Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Styczeń bez śniegu. Czeka nas susza

Susza zimą w Polsce Susza zimą w Polsce Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Najnowsze ostrzeżenia mówią o ryzyku wystąpienia suszy glebowej. Gdy zrobi się trochę cieplej i rozpocznie się wegetacja, wiele roślin bez wody nie przetrwa – mówi prof. Artur Magnuszewski, hydrolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

PRZEMEK BERG: – Najpierw proste pytanie: skąd się bierze woda?
ARTUR MAGNUSZEWSKI: – W naszych warunkach klimatycznych – w zdecydowanej większości ze złóż podziemnych. Oczywiście nasuwa się zaraz pytanie, skąd woda pod ziemią. Z zasilania atmosferycznego. Woda krąży w zamkniętym obiegu hydrologicznym. Gromadzi się nad oceanami w wyniku silnego parowania, a następnie z masami powietrza przenosi się nad kontynenty, gdzie powstają opady atmosferyczne, wnikające potem do podziemnych warstw wodonośnych. Ten cykl trwa od zawsze i będzie trwał. Jeśli jednak opadów z jakiegoś powodu brakuje, może dojść do tzw. suszy glebowej. To pierwszy stopień suszy, dotkliwy głównie dla roślin o płytkich systemach korzeniowych.

Jaki jest kolejny etap?
Susza hydrologiczna, gdy rzeki tracą dużo wody. Na końcu tego procesu jest tzw. susza hydrogeologiczna. Przy długim braku opadów rzeki zaczynają drenować wodę z głębszych warstw podziemnych. Susza wówczas sięga już bardzo głęboko.

Tegoroczna zima jest bardzo sucha. Nie padało w grudniu, nie pada w styczniu. Czy to już susza? Czy susza może wystąpić zimą?
Jeśli porównamy sumę opadów atmosferycznych z siłą parowania, to w półroczu letnim mamy zawsze najwyższe opady, ale jednocześnie parowanie jest wysokie, bo dni są długie. Słońce znajduje się wysoko i dopływ jego energii jest znaczny. Jeśli następują długie przerwy w opadach, pojawia się susza letnia. Zimą powinno być odwrotnie – parowanie jest zdecydowanie mniejsze w stosunku do opadów. Dlatego odbudowują się wówczas zasoby wód podziemnych i stają się rezerwą na czas letni.

Teraz mamy wyjątkową sytuację. Obejmujące kilka dekad wykresy agrohydrologiczne sporządzane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej nie pozostawiają złudzeń. Styczeń w naszym klimacie powinien być najzimniejszym miesiącem ze średnią temperaturą -1–2 st. Tymczasem stacje w różnych częściach kraju pokazują 4 st. na plusie. To ogromne odchylenie od normy. Podobnie jest z sumami opadów. Wszystkie słupki pokazujące, jak wyglądają dziś opady w porównaniu ze średnią z wielu lat, są znacznie poniżej normy. Raporty o sytuacji hydrologicznej w Polsce alarmują, że mogą się pojawić deficyty wody głównie z pierwszego horyzontu wodonośnego, czyli najpłytszych wód, i to już o zasięgu regionalnym. Czyli nie będą to pojedyncze przypadki, lecz szerszy problem.

To może być groźne dla rolnictwa. A dla ludzi? Czy może nam zabraknąć wody w kranach?
Najnowsze ostrzeżenia mówią raczej o ryzyku wystąpienia suszy glebowej, groźnej głównie dla rolnictwa. Gdy zrobi się trochę cieplej i rozpocznie się wegetacja, wiele roślin bez wody nie przetrwa. Woda powinna być już dostępna, tymczasem jej nie ma. To mniej dotyczy dużych miast, w których korzysta się głównie z ujęć powierzchniowych, ale susza glebowa może też dotknąć wiele płytkich studni gospodarczych.

Ptaki z okolic Narwi już cierpią, bo nie ma tam teraz typowych dla tej rzeki rozlewisk, bez których wiele gatunków nie może żyć. Czy obecna sytuacja – bardzo suchej zimy bez opadów – to ewenement, czy część większego procesu?
Przyrost temperatury w okresie zimowym jest u nas taki, że osiągnęliśmy mniej więcej poziom temperatury typowej dla Węgier. Coraz więcej dowodów przekonuje nas o tym, że to nie jest ewenement. Chociaż Polska ma i tak dość szczęśliwe położenie i prognozy nie przewidują dla naszego obszaru katastrofalnych czy ekstremalnych odchyleń od normy. Te odchylenia dotkną na pewno Europę Południową i obszary położone na północ od nas. Prognozy przewidują, że temperatura będzie rosła. A jeśli chodzi o opady, to w półroczu zimowym będzie więcej krótkotrwałych i intensywnych, w okresie letnim zaś prognozuje się znaczny ich spadek.

Tym ważniejsze są opady zimowe, skoro trzeba być przygotowanym na to, że latem będzie ich mniej.
Jeśli zimy będą bardzo ciepłe i suche jak ta obecna, wystąpią duże problemy, zwłaszcza że w wykorzystywaniu wód środek ciężkości przeniósł się u nas na eksploatację zasobów podziemnych. Coraz częściej – zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, ale i w miastach – korzystamy z ujęć podziemnych. W zimę powinna następować odbudowa tych wód. Zwłaszcza z pokrywy śnieżnej, z której przenikanie wody do gruntu może być powoli dozowane. Jeśli w dzień robi się cieplej, pokrywa śnieżna uwalnia jakąś część wody, która powoli może się przesączać do gruntu. W nocy znów zamarza, więc cały proces uwalniania jest rozłożony w czasie. Woda w małych porcjach ma czas, żeby przeniknąć przez gęste środowisko gruntu niżej. W dzień przenika, w nocy nie. Dlatego ważne jest, żeby zimą padał śnieg, który nie topnieje od razu. Jeśli nie ma w miarę trwałej pokrywy śnieżnej, a nawet są duże opady, to woda nie zostanie zatrzymana, po prostu odpłynie do rzek.

Co można i co trzeba w takiej sytuacji zrobić?
Gromadzić wodę. Można to stosunkowo łatwo robić w górach, ale największe deficyty są na terenach nizinnych. Pomóc może tzw. mała retencja, czyli budowa różnych instalacji służących spowalnianiu odpływu wody oraz wspieranie i konserwowanie naturalnych form retencji: mokradeł, bagien itd. To, co nam się uda na miejscu zatrzymać i co nie spłynie szybko do rzek, wniknie do gruntu i stanie się swoistą lokatą, która uchroni nas przed suszami. Innego rozwiązania nie widać.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną