„Wypadek przy pracy” – mówią o muzyce jedni uczeni. Inni twierdzą, że ma ona prawdziwy biologiczny sens. Kto ma rację?
Skoro zaś ani zamiłowanie, ani zdolność do wytwarzania tonów muzycznych nie są właściwościami oddającymi najmniejszą nawet przysługę człowiekowi w jego codziennym trybie życia, musi się je zaliczyć do zdolności najbardziej tajemniczych, w które człowiek jest wyposażony” – pisał Karol Darwin w „O pochodzeniu człowieka i doborze płciowym”. Od publikacji tego dzieła minęło już 145 lat, ale biolodzy ewolucyjni wciąż męczą się z rozwiązaniem tej zagadki. Słuchanie muzyki, granie na instrumentach, śpiewanie i tańczenie nie są przecież jakąś marginalną aktywnością wąskiej grupy ludzi.
Polityka
21.2019
(3211) z dnia 21.05.2019;
Nauka ;
s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Nuty jak pasożyty"