Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Ratować talenty przed rzezią

Debata ekspertów: jak zarazić dzieci pasją do matematyki

Matematyka jest podstawowym narzędziem służącym do świadomego bycia w świecie. Matematyka jest podstawowym narzędziem służącym do świadomego bycia w świecie. Meseritsch Herby / PantherMedia
Matematyka to więcej niż jeden ze szkolnych przedmiotów. Jeśli uczyć jej odpowiednio, kształtuje umiejętność krytycznego myślenia. A to dziś zdolność bezcenna – przekonywali uczestnicy debaty w redakcji POLITYKI.
prof. Edyta Gruszczyk-KolczyńskaTadeusz Późniak/Polityka prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska
dr Agnieszka SułowskaTadeusz Późniak/Polityka dr Agnieszka Sułowska
dr Krzysztof BryśTadeusz Późniak/Polityka dr Krzysztof Bryś
Jacek WojnarowskiTadeusz Późniak/Polityka Jacek Wojnarowski

Znaczenie matematyki wzrosło, gdy w 2010 r. po ćwierć wieku przerwy znowu stała się obowiązkowym przedmiotem na egzaminie maturalnym. Zwolennicy tego przedmiotu, chwaląc decyzję władz oświatowych, narzekali jednocześnie, że na poziomie podstawowym próg przejścia został ustawiony zbyt nisko. Przeciwnicy z kolei argumentowali, że są przecież ludzie od dziecka na bakier z matematyką, skoro więc nie zamierzają zostać inżynierami lub informatykami, po co mają przez całą szkołę żyć w stresie w obawie przed czekającym ich maturalnym sprawdzianem?

Matematykę w zakresie programu szkolnego potrafi opanować każde sprawne umysłowo dziecko – zbija argumenty sceptyków prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. – Więcej, w wieku przedszkolnym ponad połowa maluchów ujawnia duże uzdolnienia matematyczne – to właśnie najlepszy czas, by umiejętnie wprowadzać je w świat matematyki. Umiejętnie, a więc dostosowując poziom nauki do indywidualnych możliwości – poprzez odpowiednio poprowadzone zajęcia dzieci same odkrywają piękno matematycznego świata.

Po co jednak męczyć maluchy już w przedszkolu? Bo matematyka, podobnie jak język, to nie tylko umiejętność techniczna, lecz ważne narzędzie kształtowania umysłu. Zdolność wnioskowania, logicznego myślenia, weryfikowania informacji, matematyzacji rzeczywistości, czyli analizowania zjawisk w kategoriach ilościowych i ich porządkowania, to wszystko cechy myślenia, jakie kształtuje się pod wpływem matematyki. A dzieci w wieku przedszkolnym są najbardziej chłonne i uczą się, świetnie przy tym bawiąc, co zresztą doskonale pokazuje nie tylko teoria, lecz także pilotażowe programy realizowane przez prof. Gruszczyk-Kolczyńską w przedszkolach w całej Polsce.

– Doskonałym potwierdzeniem słów prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej jest sukces Uniwersytetu Dzieci. Mam okazję prowadzić zajęcia z uczniami szkół podstawowych, którzy mimo wczesnej pory w weekend przychodzą setkami, by zajmować się m.in. matematyką i nie zrażają się nawet wtedy, gdy podejmujemy tematy wykraczające poza program szkolny, ba, zagadnienia, jakimi zajmujemy się na studiach. Przeciwnie, widać, że nie mają z tym żadnego problemu – mówi dr Krzysztof Bryś, prodziekan Wydziału Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej. – Pomagając w rozwoju naturalnych zdolności matematycznych od najwcześniejszych lat, musimy także pamiętać o potrzebach współczesnej cywilizacji. Szacuje się, że tylko w Unii Europejskiej brakuje ok. 700 tys. informatyków. Popyt na osoby wykształcone matematycznie i przygotowane inżyniersko jest tak duży, że na moim wydziale praktycznie wszyscy studenci już od trzeciego roku są „zarezerwowani” przez firmy i mają zapewnioną pracę, a pracodawcy dopytują się o kolejnych – dodaje Krzysztof Bryś.

***

Uczelnie techniczne i przyrodnicze nie nadążają z ich kształceniem, bo lata pogardy dla matematyki i jej braku na obowiązkowej maturze spowodowały zmniejszenie strumienia absolwentów szkół średnich zdolnych podjąć trudne studia inżynierskie lub informatyczne. Co z tą rzeszą przedszkolaków, z których ponad połowa może być tęgimi matematykami, lecz gdy kończą liceum, na pierwszym roku studiów wielu z nich musi się z matematyki dokształcać, by dać sobie radę na studiach?

