Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Pożegnanie z dziczą

Przestańmy ratować rezerwaty

Porzucone przez człowieka okolice Czarnobyla bierze w posiadanie dzika natura. Porzucone przez człowieka okolice Czarnobyla bierze w posiadanie dzika natura. Velar Grant/Demotix / Corbis
Za sto lat na ziemskich lądach nie będzie już dawnej, pierwotnej biosfery. Jej skrawki ocaleją, być może, w rezerwatach. I pewnie tam też trafią ostatni obrońcy dzikiej natury.
Jaskinia Hubbarda w Tennessee, zimowe schronisko dla 500 tys. nietoperzy szarych, należy do organizacji Nature Conservancy.Caters News Agency/Forum Jaskinia Hubbarda w Tennessee, zimowe schronisko dla 500 tys. nietoperzy szarych, należy do organizacji Nature Conservancy.

Biolog Peter Kareiva, ostatnio przyjęty w poczet amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk, nie przebiera w słowach: „Nie uratujemy wszystkich gatunków na Ziemi, nie ocalimy naturalnych ekosystemów w ich obecnym stanie. Co było, nie wróci, a co jest, przeminie. Poza tym bioróżnorodność nie jest najważniejsza. Los ziemskiej biosfery rozstrzyga się nie w rezerwatach i parkach narodowych, ale poza nimi”.

Kontrowersyjne poglądy to nic nowego w nauce, ale Kareiva nie jest pierwszym z brzegu badaczem. Jest dyrektorem naukowym The Nature Conservancy – największej i najbogatszej pozarządowej organizacji ekologicznej na globie. Cieszy się ona olbrzymim prestiżem, a jej główna misja polega na… ratowaniu ginącej przyrody. Skąd więc ta wolta? W jednym zdaniu: z narastającej frustracji, że dotychczasowe działania konserwatorskie niewiele pomogły i na dodatek stają się coraz bardziej obojętne ludziom.

Z pozoru rzeczy mają się nieźle. The Nature Conservancy jest olbrzymem, liczy około miliona członków, działa w ponad 30 krajach i każdego roku finansuje setki projektów badawczych. Jej roczny budżet sięga miliarda dolarów. Organizacja powstała w 1951 r. w USA i do perfekcji opanowała sztukę pozyskiwania darowizn i datków. Chętnie wchodziła w sojusze z polityką i biznesem, a zebrane pieniądze przeznaczała głównie na wykup cennych przyrodniczo terenów na globie, by ocalić je od zniszczenia. Ludziom, z wyjątkiem naukowców i ekspertów, zakazano wstępu do tych odizolowanych od świata ochronek. Rośliny i zwierzęta miały mieć w nich spokój. „Chronimy ostatnie raje na Ziemi” – głosił jeden z pierwszych sloganów The Nature Conservancy. Dziś jej włości mają powierzchnię 500 tys. km kw. To więcej niż obszar Polski (313 tys.).

Ale pozory mylą.

Polityka 39.2014 (2977) z dnia 23.09.2014; Nauka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Pożegnanie z dziczą"
Reklama