Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Amazonia i hipokryzja. Dlaczego świat obudził się tak późno?

Nielegalna wycinka lasów deszczowych w Amazonii Nielegalna wycinka lasów deszczowych w Amazonii Forum
Pożary w amazońskiej puszczy odbiły się echem na szczycie G7. Europejscy przywódcy żądają reakcji, a prezydent Brazylii oskarża ich o neokolonializm.

Amazonia płonie. Nie da się tego ukryć, nawet jeśli zwolni się szefa agencji kosmicznej, który podaje suche dane o tym, że od początku roku zniknęło prawie 4 tys. km kw. drzew. W sierpniu stracił stanowisko szanowany fizyk Ricardo Magnus Osório Galvão. Prezydent Jair Bolsonaro, który go odwołał, stwierdził, że dane to kłamstwo, które ma na celu zniszczenie reputacji kraju.

Gdy niebo nad São Paulo w środku dnia zasnuł gęsty dym, prezydent Brazylii zmienił nieco retorykę. Zasugerował, że pożary Amazonii to spisek organizacji pozarządowych. Jeśli taka narracja coś Państwu przypomina, to słusznie. Bolsonaro znany jest ze swoich skrajnie prawicowych poglądów, w tym niechęci do LGBT.

Pożary Amazonii według Jaira Bolsonaro

Tegoroczne pożary w Amazonii są wyjątkowo częste, naliczono ich już 70 tys., a to niemal dwukrotnie więcej niż w roku ubiegłym. Bolsonaro ma z tym niewątpliwy związek, bo znany jest z merkantylnego podejścia do puszczy i nader lekceważącego stosunku do ochrony środowiska. Według niego ważniejsze są przychody z eksportu wołowiny, drewna i oleju palmowego niż ochrona przyrody.

W piątkowym przemówieniu skrytykował „bezpodstawne informacje” o nonszalanckim stosunku rządu do ochrony środowiska, co jest ewidentną nieprawdą, bo za poprzednich rządów ochrona była znacznie skuteczniejsza. Wspomniał o 20 mln mieszkańców Amazonii, którzy mają prawo do gospodarczego rozwoju, co jest dyskusyjne – rozwijać chciałby się cały świat, tyle że przy obecnym stanie środowiska można to robić tylko w sposób zrównoważony. Wspomniał też o tym, że obecne pożary są przeciętne, biorąc pod uwagę ostatnie 15 lat. To akurat jest niestety półprawda wynikająca ze statystyki. Jeśli kiedyś ubywało dużo więcej amazońskich lasów, po czym nastąpiła dekada poprawy, zły rok rzeczywiście będzie w statystykach wyglądał na przeciętny – to kwestia doboru przedziału.

Czytaj więcej: Ludzkość wycięła już 50 proc. lasów naturalnych Ziemi

Amazonia tematem szczytu G7

Gdy zdjęcia satelitarne zaczęły obiegać świat, w mediach społecznościowych nastało poruszenie. Głos zabrali też politycy. O pożarach w Amazonii wypowiedzieli się kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Sprawa stała się przedmiotem dyskusji kończącego się we Francji spotkania przedstawicieli najbogatszych państw świata, czyli szczytu G7. Zagrożono, że jeśli Brazylia nie zacznie lepiej chronić puszczy, nie ma co liczyć na ratyfikację umowy o wolnym handlu. „Jeśli brazylijski rząd dopuszcza do zniszczenia zielonych płuc planety, to trudno sobie wyobrazić, że proces ratyfikacji umowy będzie przebiegał harmonijnie” – powiedział Tusk.

Po ratyfikacji umowy przez kraje Unii powstanie (obejmująca aż 800 mln ludzi) największa strefa wolnego handlu na świecie. Wolny handel oznacza, rzecz jasna, brak ceł – w tym na brazylijską wołowinę. A to właśnie przez światowy apetyt na mięso i wyrąb pod pastwiska znikają lasy Amazonii.

Czytaj także: Mięso szkodzi zdrowiu i środowisku

O Amazonię należało zamartwić się już wcześniej

Szkopuł w tym, że Amazonia była wycinana i płonęła również przez poprzednie 20 lat, gdy europejscy przywódcy negocjowali kształt umowy handlowej z grupą Mercosur, której Brazylia jest członkiem. Negocjacje zakończono, gdy Bolsonaro był już prezydentem, a jego poglądy na temat ekologii dobrze znano.

