Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

W nastroju przysiadalnym

Rozmowa z dr Katarzyną Kalinowską o tym, jak i gdzie flirtujemy

„Okazało się, że wszyscy kochamy tak samo, czujemy podobne emocje związane z flirtem”. „Okazało się, że wszyscy kochamy tak samo, czujemy podobne emocje związane z flirtem”. Getty Images
Rozmowa z dr Katarzyną Kalinowską o badaniach nad tym, jak, po co i gdzie flirtujemy.
„Praktyki flirtowania nie są wolne od kulturalnych mód i wzorców”.Ed Zabrzhevetsky/PantherMedia „Praktyki flirtowania nie są wolne od kulturalnych mód i wzorców”.

AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – Napisała pani naukową książkę o rzeczy tak ulotnej i zdawałoby się trywialnej, jak podryw i flirt. Dlaczego używa pani tych dwóch określeń?
DR KATARZYNA KALINOWSKA: – Podryw to słowo potoczne, a flirt – uniwersalne. Rzadko piszę o uwodzeniu, bo kojarzy się ono z grami miłosnymi, które mają na celu zdobycie kogoś, natomiast flirt i podryw zazwyczaj nakierowane są na krótką przyjemność bycia razem w ulotnej relacji dwójki ludzi. Badani najczęściej nie używali takich słów jak zaloty czy umizgi, które najwyraźniej poszły w zapomnienie. Towarzyszące im odczucia i emocje opisywali zaś jako „motyle w brzuchu”, „poczucie tego czegoś”, „trafienie na swój typ”.

Postawiła się pani w roli podglądaczki rodzącej się intymności. Jakich narzędzi trzeba użyć, by ją badać? Chyba trzeba postawić na interdyscyplinarność?
Nawet transdyscyplinarność. Jesteśmy przyzwyczajeni, że emocje to domena psychologii, ale ja badałam flirt w interakcjach, od strony funkcji emocji w komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Musiałam zatem lawirować pomiędzy dziedzinami i dyscyplinami. Jako socjolog szukałam we flircie uniwersalnych modeli przeżywania emocji, jako antropolog obserwowałam różnorodność form intymności.

Przed laty prof. Bogdan Wojciszke napisał, że „wszelkie naukowe definicje miłości są jak wnioskowanie na temat istoty huraganu na podstawie tego, co jakiemuś wytrwałemu asystentowi udało się złapać do słoika”. Dla pani słoikiem były kluby i sanatoria. Czy odwiedzała je pani w pojedynkę?
Nie, bo lubię badania zespołowe – było nas wielu „wytrwałych asystentów”. W klubach badania prowadziły zaś dwu- lub trzyosobowe grupy studentek i studentów, co było ważne ze względów bezpieczeństwa.

Polityka 7.2019 (3198) z dnia 12.02.2019; Nauka; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "W nastroju przysiadalnym"
Reklama