Wahadłowi, mikroskalowi i inni
Uciekinierzy: zmuszeni do wyjazdu, pozbawieni praw
Dla większości ludzi, którzy stali się ofiarami wojen domowych i innych zagrożeń bezpiecznego bytu, porzucenie domu jest ostatecznością” – twierdzi Roger Zetter, emerytowany profesor Oksfordu. Ten znany demograf, były wieloletni dyrektor uczelnianego Centrum Badań nad Uchodźcami, choć teoretycznie jest już na emeryturze, wciąż prowadzi wiele projektów badawczych i wydaje kolejne książki.
Najnowsza „Forced Migration and Protection in a Global Era” opisuje i analizuje wymuszone ruchy migracyjne – te współczesne i te przyszłe. Według Zettera wśród tych, którzy dziś uciekają ze swoich ojczyzn, szukając w jakimś zakątku świata bezpiecznego dla siebie miejsca, typowi uchodźcy polityczni w rozumieniu konwencji ONZ z 1951 r. są rzeczywiście nieliczni. Sporą grupę stanowią emigranci ekonomiczni, czyli ci, którzy z własnej woli wyruszają na poszukiwanie szczęścia i w razie czego mają dokąd wrócić. Ale i oni nie stanowią większości.
Kto zatem przeważa dziś wśród nielegalnych migrantów? Zdaniem Zettera „w większości są to wygnańcy, ludzie zmuszeni do opuszczenia własnych domów, jednak nie z powodu prześladowań religijnych, rasowych, politycznych czy narodowościowych, ale w wyniku zbrojnych konfliktów wewnętrznych, niestabilności politycznej, rozkładu struktur państwowych, odebrania siłą ziemi czy też zagrożeń środowiskowych”. Prognozuje on, że te właśnie kategorie migrantów będą się szybko powiększały w XXI w. Już teraz przybywa ich z każdym rokiem. Wszyscy oni wpadają w dziurę prawną. Ponieważ nie uciekają przed prześladowaniami politycznymi, ich wnioski o azyl łatwo odrzucić z powodów formalnych.