Od pierwszej klasy szkoły podstawowej zaczyna się rzeź talentów – stwierdza prof. Gruszczyk-Kolczyńska. Po prostu nauczyciele nauczania początkowego, w większości osoby po uczelniach pedagogicznych, które same matury z matematyki nie zdawały, mają o niej słabe pojęcie i nawet przy najszczerszych chęciach nie potrafią zainteresować nią dzieci.

Niestety, te obserwacje znajdują potwierdzenie w badaniach, jakie prowadził Instytut Badań Edukacyjnych – dodaje dr Agnieszka Sułowska z IBE. – Począwszy od klasy czwartej szkoły podstawowej, gdy zaczyna się nauczanie przedmiotowe, sytuacja jest jeszcze nie najgorsza. Nauczyciele znają matematykę, choć mają problem z jej uczeniem, bo często są słabo przygotowani pod względem psychologicznym i pedagogicznym. Nauczyciele nauczania początkowego w swej masie matematyki nie znają. Co taki nauczyciel może zrobić, gdy w klasie napotka zdolnego ucznia, a sam jest niepewny swoich kompetencji?

Szczęśliwie sytuacja powoli się poprawia – na uczelniach pedagogicznych studiują już roczniki, które mają za sobą obowiązkową maturę z matematyki i, jak przyznaje prof. Gruszczyk-Kolczyńska, widać pozytywną zmianę. Czy to wystarczy, by zmienić system edukacyjny? Można przecież skorzystać z doświadczeń licznych programów autorskich realizowanych w całej Polsce i zacząć je upowszechniać. – Niestety, zamiast takiego podejścia mamy nowy elementarz, który pod względem treści matematycznych jest zupełnym nieporozumieniem – komentuje profesor Gruszczyk-Kolczyńska.

To prawda, ale możemy też pochwalić się sukcesami o charakterze systemowym, tylko że na późniejszym etapie nauczania. – Ostatnie badania osiągnięć edukacyjnych 15-latków PISA pokazały, że nasi gimnazjaliści bardzo podnieśli swoje umiejętności, również w matematyce – informuje dr Sułowska. – Co najważniejsze, poprawili się wszyscy, zarówno najlepsi, jak i najsłabsi. To nie przypadek: obowiązkowa matura z matematyki, położenie akcentu w podstawie programowej na rozumienie i samodzielne tworzenie strategii rozwiązania problemu i sprawdzenie tych umiejętności na egzaminie gimnazjalnym spowodowały, że matematyka zyskała na znaczeniu, a także zmienił się sposób jej nauczania.

Nie tylko badania osiągnięć edukacyjnych pokazują, że klimat wokół matematyki się zmienia. – Z przyczyn demograficznych maleje liczba osób podchodzących do matury, nie zmienia się natomiast liczba osób wybierających rozszerzony egzamin z matematyki – informuje dr Sułowska. To najlepszy dowód wzrostu zainteresowania tym przedmiotem, najprawdopodobniej wynika on z rosnącej chęci studiowania na politechnikach i kierunkach przyrodniczych dających lepszą szansę zatrudnienia. Rośnie jednak także liczba uczniów startujących w olimpiadach matematycznych.

***

W sumie więc matematyczny pejzaż polskiej edukacji jest mocno zróżnicowany. Istnieją obszary wręcz doskonałości wyrażającej się w takich programach, jak Uniwersytet Dzieci, ruch olimpijski, autorskie programy dydaktyczne. Pojawiają się dowody, że możliwe są pozytywne zmiany na poziomie systemu obejmującego całą edukację. Nie brakuje jednak dziegciu psującego cały efekt, zwłaszcza w najważniejszym okresie nauczania początkowego.

Jak domknąć system, by bez sensu nie marnował po drodze talentów? – Podstawą są nauczyciele – stwierdza dr Bryś. – Mój wydział prowadzi internetowy konkurs matematyczny, najlepsze wyniki osiągają uczniowie z tych szkół, gdzie dyrektorem jest matematyk traktujący ten przedmiot priorytetowo. Wówczas nie ma znaczenia, czy szkoła zlokalizowana jest w Warszawie czy gdzieś na prowincji. Zróbmy więc wszystko, by nauczyciele nie tylko byli lepiej przygotowani, lecz także, by ich zatrudnianiu towarzyszyła pozytywna selekcja promująca najlepszych.

