Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Czy rozmowy telefoniczne w autobusie lub tramwaju mogą być groźne w czasie pandemii?

Rozmowy telefoniczne w autobusie lub tramwaju: groźne w czasie pandemii?

peus / PantherMedia
Głośne i długie telefoniczne pogawędki w środkach transportu publicznego są nie tylko źródłem irytacji dla współpasażerów. W trakcie pandemii Covid-19 mogą także zagrażać naszemu zdrowiu.

O tym, że smartfon może być drogą transmisji koronawirusa SARS-CoV-2, pisaliśmy już wcześniej. Jest dotykany tysiące razy w ciągu dnia, także w miejscach publicznych, wyciągany przy różnych okazjach, niekiedy użyczany bliskim osobom, a później na czas rozmowy przykładany do twarzy. Warto go regularnie dezynfekować, bo – jak sprawdzili to naukowcy – w zależności od warunków i powierzchni wirus poza ustrojem może przetrwać od kilku do nawet kilkudziesięciu godzin.

Czy to jednak wszystkie zagrożenia, jakie wiążą się z używaniem telefonu w trakcie pandemii SARS-CoV-2? Otóż nie. Pojawia się coraz więcej głosów, że gdy jadąc autobusem lub tramwajem, wykorzystujemy czas na rozmowę telefoniczną, nie zawsze krótką ani cichą, nie tylko irytujemy naszych współpasażerów, ale także narażamy ich na ryzyko zakażenia. Czy faktycznie możemy się tak przyczyniać do rozprzestrzeniania wirusa?

Czytaj także: Koronawirus. Jak bezpiecznie korzystać z miejskiego transportu?

Zaraźliwe rozmawianie

Owszem. Koronawirus rozprzestrzenia się przede wszystkim drogą kropelkową – poprzez rozpryskiwane w powietrzu drobne krople śliny i wydzieliny z nosa. Oczywiście, najłatwiej je rozpylić, kichając lub kaszląc bez zasłonięcia w stosowny sposób (chusteczką lub zgiętym łokciem) ust. Niemniej ich emisja ma miejsce także wtedy, gdy po prostu mówimy. Co więcej, rozpylamy wtedy na ogół mniejsze kropelki niż podczas kichania czy kaszlenia, a to z kolei czyni je potencjalnie bardziej niebezpiecznymi. Z powodu mniejszych rozmiarów mogą dłużej przebywać w powietrzu, zanim opadną, łatwiej więc o transmisję znajdujących się w nich czynników zakaźnych. Ponadto mniejsze cząstki z większą łatwością penetrują drogi układu oddechowego.

Czytaj także: Maskowanie strachu. Co daje noszenie masek i komu są potrzebne

Głośniej = groźniej

Sama liczba rozpylanych kropelek podczas mowy wcale nie jest taka mała. Obserwacje eksperymentalne wykazały, że w trakcie liczenia na głos od 1 do 100 człowiek może emitować ich nawet sześciokrotnie więcej niż podczas pojedynczego kaszlnięcia. Rzecz jasna, im donośniej mówimy, tym jest ich więcej. A przecież niektórzy potrafią prowadzić wyjątkowo głośne rozmowy telefoniczne, nawet w środkach transportu publicznego. Wprowadzone obecnie ograniczenie liczby osób podróżujących autobusem, tramwajem czy metrem – tylko połowa miejsc siedzących może być w tych pojazdach zajęta – sprzyja wręcz podnoszeniu głosu. W takich warunkach łatwiej poczuć się swobodniej.

Niebezpieczny brak cyrkulacji powietrza

Na dodatek autobusy i tramwaje to środowisko z bardzo ograniczoną cyrkulacją, a to sprzyja dłuższemu przebywaniu rozpylonych kropelek w powietrzu. Jak wynika z przeanalizowanego w Chinach przypadku, do zakażenia w autobusie może dojść nawet z odległości 4,5 m, co ustalono na podstawie zarejestrowanego kamerą wideo zachowania pasażera chorego na Covid-19. Co prawda jego podróż trwała aż cztery godziny – czasu, by wyemitować duże stężenie aerozoli do powietrza, było więc aż nadto. Wystarczyło, by wirusem zakaziły się również dwie osoby, które jechały autobusem już po tym, jak chory pasażer z niego wysiadł – mimo że usiadły w odległości ponad 4 m od miejsca, które zajmował.

Czytaj też: Co zrobili Chińczycy, gdy byli w „naszej” fazie epidemii?

Zakażamy, zanim ujawniamy objawy choroby

Miejmy również świadomość, że zakażać możemy nie tylko wtedy, gdy mamy już objawy Covid-19. Według niedawnych ustaleń koronawirus może być rozprzestrzeniany już na dwa–trzy dni przed wystąpieniem symptomów choroby, a największą zakaźność oszacowano na pół doby przed ich uwidocznieniem.

Czy zatem postulowane przez niektórych zaniechanie rozmów telefonicznych, zwłaszcza tych dłuższych, w środkach transportu publicznego jest ograniczeniem przesadnym? W obliczu przyrastającej liczby przypadków zakażeń wydaje się raczej w pełni uzasadnione. Pandemia niesie za sobą poważne, a wręcz trudne do oszacowania konsekwencje gospodarcze, jest ogromnym obciążeniem dla służby zdrowia, bywa, że w sposób bezpośredni zagraża życiu naszemu lub naszych bliskich. Przy tym wszystkim zrezygnowanie z pogaduszek w metrze, tramwaju czy autobusie nie powinno stanowić większego wyzwania.

Czytaj też: Covid-19. Czego unikać? Pięć błędów, które najczęściej popełniamy

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną