Podczas gdy archeolodzy mogą jedynie z rozpaczą śledzić, jak starożytne dziedzictwo jest niszczone i rozkradane, dla filologów starożytny Bliski Wschód wcale nie zamilkł, chociażby dlatego, że na czarny rynek antykwaryczny stale napływają pozyskane w drodze rabunku tabliczki. Archeolodzy załamują ręce, bo rzeźby, biżuteria czy broń, wyrwane z kontekstu i wiedzy o miejscu ich pochodzenia, tracą 90 proc. informacji, zabytki piśmiennictwa nadal jednak opowiadają historię, a krój pisma i skład gliny często zdradzają proweniencję i umożliwiają datowanie.