Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Łuskowce raczej nie były ogniwem pośrednim dla koronawirusa

Jak nowy koronawirus przeniósł się z nietoperza na człowieka? Trop padł na łuskowce. Na zdjęciu młody pangolin. Jak nowy koronawirus przeniósł się z nietoperza na człowieka? Trop padł na łuskowce. Na zdjęciu młody pangolin. Zuma Press / Forum
Jednym z pytań, na które nauka szuka odpowiedzi, to w jaki sposób koronawirus SARS-CoV-2 przeniósł się z nietoperzy na ludzi. Rozwiązywanie zagadki trwa.

Teorie spiskowe głoszące, że wirus SARS-CoV-2 został stworzony w laboratorium, nie mają żadnego uzasadnienia naukowego. Dowody płynące z analiz jego genomu, uzyskane przez badaczy z różnych krajów, w sposób przytłaczający wskazują, że źródłem koronawirusa jest środowisko naturalne. Głoszenie dezinformacji zasługuje na potępienie, bo przyczynia się do szerzenia globalnego strachu. A to właśnie on obecnie najbardziej utrudnia opanowywanie epidemii Covid-19.

Do dziś zagadką pozostaje odpowiedź na pytanie: jak dokładnie koronawirus SARS-CoV-2 przedostał się do człowieka? Nie, nie oznacza to, że wirusa opracowano w laboratorium.

Czytaj też: Koronawirus z Wuhanu. 13 ważnych pytań i odpowiedzi

Skąd się wziął ten koronawirus

Gdy świat dowiedział się o przypadkach zapalenia płuc wywołanych przez nowego (w znaczeniu: wcześniej niestwierdzanego wśród ludzi) koronawirusa, zasugerowano, że ich źródłem mogą być węże takie jak kobra. Dowody na to, że rezerwuar infekcji mogą stanowić inne zwierzęta niż ssaki, okazały się zbyt wątłe.

Z kolei badania molekularne całego genomu SARS-CoV-2 wykazały wysoki, bo 96-procentowy stopień ich podobieństwa do genomów koronawirusów, których rezerwuarem są nietoperze. Na marginesie: już w marciu 2019 r. (czyli dziewięć miesięcy przed wybuchem epidemii Covid-19) chińscy badacze, którzy dokonali na łamach czasopisma „Viruses” przeglądu koronawirusów związanych z nietoperzami, przewidywali możliwość pojawienia się przypadków zarażenia ludzi jednym z nich.

Choć wykazano eksperymentalnie, iż wyizolowane koronawirusy nietoperzy mogą infekować bezpośrednio ludzkie komórki, to podobnie jak w przypadku SARS i MERS w pierwotnym zainfekowaniu człowieka SARS-CoV-2 musiał prawdopodobnie brać udział, jako ogniwo pośrednie, jakiś inny gatunek ssaka. Nietoperze hibernują w grudniu, gdy zaczęto notować zachorowania na Covid-19 w Chinach. Nie są wówczas sprzedawane na rynku dzikich zwierząt Huanan, od którego rozpoczyna się cała historia tego koronawirusa.

Jednak nie pangoliny?

Trop padł na łuskowce, drobne ssaki zwane też pangolinami, pośród których wiele gatunków jest zagrożonych z powodu masowego odławiania. Trzy tygodnie temu chiński zespół naukowców stwierdził, że sekwencja genomu wirusa pobranego od zarażonych pacjentów w 99 proc. odpowiada sekwencji genomu wirusa pobranego właśnie od łuskowca. Ale to nie do końca prawda.

Nad danymi pochylili się inni badacze. Informacja o tak wysokim podobieństwie między koronawirusem pangolinów a SARS-CoV-2 okazała się nie do końca akuratnie podana. Na specjalnie zwołanej konferencji dr Xiao Lihua, współautor pracy, stwierdził wręcz, że był to zawstydzający przykład nieporozumienia między grupą bioinformatyków a badaczami pracującymi w laboratorium. W czym rzecz? Otóż chińscy naukowcy nie porównywali ze sobą całych genomów wirusów. Skupili się tylko na budowie domeny wiążącej receptor (RBD), która odgrywa rolę u wszystkich koronawirusów we wnikaniu do komórki.

Tak ograniczona analiza nie może być podstawą do wnioskowania, iż ogniwem pośrednim są łuskowce. Jak twierdzi dr Linfa Wang, nawet 99-procentowe podobieństwo w budowie RBD między dwoma wirusami nie musi wskazywać na to, że są w rzeczywistości tym samym. Niektórzy badacze postanowili zatem sprawdzić, jak podobne są koronawirusy łuskowców i SARS-CoV-2, ale tym razem analizując całe ich genomy. W rezultacie wahało się ono, w zależności od pracy, od 85 do 92 proc. Wydaje się dużo, ale za mało, by pokazywać palcem na łuskowce. Dla porównania: koronawirus SARS, który spowodował epidemię w 2002 r., wykazywał 99,8-procentowe podobieństwo całego genomu do sekwencjonowanego od koronawirusów cywet, które okazały się ogniwem pośrednim między nietoperzami a człowiekiem.

Czytaj też: WHO jest coraz bardziej skłonne ogłosić pandemię

Pozwólmy pracować naukowcom

Nieroztropnie można byłoby stwierdzić, że naukowcy nieustannie tylko się mylą. Warto sobie jednak zadać pytanie: dlaczego w ogóle słyszymy o ich potknięciach i korektach? To wszystko jest przecież konsekwencją weryfikowania wyników badań przez inne, niezależne grupy naukowców. Mimo niezwykłego tempa proces naukowy – czyli upublicznianie wyników prac i ich krytyczna analiza – działa zupełnie poprawnie.

Pozwólmy mu więc działać dalej. Nie straszmy, nie wspierajmy szkodliwych teorii spiskowych. Być może nigdy się nie dowiemy, jak dokładnie doszło do pierwotnego zakażenia SARS-CoV-2. Było to jednak zdarzenie jednostkowe, a wszystkie pozostałe są rezultatem przenoszenia się wirusa między ludźmi mającymi ze sobą kontakt.

Czytaj też: Koronawirus sparaliżował Włochy. Co to znaczy dla Europy?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną