Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Pięć najczęstszych błędów. Po pierwsze: bez paniki

Czego unikać? Pięć błędów, które najczęściej popełniamy

Nie kupujmy leków na zapas! Na zdjęciu: klienci pod jedną z białostockich aptek Nie kupujmy leków na zapas! Na zdjęciu: klienci pod jedną z białostockich aptek Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Obcowanie z koronawirusem i stanem zagrożenia epidemicznego to dla wszystkich nowa sytuacja. Trzeba się w niej umieć odnaleźć, ale przede wszystkim zrozumieć jej sens.

Każda decyzja zmierzająca do ograniczenia swobód obywatelskich bierze się w tym wypadku z kalkulacji. Oby epidemiologicznych, a nie politycznych. Przeżywając ten trudny czas, trzeba też nauczyć się unikać błędów, które wynikają na ogół z niezrozumienia medycznych terminów i znaczenia podjętych restrykcji. Czemu służą? Wspólnemu dobru. Oto jak tego nie zaprzepaścić.

Krótki poradnik: Jak się nie zarazić? Co zrobić, gdy mamy objawy?

1. Nie panikujmy

Zamknięte granice państwa, nieczynne szkoły i uniwersytety, zakaz większych zgromadzeń, a wieczorem właściwie godzina policyjna, bo restauracje, kluby i bary również nie wpuszczają gości. Można wyciągnąć wniosek, że tak drakońskie restrykcje wprowadzono, by nie dopuścić do rozprzestrzeniania wyjątkowo niebezpiecznego bakcyla, który szerzy się w morowym powietrzu.

Takie kojarzenie skali podjętych działań zapobiegawczych z naturą zarazka jest z gruntu fałszywe, ponieważ nie o strach przed śmiertelną zarazą tu chodzi, a o próby spowolnienia tempa szerzenia się wirusa. O to, by w krótkim czasie do placówek medycznych nie musiało zgłaszać się kilkaset (może nawet kilka tysięcy) chorych jednocześnie, bo żaden system ochrony zdrowia nie jest przygotowany do natarcia tak licznej rzeszy pacjentów. Wśród nich zawsze znajdzie się mniej więcej stały odsetek osób starszych, obciążonych dodatkowymi chorobami wymagającymi bezwzględnie hospitalizacji, więc trzeba zrobić wszystko, by ich liczba była jak najmniejsza.

Odsetek śmiertelności, choć rozpala emocje, wciąż nie jest wysoki w porównaniu z wieloma innymi epidemiami. Trudno na razie go wiarygodnie oszacować, bo epidemia w rozkwicie, a wskaźnik śmiertelności to w istocie stosunek między liczbą zmarłych a liczbą zakażonych. Będzie malał wraz ze zwiększającą się pulą osób z pozytywnym wynikiem testu. Czy wszyscy tacy pacjenci powinni być wkrótce hospitalizowani na oddziałach szpitalnych? Nie, biorąc pod uwagę, że u wielu zakażenie to po prostu zwykłe przeziębienie.

Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Mirosław Wielgoś apeluje o racjonalne decyzje: – Nie należy hospitalizować wszystkich osób zakażonych SARS-Cov-2, a jedynie chorych na Covid-19. Pozostałe zakażone osoby muszą być izolowane i poddane obserwacji w warunkach domowych. W przeciwnym razie nastąpi kompletny paraliż placówek przeznaczonych do leczenia chorych.

Specjaliści z Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych zaapelowali do ministra zdrowia: „W związku z decyzją o obowiązkowej hospitalizacji wszystkich pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 informujemy, że oddziały zakaźne w ciągu kilku dni działania tego zapisu zostaną zablokowane chorymi niewymagającymi hospitalizacji z punktu widzenia klinicznego, a jedynie nadzoru służb sanitarnych”.

Czytaj też: Kogo testować? Opinie ekspertów są podzielone

2. Nie blokujmy niepotrzebnie infolinii NFZ i innych

Nie tylko Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadził infolinię pod numerem 800-190-590, która ma pomóc orientować się, jak postępować w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem. Zrobiło to także PZU (nie tylko dla własnych klientów: 22-505-11-88) oraz inne prywatne firmy medyczne. W zaleceniach Głównego Inspektora Sanitarnego od samego początku można znaleźć dla osób podejrzewających u siebie zakażenie przede wszystkim telefoniczny kontakt z sanepidem (gis.gov.pl/mapa). Trochę czasu wymaga, by korzystając z tej mapy, dotrzeć do właściwej stacji sanitarno-epidemiologicznej z danymi kontaktowymi. Czynne są tam telefony całodobowe, ale i tak trudno się na nie dodzwonić.

Okazuje się, że mnóstwo prób kontaktu z konsultantami jest zupełnie niepotrzebnych i to one najczęściej blokują linie. Wiele osób dzwoni w sprawach błahych, jakby sanepid miał być poradnią medyczną lub apteką. „Mam katar od wczoraj, co robić?” – nie po to jest ta infolinia! W wielu wypadkach na pewno trudno pacjentom zorientować się w źródłach infekcji, ale to nie jest tak, że dziś każdy ból gardła, chrypka i zakatarzenie ma stawiać na nogi służby sanitarne! Warto więc pamiętać, że zasady leczenia przeziębień pozostają niezmienne niezależnie od tego, że mamy obecnie zwiększone ryzyko zakażenia koronawirusem.

Są też do sanepidu telefony z donosami. Dzwoni sąsiadka: „Proszę państwa, zauważyłam, że w moim budynku starsza pani spod siódemki zakasłała. Proszę przyjechać z interwencją!”. Dzwonią lekarze z pytaniami, czy np. powinni inaczej dezynfekować jakiś sprzęt po zbadaniu pacjenta z ryzykiem koronawirusa (wszystkie te historie są autentyczne, choć nie zostałem upoważniony przez konsultantkę jednej ze stacji do podawania bliższych informacji).

Wielka prośba: zanim sięgniemy po telefon i skorzystamy z jakiejkolwiek infolinii, spróbujmy najpierw sami ocenić sytuację i nie blokujmy połączenia, bo inne osoby mogą w tym czasie rzeczywiście wymagać pomocy i wsparcia.

Czytaj też: Koronawirus w pytaniach i odpowiedziach

3. Nie kupujmy leków na zapas, a suplementy w ogóle mogą poczekać

Jeśli wszyscy będą się zachowywali racjonalnie, leków wystarczy. To opinia farmaceutów, ale czy trafia do robiących zapasy? W ostatnich dniach ustawiają się przed aptekami kolejki. Bardziej je widać, bo ludzie wyciągnęli słuszny wniosek, by nie zbijać się w tłumie, i pokornie czekają na dworze, wchodząc do środka pojedynczo. Ale Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, apeluje w mediach społecznościowych: „Szanowni Pacjenci, jeżeli potrzebujecie leków, idźcie do aptek. Jeżeli brakuje Wam szamponu przeciwłupieżowego, kremu do twarzy lub suplementów na niespokojne nogi, zostańcie w domach. Kaszel palacza też może poczekać. Bardzo prosimy”.

Marcin Piątek z Okręgowej Rady Aptekarskiej w Bydgoszczy na Twitterze wspomniał wczoraj dwie klientki: „Seniorka 75+, stała około 20 minut w kolejce po saszetkę Nizoralu. Za nią pani, na oko 65+, po Hepaslimin”. Należy przekazać seniorom, przyzwyczajonym do swoich suplementów i rozmaitych wyrobów medycznych, że nic się nie stanie, jeśli akurat teraz nie będą mieli ich w domu pod ręką, bo wyczekiwanie na zimnym powietrzu wśród innych kolejkowiczów może być dla nich dużo ryzykowniejsze. Nawet nie tyle z uwagi na koronawirusa, ile wiele innych przyczyn przeziębień lub grypy.

W najbliższych dniach można spodziewać się braków kadrowych w aptekach, gdyż wiele zatrudnionych tam farmaceutek (zawód jest od dawna sfeminizowany) ma prawo, korzystając z zapisów specustawy do opieki nad dziećmi, wziąć od poniedziałku 14-dniowy dodatkowy urlop. Więc okażmy aptekarzom wyrozumiałość, nie dodając im niepotrzebnej pracy, a z drugiej strony – bez narażenia siebie pozwólmy na szybki kontakt z apteką w wypadkach naprawdę koniecznych.

Czytaj też: „Na łapu capu uzupełnia się braki”. Szpitale nie są gotowe

4. Nie dotykajmy rękami tego, czego dotykać nie trzeba

W warszawskich tramwajach, autobusach i metrze kierowcy już kilkanaście dni temu otrzymali polecenie, by samodzielnie otwierać pasażerom wszystkie drzwi, bez czekania na to, aby ktoś dotknął przycisk. Niestety przyzwyczajenie to druga natura, więc wiele osób wciąż ubiega kierowców i naciska sygnalizatory całkiem niepotrzebnie.

Oczywiście taki kilkusekundowy kontakt nie musi być ryzykowny, bo eksperci wcale nie są pewni, w jakim stopniu narażamy się przy tej okazji na przeniesienie zarazków na ręce, ale nie da się ukryć, że wirusy przenoszone drogą kropelkową osiadają na powierzchniach i łatwo je stamtąd przenosimy dłońmi na błony śluzowe nosa, ust, a nawet oczu.

Podobne zalecenia powinny wziąć sobie do serca osoby odwiedzające sklepy spożywcze, rzucający się po koszyki. Najpierw ostrożnie wchodzą do środka, starając się nie dotykać klamek, a potem chwytają za rączki wózków i koszy, których obsługa wcale nie przeciera. To dobry czas, by nauczyć się wkładać zdejmowany z półek towar do własnych toreb (np. płóciennych), bo to dużo bardziej higieniczne.

Czytaj też: Jest przełom? Chińscy badacze informują o leku na Covid-19

5. Nie wszystkich nas obowiązuje kwarantanna

Coraz więcej osób w najbliższym czasie będzie wymagało kwarantanny, więc ten punkt absolutnie nie jest skierowany do nich. Kwarantanna to konieczne odosobnienie i nie wolno jej łamać. Tym bardziej izolacji, która jest nakładana na osoby z już potwierdzonym zakażeniem. Ci, którzy mimo zakazu wychodzą z pieskiem na spacer lub wymykają się do kiosku po papierosy, zachowują się skrajnie nieodpowiedzialnie. Nie pogarszają swojej sytuacji (bo jeśli czują się na tyle dobrze, że mogą wyjść z domu, to znaczy, że przechodzą infekcję lekko lub bezobjawowo), ale stanowią zagrożenie dla innych, jeśli kichną w ich stronę lub zakaszlą (np. w windzie).

Ale jeśli jesteśmy zdrowi i, jak wciąż przytłaczająca większość obywateli, nie mieliśmy jeszcze styczności z koronawirusem, zaś nasz stan zdrowia nie wystawia nas na podwyższone ryzyko zakażenia, to nie ma przeciwwskazań, by wyjść na spacer i zaczerpnąć poza mieszkaniem świeżego powietrza. Zwłaszcza jeśli pogoda sprzyja takim krótkim spacerom. Niestety samotnym, bo chodzi o to, by nie spędzać teraz wolnego czasu w większych skupiskach ludzi – stąd zakaz gromadzenia się w kinach, teatrach i restauracjach, a także konieczne zalecenia, by nie uczestniczyć w nabożeństwach.

Pamiętajmy jednak, że siedzenie w niewietrzonych mieszkaniach zdrowiu się nie przysłuży. To m.in. właśnie z tego powodu, że jesienią i zimą nie otwieramy w domach okien, większość infekcji dopada nas o tej porze roku. Sporo wirusów przeziębień i grypy ludzie przekazują sobie stłoczeni w zamknięciu.

Czytaj też: Po ogłoszeniu pandemii przez WHO

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną