Karol Jałochowski: – W pracy doktorskiej badał pan, cytuję, „strukturę wielomianów Kerova, będących jednym z najważniejszych narzędzi w asymptotycznej teorii reprezentacji grup permutacji”. Może więc jednak pan zacznie.
Maciej Dołęga: – Coś mam powiedzieć… Ale co?
Cokolwiek.
OK. Zajmuję się głównie kombinatoryką. To jest prosta matematyka, którą można robić na palcach – prawie. Bo trzeba powiedzieć, że współczesna matematyka jest bardzo mocno sformalizowana. Czasem nie sposób nawet wyjaśnić, czym się zajmujemy.
I kombinatoryka jest inna?
Jest możliwie dostępna dla ludzi, którzy się w niej nie specjalizują. Ale też bywa bardzo trudna, bo nie ma zestawu gotowych narzędzi do jej badania. I to jest najbardziej interesujące – oraz to, że ma ona związki ze wszystkimi działami matematyki. Smutne, że czasem dwóch matematyków nie jest w stanie wyjaśnić sobie nawzajem, czym się zajmują. A ja wierzę, że to pokawałkowanie matematyki da się czasem pokonać, znajdując połączenie między pozornie odległymi problemami. Często takim spoiwem jest właśnie kombinatoryka. Jest tą pierwotną, fundamentalną myślą dowodu.
Matematyka pojawiła się z prozaicznych ponoć przyczyn. Jakoś trzeba było obliczyć podatki do ściągnięcia…
Nie mam pewności, czy na pewno tak było. Początkowo matematyka nie była uznawana za naukę, lecz za sztukę. Nie służyła do opisu świata. Ale to śliski temat. Bo czym jest sztuka? Matematyka, w przeciwieństwie do fizyki czy biologii, nie opisuje świata za oknem. Na kilku przyjętych na wiarę aksjomatach tworzy się abstrakcyjny świat. I kropka. Tego drzewa za oknem nie opisze matematyka. W każdym razie nie ona sama. Być może niektórych matematyków kuszą zastosowania praktyczne.