– Szkoła to jednak nie wszystko – przekonuje Jacek Wojnarowski, społecznik, twórca Programu Rozwoju Bibliotek. – Wspominaliśmy o wielu inicjatywach społecznych towarzyszących edukacji, również matematyce. Mają one charakter rozproszony, zależą od aktywności rodziców, co z kolei zmniejsza szanse dzieci pochodzących z rodzin mniej zasobnych, mieszkających poza głównymi ośrodkami. Przecież istnieje olbrzymia ogólnokrajowa sieć bibliotek publicznych, przechodzą one program modernizacji. Dlaczego by nie rozpocząć budowy pozaszkolnej,usystematyzowanej struktury wsparcia edukacji i rozwijania uzdolnień, nie tylko matematycznych, w oparciu właśnie o biblioteki publiczne i szkolne? Wymagałoby to jednak pokonania niezwykle silnego w Polsce zjawiska resortowej segmentacji. Czy znajdzie się minister gotowy do „objęcia przywództwa” w takiej inicjatywie i w dodatku powierzenia jej realizacji samorządom?

Program Rozwoju Bibliotek Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, inicjatywa społeczna realizowana przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, pokazał, że możliwa jest systemowa zmiana nawet w tak wydawałoby się „niemodnym” obszarze życia jak biblioteki. Najnowsze badania GUS pokazują, że do bibliotek publicznych wraca życie, stają się one na powrót ważnymi lokalnymi centrami życia, do których przychodzi się nie tylko po książki. Skoro istnieją gotowe, przetestowane już w trakcie licznych pilotaży programy rozwijania zainteresowań, wspierania uczniów uzdolnionych, co stoi na przeszkodzie, by rozciągnąć je na całą Polskę w oparciu o istniejącą infrastrukturę? – Tym bardziej że możemy także wykorzystać dobrodziejstwo internetu, który ułatwia koordynację działań i umożliwia dostęp do wiedzy nawet w najodleglejszych miejscach – dodaje Jacek Wojnarowski.

Matematyka, podobnie jak zdolność posługiwania się językiem ojczystym, jest podstawowym narzędziem służącym do świadomego bycia w świecie, jego rozumienia i zmieniania. Dlatego trudno wskazać racjonalne argumenty przeciwko nauczaniu matematyki zwieńczonemu obowiązkową maturą. Ważniejsze dziś pytanie, jak jej uczyć, by jak najlepiej wykorzystać naturalny potencjał dzieci, który ginie bezpowrotnie w trakcie pierwszych lat szkolnej edukacji. Ta „rzeź talentów” to wielkie wyzwanie nie tylko dla systemu edukacyjnego, ale i dla wszystkich, przekonywali uczestnicy dyskusji.

Szczęśliwie dysponujemy wszystkimi narzędziami, by dokonać zmiany: istnieją dobre, sprawdzone programy dydaktyczne, nie brakuje inicjatyw społecznych w wymiarze lokalnym, rosną aspiracje edukacyjne samych dzieci i ich rodziców, dysponujemy coraz lepszą infrastrukturą umożliwiającą integrację rozproszonych inicjatyw. W sprawę zaczął angażować się biznes, dostrzegając, że pozycja konkurencyjna firm w coraz większym stopniu zależeć będzie od kompetencji ich pracowników. W końcu zmienił się klimat społeczny wokół matematyki, czego najlepiej dowodzą liczne inicjatywy i debaty. Czas, żeby tę zmianę dostrzegli politycy i przemyślanymi decyzjami pomogli w domknięciu systemu.

***

W debacie o nauczaniu matematyki zorganizowanej w redakcji POLITYKI uczestniczyli:
prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej,
dr Agnieszka Sułowska z Instytutu Badań Edukacyjnych,
dr Krzysztof Bryś, prodziekan Wydziału Matematyki i Nauk InformacyjnychPolitechniki Warszawskiej,
Jacek Wojnarowski z Instytutu Spraw Publicznych, współtwórca Programu Rozwoju Bibliotek, konsultant w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji.

Edukację matematyczną wspiera mFundacja.

Polityka 43.2014 (2981) z dnia 21.10.2014; Nauka; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Ratować talenty przed rzezią"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną