Trzeszczący szmer. Świszczące lub gwiżdżące rzężenie. Przeciągły świst, charczący szelest. Takimi językowymi łamańcami można ćwiczyć dykcję, ale nie tego wymagał od swoich studentów lekarz prof. René Laënnec. Dla niego liczył się wyjątkowo dobry słuch.
Był początek XIX w. Do paryskiego szpitala Necker codziennie przybywali chorzy z gruźlicą (umarł na nią sam Laënnec). Na przepełnionych salach leżeli także pacjenci z zapaleniami płuc, opłucnej, oskrzeli, astmą, krupem, odmą i rozedmą.