Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Bez wątpliwości

Dziecko trojga rodziców: triumf nauki czy groźny eksperyment genetyczny?

sean dreilinger / Flickr CC by 2.0
Na świat przyszło dziecko mające trójkę genetycznych rodziców. Maluch ma dziś pięć miesięcy i jest w pełni zdrowy.

Od ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii można wykonywać procedurę in vitro, która dzięki wykorzystaniu materiału genetycznego trzech osób pozwala rodzicom z rzadkimi mutacjami genetycznymi posiadać zdrowe potomstwo. Ale to nie w Anglii, lecz w Meksyku – gdzie prawo jest jeszcze bardziej liberalne – przyszedł na świat chłopiec, którego mama z powodu poważnej choroby nie miała szansy na urodzenie pełnosprawnego dziecka.

Rodzice, z pochodzenia Jordańczycy, po kilku nieudanych ciążach i wczesnej śmierci dwojga dzieci zaczęli się leczyć w Nowym Jorku u dr. Johna Zhanga (czy przyciągnęła ich nazwa kliniki: „New Hope Fertility Center”?), który postanowił zastosować przełomową metodę znaną w świecie embriologii pod kryptonimem CRISPR/Cas 9.

W tym celu musiał jednak przenieść się do Meksyku, gdyż w Stanach Zjednoczonych przeprowadzenie zabiegu byłoby niedozwolone. „Dokonałem właściwego, etycznego wyboru” – cytuje niewzruszonego kontrowersjami dr. Zhanga magazyn „New Scientist”.

To, co opinia publiczna nie w pełni jeszcze akceptuje, w świecie embriologów nie wzbudza już negatywnych emocji. Wspomniany „New Scientist” cytuje wręcz entuzjastyczne reakcje na przeprowadzony zabieg, a wybraną metodę nazywa nawet lepszą od zaakceptowanej w Wielkiej Brytanii. Polega ona na uzupełnieniu klasycznej metody zapłodnienia pozaustrojowego o wymianę niewielkiego fragmentu mitochondrialnego DNA na sekwencję pochodzącą od anonimowej kobiety.

John Zhang musiał liczyć się z tym, że rodzice dziecka, choć zgłosili się na zabieg in vitro, byli muzułmanami, więc nie godzili się na wszystkie manipulacje. Wprowadził więc modyfikację i z komórki jajowej matki usunął samo jądro, pozostawiając mitochondria z wadliwym DNA, po czym owo jądro przeszczepił do komórki dawczyni ze zdrowymi mitochondriami. Powstała w pełni funkcjonalna komórka jajowa, z 0,1 proc. mitochondrialnego DNA dawczyni, którą następnie połączono z plemnikiem ojca.

Opisany w uproszczeniu zabieg po raz kolejny pokazuje, że we współczesnej biologii coraz mniej rzeczy staje się niemożliwych. Chłopiec, mający pod względem genetycznej matematyki dwie matki i jednego ojca, już od pół roku chowa się świetnie i nie znaleziono w nim żadnych znamion choroby, przed którą chcieli go ustrzec rodzice.

Czy w takim przypadku, gdy procedura jest wyraźnie zdefiniowana, tkwią jakieś niebezpieczeństwa? To dorośli ludzie podejmują decyzję, czy skorzystać z nowej szansy, a lekarze – jeśli potrafią – mogą zrobić wszystko, by im pomóc w doprowadzeniu do szczęśliwego macierzyństwa.

Oczywiście nie rozwiążemy tutaj problemu podnoszonego przez oponentów, którzy w każdej metodzie zapłodnienia pozaustrojowego widzą niepotrzebną ingerencję w prawa natury i wolę boską. Ale czy wywiedzione z religii zakazy moralne mogą powstrzymać rozwój badań naukowych? Pojawia się to pytanie za każdym razem, kiedy wybucha spór o granice wolności w nauce, zwłaszcza tej, która dotyczy prokreacji. O ile nowe leki czy nowatorskie metody rozpoznawania chorób (może poza tzw. diagnostyką prenatalną, której Kościół się sprzeciwia) są witane z entuzjazmem, to manipulacje naukowców sięgające genów czy zarodków niezmiennie wywołują burzę.

Choć przynoszą przecież olbrzymie nadzieje na rozwiązanie tajemnic powstawania chorób, przeciwnicy nazywają je „niegodziwymi i niedopuszczalnymi”, a tworzenie zarodków poza organizmem kobiety – „rodzajem wyrafinowanej aborcji”. Byłoby dobrze, gdyby w naszej debacie o dopuszczalności in vitro było jak najmniej tego rodzaju oskarżeń, ale nie mam złudzeń, że to tylko pobożne – nomen omen – życzenia.

Gdy synek jordańskiej pary, urodzony 6 kwietnia 2016 r. Abrahim, dorośnie, powinien przyjechać do Polski i spojrzeć niektórym naszym posłom w oczy z wyrzutem: „Naprawdę miałem nie przyjść na świat? Wolelibyście, abym był nieuleczalnie chory?”. Ciekawe, co by mu odpowiedzieli. I co mają dziś do powiedzenia setkom dzieci urodzonych dzięki metodzie in vitro.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną