Maszyna o nazwie Bulk Cutter ma 14 m długości i 6 m wysokości. Inżynierowie nazywają ją bestią, co nie dziwi, gdy spojrzy się na potężny, czterometrowy walec do kruszenia skał. Gigant ważący blisko 310 ton to największy i najcięższy spośród trzech robotów głębinowych, które w niedalekiej przyszłości posłużą do eksploatacji zasobów naturalnych Pacyfiku. Robot wyposażony w aparaty fotograficzne i trójwymiarowe czujniki zostanie opuszczony na dno, a jego sterowaniem zajmą się dwaj piloci z dyspozytorni znajdującej się na statku. Maszyna powstała na zlecenie kanadyjskiej spółki Nautilus Minerals, która jako pierwsza na świecie zainauguruje głębinowe górnictwo na skalę przemysłową. A jest o co walczyć, bo na dnie oceanów można znaleźć większość pierwiastków z tablicy Mendelejewa. Do tej pory były niedostępne, jednak dzięki technologii i badaniom ostatnich kilkunastu lat wiadomo już, jak po nie sięgnąć.
Pierwiastki z kominów
Nautilus Minerals zamierza eksploatować złoża na Morzu Bismarcka, w pobliżu Papui-Nowej Gwinei. To tam, na stanowisku o nazwie Solwara 1, na głębokości 1600 m potwierdzono ogromne koncentracje polimetalicznych rud siarczkowych. Powstają w miejscach pęknięć skorupy dna morskiego, gdzie erupcje wysoko zmineralizowanej wody tworzą tzw. kominy hydrotermalne. Wypływająca z nich woda może mieć nawet 400 st. C. Gra toczy się zarówno o pierwiastki zawarte w wodzie, które wyrzucane są pod dużym ciśnieniem, jak i osadowe usypiska-kominy tworzące się wokół szczeliny. Narastają one bardzo szybko, w ciągu kilku tygodni mogą osiągnąć wysokość kilku metrów (największym znanym obecnie kominem jest Godzilla wysokości 445 m i średnicy 12 m).