien przyjechać lekarz, który jako ostatni badał pacjenta w ciągu 30 dni przed jego śmiercią. Matthias Kulka / Corbis
Czy resort zdrowia nie potrafi stworzyć przepisów, które nie będą udręką dla ludzi?

Bulwersujący błąd lekarki, która przedwcześnie uznała 83-letnią kobietę za zmarłą, wydarzył się pod koniec maja w Żołędowie, niedaleko Bydgoszczy. Do leżącej w łazience staruszki przyjechało wezwane przez policję pogotowie. Na miejscu lekarka stwierdziła zgon. Karetka odjechała, a pacjentka po pewnym czasie ożyła.

Tego rodzaju cudowne zmartwychwstania to nic nadzwyczajnego. Podobne błędy lekarzy, którzy zbyt pobieżnie badają nieprzytomnych, wynikają najczęściej z pośpiechu, a może z niewiedzy. Eksperci medycyny sądowej, biegli w ustalaniu przyczyn śmierci, podkreślają, że brak akcji serca, niewyczuwalne tętno i oddech oraz szerokie, niereagujące na światło źrenice – oznaki, na które przeważnie zwracają uwagę lekarze pogotowia – są tylko niepewnymi znamionami zgonu.

Każde z nich może okazać się krótkotrwałe lub być wynikiem wyjątkowych okoliczności, więc bez wykonania EKG trudno cokolwiek potwierdzić. Nawet wychłodzenie ciała nie daje pewności, że pacjent umarł, bo jeśli po nieszczęśliwym upadku leży na zimnej posadzce w łazience – wpada w hipotermię, która może zmylić mało doświadczonego lekarza.

Gdzie jest koroner?

Aby ustrzec się pomyłek, stwierdzaniem zgonów poza szpitalami zajmują się w wielu krajach koronerzy. (W krajach anglosaskich to urzędnik zajmujący się m.in. wyjaśnianiem okoliczności i przyczyn śmierci). U nas o potrzebie ich powołania mówi się od dawna, ale nawet pomimo zapisów ustawowych przewidujących utworzenie w powiatach takich stanowisk, nikt się do tego nie kwapi.

Brakuje aktu wykonawczego, który określałby kwalifikacje takich osób, i nikt nie przewidział wynagrodzenia za pracę koronerów – mówi dr Marzena Więckowska, lekarz rodzinny z Łomży. – Lekarze, którzy dzisiaj stwierdzają zgon, robią to bezpłatnie i często bezprawnie, a co najgorsze, nie mają świadomości, że wystawiając taki dokument często łamią prawo.

Polityka 24.2013 (2911) z dnia 11.06.2013; Kraj; s. 28
Reklama