Oburzanie się na skalę problemu właśnie teraz wygląda, jakby europejscy politycy obudzili się ze śpiączki. W ubiegłej dekadzie pożarów puszczy było nawet dwukrotnie więcej – emisje dwutlenku węgla były dwukrotnie wyższe niż tegoroczna. Pożary i wyręby wyhamowały w obecnej dekadzie, bo poprzednie rządy znacząco spowolniły tempo wylesiania. Ale dwukrotnie wyższa niż tegoroczna była emisja dwutlenku węgla w roku 2003, 2004 czy 2005, gdy rozmowy o wolnym handlu trwały już od kilku lat. Można było wcześniej oburzać się na niszczenie amazońskiej puszczy.

To prawda, rozmowy o kształcie traktatu rozpoczęto dwie dekady temu, więc odzwierciedla ducha tamtej epoki – rozwój handlu bez troski o wpływ na środowisko. Dużo w świadomości publicznej się zmieniło, choćby po publikacji raportów IPCC o tym, jak niewiele czasu nam zostało, by uratować świat przed katastrofą. Z drugiej strony Europa miała całe 20 lat negocjacji, by wprowadzić do umowy z krajami Ameryki Południowej kwestie ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju.

Czytaj także: Cały świat zaśmieca i podtapia wyspy na Pacyfiku

Nie ma traktatu karzącego za wyręby

Trudno się też dziwić odpowiedzi prezydenta Brazylii, który słowa Macrona o konieczności walki z pożarami Amazonii pod sankcją niepodpisania umowy skwitował oskarżeniami o neokolonializm. Prawica na całym świecie dość osobliwie pojmuje prawo do samostanowienia i gdy polityka wewnętrzna spotyka się z międzynarodową krytyką, ostracyzmem lub sankcjami, wpada w histeryczne tony, jakby samostanowienie miało dawać międzynarodowy immunitet.

Wypada przyznać, że sprzeciw Bolsonaro to sprzeciw wobec ingerencji w wewnętrzne sprawy kraju. Istnieją międzynarodowe traktaty zabraniające prób jądrowych czy prac nad bronią chemiczną. Porozumienie paryskie dotyczące ograniczania emisji dwutlenku węgla jest dobrowolne i nie zawiera żadnych sankcji. Traktatów zabraniających wyrębu lasów nie ma, a wyrąb Amazonii społeczność międzynarodowa może sobie tylko krytykować.

W czwartek sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, że „w dobie globalnego kryzysu klimatycznego nie możemy sobie pozwolić na większe zniszczenie ważnego źródła tlenu”. Nazywana „płucami świata” amazońska puszcza dostarcza znaczną (ale nie aż tak wielką, jak się powszechnie uważa) ilość tego życiodajnego gazu, bo ok. 8 proc (16 proc. produkcji przez wszystkie rośliny lądowe). Resztę dostarczają inne lasy, nie tylko tropikalne, niektóre nawet bardziej zagrożone. Jeśli chcemy piętnować Brazylię, to czemu nie Malezję, gdzie pod uprawę palm na olej także wycina się tropikalną dżunglę. Albo Indonezję?

Czytaj także: Czas spokoju klimatycznego się skończył

Amazonii w ogóle nie powinno ubywać

Bez wątpienia Amazonia jest niezwykle cenna przyrodniczo, jest domem dla milionów rdzennych mieszkańców i symbolem. Teraz stała się jeszcze osią sporu o to, czy każdy kraj ma prawo robić na swoim terytorium, co chce (jak twierdzi Bolsonaro), czy też powinien działać z myślą o całej ludzkości (jak chce Europa). Może stać się także osią sporu o to, jak powinno wyglądać rolnictwo, bo w obecnym kształcie, jak pokazuje najnowszy raport IPCC, jest nie do utrzymania. I tak w pożarach Amazonii przegląda się współczesny świat. Szkoda, że o jakieś ćwierć wieku za późno.

Amazonii nie powinno ubywać w ogóle. A Europa mogła przez 20 lat wynegocjować zupełnie inny traktat, w którym zniesienie ceł na soję i wołowinę uzależnione by było od poziomu zdrowia płuc świata.

Jan Hartman: Bogate kraje powinny płacić „globalny podatek ekologiczny”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną