Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Sąd lekarski skazał guru polskich antyszczepionkowców

Baner ruchu antyszczepionkowego Baner ruchu antyszczepionkowego Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Samorząd lekarski zabrał się za piętnowanie szamaństwa wśród przedstawicieli własnej korporacji. Nie wszystkie okręgowe izby lekarskie korzystają jeszcze z przysługujących im uprawnień, ale trzeba mieć nadzieję, że za dobrymi przykładami z Wielkopolski i Łodzi pójdą inni.

Dr Jakub Kosikowski, jeden z przedstawicieli młodego pokolenia lekarzy, bardzo aktywny w mediach społecznościowych, napisał wczoraj na Twitterze: „Sądy lekarskie wreszcie biorą się za wywalanie z naszego grona czarnych owiec. Nie ma tu miejsca dla szarlatanerii, mobbingu, molestowania i szkodzenia pacjentom”.

Czytaj także: Antyszczepionkowcy wkraczają na Wiejską

Wyrok za szerzenie postaw antyzdrowotnych

A wszystko za sprawą wyroku, jaki zapadł w łódzkiej izbie lekarskiej 30 października, a dokładnie w Okręgowym Sądzie Lekarskim, wobec dr. Huberta Czerniaka, lekarza z Opoczna. Środowisko wymierzyło mu karę zawieszenia prawa wykonywania zawodu na jeden rok i choć wyrok nie jest prawomocny (obrońcy ukaranego medyka natychmiast zapowiedzieli apelację do Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie), wskazuje drogę, jaką powinni iść inni, broniąc pacjentów przed kłamliwymi wypowiedziami lekarzy, zbijającymi kapitał na niewiedzy chorych.

W wypadku dr. Czerniaka, guru polskich ruchów antyszczepionkowych i znanej wszystkim Justyny Sochy ze Stowarzyszenia Stop-NOP (w ostatnich wyborach bezowocnie ubiegała się o mandat posłanki z ramienia Konfederacji, pod bałamutnym zresztą hasłem „Wolność i Zdrowie”), poszło o jego wypowiedzi z wykładu w Katowicach i wystąpień w lokalnej telewizji NTL w Radomsku, gdzie wygłaszał krytykę szczepień dzieci w pierwszym roku życia. Argumentacja doktora nie jest warta przytaczania, bo jak zawsze przy tego typu sprawach dotyczy wyssanych z palca wyników badań, które łączą podawanie dzieciom szczepionek z autyzmem.

I choć sąd lekarski w Łodzi nie badał pod kątem wymierzenia kary szerszej działalności dr. Czerniaka w mediach społecznościowych i na przeróżnych konferencjach organizowanych w całej Polsce, mam nadzieję, że przyjrzał im się przed wydaniem wyroku, co miało pośredni wpływ na jego dość surowy wymiar. Bo czy lekarzowi wolno wygłaszać bezkarnie brednie, których słuchają dziesiątki, jeśli nie setki lub tysiące chorych? A z taką praktyką właśnie mamy niestety do czynienia na jego kanale na YouTube i Facebooku. Rozgoryczony wyrokiem obrońca dr. Czerniaka mecenas Arkadiusz Tetela mówił po zakończeniu posiedzenia sądu, że nie przyjrzano się w ogóle przedstawionym dowodom, na które składały się prace uczonych ze świata. Cóż to za badania? Ano tyle samo warte co pogadanki i metody, którymi leczy klient pana mecenasa!

Czytaj także: Lekarz kontra antyszczepionkowcy

Dowody przeciw szczepieniom są bez znaczenia

Warto się im więc przyjrzeć, zanim pochyli się nad nimi Naczelny Sąd Lekarski w Warszawie. Dowodem mającym świadczyć o słuszności poglądów lekarza z Opoczna były przedstawione przez jego obronę artykuły prof. Chrisa Exleya z Wielkiej Brytanii. Kim jest ten uczony? Otóż jest to brytyjski profesor chemii bionieorganicznej. Na co dzień kieruje zespołem Birchall Center na Uniwersytecie Keele, gdzie bada rolę metali w biologii i materiałoznawstwie. Zainteresował się jednak mózgami osób z autyzmem, który powiązał ze szczątkowymi ilościami aluminium obecnym w starych szczepionkach. Na swoje badania zebrał niemałe pieniądze od prywatnych darczyńców w internecie (22 tys. funtów!), wsparła go również amerykańska organizacja Children′s Medical Safety Research Institute, znana z tego, że kwestionuje bezpieczeństwo szczepień.

Prof. Exley już w 2017 r. rozgniewał ekspertów ds. zdrowia, gdy opublikował artykuł na temat glinu znalezionego w tkance mózgowej pięciu autystycznych pacjentów. Słusznie zarzucono mu manipulowanie danymi, niewielką próbę badawczą (pięć osób!) i brak grupy kontrolnej. Władze uniwersytetu odcięły się od jego ustaleń, twierdząc, że nie popierają jego obserwacji na temat powiązań między aluminium w szczepionkach a autyzmem. Jakość naukową badań Exleya nazwano żenująco niską.

O tym, że tego rodzaju wyników instytuty naukowe nie mogą brać pod uwagę – adwokaci lekarza mogą nie wiedzieć. Tak jak rzeszom pacjentów, z panią Justyną Sochą na czele, może się wydawać, że jeśli jakiś eksperyment doczekał się opisania na łamach fachowego pisma, to należy go bezkrytycznie rekomendować i uznać za źródło prawdy objawionej. Ale lekarz, czyli w tym wypadku dr Hubert Czerniak, po to kończył studia medyczne i otrzymał prawo wykonywania zawodu, by umieć odróżniać w literaturze naukowej ziarna od plew, i powinien wiedzieć, na jakich badaniach można się oprzeć, stawiając śmiałe hipotezy, a jakie trzeba odrzucić. Najwyraźniej tej umiejętności panu doktorowi zabrakło i to jest główny powód, dlaczego Sąd Lekarski w Łodzi chce mu zawiesić prawo wykonywania zawodu. Przez rok ktoś go powinien przeegzaminować z zasad prowadzenia badań naukowych i wyciągania z nich wniosków; przypomnieć, co się w pracach naukowych liczy: spójność, solidność i odtwarzalność danych.

Czytaj także: Nie tylko odra. Choroby zakaźne wciąż atakują

Można być znachorem bez dyplomu

Wczoraj przed Okręgową Izbą Lekarską zebrał się całkiem pokaźny tłum wiernych doktorowi pacjentów. Krzyczano „Hańba!”, nie zgadzając się z wyrokiem, a dr Czerniak, niczym mąż opatrznościowy tych zbłąkanych ludzi, mówił im, że czuje się jak doktor Ignaz Semmelweis, któremu przez lata gremia lekarskie odmawiały racji, że mycie rąk może uratować kobiety przed gorączką połogową.

Trzeba mieć w sobie wyjątkowo mało pokory, by swoje antyszczepionkowe obsesje zderzać z Semmelweisem żyjącym w pierwszej połowie XIX w., któremu przekonanie innych do antyseptyki utrudniał ten podstawowy fakt, iż w jego czasach nie zdawano sobie jeszcze sprawy z bakterii i wirusów. W przypadku poglądów dr. Czerniaka wiedza o szczepionkach nie jest już tak tajemna. Wystarczy zapoznać się z badaniami, które jednoznacznie wykluczyły ich możliwy wpływ na rozwój autyzmu i w odróżnieniu od prac prof. Exleya miały dużą wartość naukową (np. w przekrojowym badaniu z 2017 r., w którym zbadano związek między poziomem glinu we krwi i włosach dzieci w wieku od 9 do 13 miesięcy, ich historią szczepień i rozwojem poznawczym, nie znajdując między nimi żadnych szkodliwych powiązań).

Ale dr Czerniak po ogłoszeniu wyroku nie czuł się wielce strapiony. Być może rzeczywiście uwierzył, iż jest Semmelweisem naszych czasów. Jeśli nawet przyjął taką pozę, by nie stracić zaufania pacjentów, to obserwując jego dużą aktywność w mediach społecznościowych, nie ma rzeczywiście czego się obawiać. Nawet jeśli Naczelny Sąd Lekarski podtrzyma wyrok z okręgowej izby w Łodzi, pozbawiony prawa do wykonywania zawodu lekarz nadal będzie mógł na swoim kanale snuć teorie, znajdując wielu słuchaczy. Nadal będzie uczestniczył w konferencjach i zjazdach organizowanych przez stowarzyszenia pacjentów takie jak Stop NOP. A że już bez tytułu „dr”? A któż się tym przejmie? Wszak akademicki dyplom dla znachora to jak kula u nogi.

Czytaj także: Antyszczepionkowcy maszerują do polityki

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną