Zmiany klimatyczne niepokoją coraz bardziej. Trudno się dziwić, skoro średnia temperatura atmosfery wzrosła „dopiero” o 1 st. C w stosunku do okresu przedprzemysłowego, a już mierzyć się musimy z konsekwencjami. Co roku ich podsumowania dokonuje Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO). W najnowszym, 25. z kolei raporcie opublikowanym pod koniec marca WMO zwraca uwagę, że: rośnie intensywność gwałtownych zjawisk pogodowych. Tragiczny w skutkach cyklon Idai, który dotknął w marcu Mozambik, Zimbabwe i Malawi, zapisze się w historii jako jedna z najbardziej śmiercionośnych katastrof wywołanych czynnikami pogodowymi, jaka dotknęła półkulę południową. Na półkuli północnej huragany Florence i Michael przyczyniły się do śmierci ponad 100 osób w Stanach Zjednoczonych i wywołały straty w wysokości 49 mld.
Katastrofy takie to kulminacje zjawisk, do których zaczynamy się już przyzwyczajać – jak dłuższe okresy suszy w wielu miejscach świata i znacznie obfitsze oraz gwałtowne opady w innych, topnienie lodowców i kurczenie się pokrywy lodowej w Arktyce, podnoszenie poziomu mórz, rozmarzanie wiecznej zmarzliny, rekordowo upalne lata, co z kolei przekłada się na rekordowo wysokie średnie temperatury w ciągu roku. To właśnie falom upałów, jakie dotknęły Stany Zjednoczone, Europę i Japonię, przypisuje się odpowiedzialność za 1600 przedwczesnych śmierci w 2018 r. Związane z upałami i suszą pożary lasów tylko w Stanach Zjednoczonych przełożyły się na 24 mld dol. strat. To nie koniec ponurej wyliczanki. Spośród 17,7 mln osób zmuszonych w 2018 r. do migracji wewnątrz własnych krajów ponad 2 mln z nich uciekało przed konsekwencjami zjawisk pogodowych i klimatycznych. Rośnie zakwaszenie oceanów, maleje w nich zawartość tlenu, a poziom wody się podnosi – tylko w 2018 r.