W ubiegłym sezonie jesienno-zimowym przeciwko grypie zaszczepiło się jedynie 3,7 proc. Polaków. Z każdym rokiem grupa chętnych topnieje: cztery lata temu było to 7 proc., w sezonie 2010/11 – 5,2 proc., w 2011/12 – 4,5 proc. Czy w tym roku pogłębi się tendencja spadkowa i staniemy się europejskim outsiderem? To całkiem prawdopodobne.
Niedawno Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że sanepidy nie mają prawa karać rodziców niezgłaszających się z dziećmi na obowiązkowe szczepienia. Co prawda sędziowie stwierdzili, że jedyne prawo do karania w takim wypadku mają wojewodowie, ale oni nie mają, tak jak sanepidy, odpowiedniej kadry ani narzędzi do kontroli. Ruchy antyszczepionkowe triumfują i wzywają rodziców, których w przeszłości ukarano grzywną, do składania wniosków o umorzenie postępowań i zwrot pieniędzy (kary wynoszą zazwyczaj od 100 do 1 tys. zł).
Ostatnio na czele zastępów zbuntowanych stanął Wojciech Cejrowski. Ten znany z konserwatywnych poglądów celebryta i podróżnik zamieścił na Facebooku wpis nawołujący do nieszczepienia dzieci, podsuwając rodzicom przetłumaczony na język polski cudaczny formularz, który powinni wręczyć do podpisania lekarzowi, by ten wziął na siebie odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje związane ze szczepionkami. Co prawda angielski oryginał tego dokumentu krąży w Internecie już od maja 2012 r. i pełen jest bzdur sprzecznych z wiedzą medyczną, ale dopiero teraz, niczym łańcuszek świętego Antoniego, trafił za sprawą Cejrowskiego do Polski…
Cały artykuł Pawła Walewskiego w aktualnym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej.