Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Wszystkiemu winni Chińczycy? Nauka temu przeczy

Pandemia Covid-19 w Chinach powoli wygasa. Mieszkańcy Pekinu Pandemia Covid-19 w Chinach powoli wygasa. Mieszkańcy Pekinu Thomas Peter / Forum
W ludziach widać potrzebę wskazania winnego trapiącej świat pandemii. Najczęściej pada na Chiny, bo tam stwierdzono pierwsze przypadki zakażenia, a „Chińczycy jedzą wszystko”.

Koronawirus, którego pojedyncza cząstka ma średnicę ok. 100 nm, ukazał kruchość naszego świata, paraliżując go w kilkanaście tygodni. Uderza w gospodarkę, wycieńcza służbę zdrowia, ogranicza życie społeczne. Nic dziwnego, że w ludziach pojawia się potrzeba wskazania winnego tego całego zamieszania. Najczęściej pada na Chiny i ich mieszkańców.

Europejczycy też jedzą mięso

Po części jest to zrozumiałe – pierwsze oficjalne przypadki zachorowań pojawiły się właśnie w chińskim Wuhanie. Przyczyną musiał być kontakt z dzikim zwierzęciem, najpewniej ssakiem, choć nie jest do końca jasne, z jakim dokładnie. Rezerwuarem beta-koronawirusów są nietoperze, które były w hibernacji, gdy zidentyfikowano przypadki z Covid-19. Niektórzy badacze sugerują więc, że do transmisji wirusa na człowieka doszło wskutek kontaktu z ogniwem pośrednim: sprzedawaną na rynku dziką zwierzyną. Gdyby nie takie „mokre targi”, gdzie przy braku zasad higieny ubija się mnóstwo zwierząt, być może w ogóle nie byłoby tej pandemii.

Czytaj też: Czy powinniśmy się bać nietoperzy?

Wydaje się zatem, że winne są chińskie zwyczaje jedzenia wszystkiego. Jak to ktoś niegdyś powiedział: „Chińczycy jedzą wszystko, co pływa, ale nie jest łodzią, wszystko, co lata, ale nie jest samolotem, i wszystko, co chodzi, ale nie jest człowiekiem”. Napawa nas obrzydzeniem jedzenie żab, ropuch, węży, łuskowców czy psów. Warto jednak spojrzeć na to z pewnego dystansu – my również zjadamy zwierzęta. Z tą różnicą, że na ogół są zabijane i patroszone poza naszym wzrokiem. A i wielu z nas wciąż lubuje się w ubijaniu i obrabianiu karpia na święta. Część też gustuje w dziczyźnie, np. w mięsie sarny, której widok na ogół wprawia nas w zachwyt. Umówmy się – jedyna różnica między nami a Chińczykami w tym względzie ma charakter kulturowy.

Czytaj też: Covid-19. Najgorsze już za Chinami?

A co z HIV, SARS, MERS, ebolą?

Owszem, beta-koronawirus SARS-CoV-2 wywodzi się z Chin, podobnie jak SARS-CoV-1, który w latach 2002–04 spowodował na świecie ponad 8 tys. zachorowań. Rezerwuarami ich obu są dzikie zwierzęta. Można by więc, jak czynią niektórzy, oskarżyć o wszelkie zagrażające życiu epidemie właśnie Chińczyków. Warto jednak przypomnieć, że choć sporo chorób zakaźnych pochodzi od zwierząt, zwłaszcza dzikich, i jest wywoływanych przez wirusy, bo łatwiej w porównaniu do bakterii pokonują bariery międzygatunkowe, to wiele spektakularnych przypadków epidemiologicznych XX i XXI w. nie ma nic wspólnego z Chinami.

Czytaj też: Testy to klucz do pokonania epidemii. Jak zwiększyć ich liczbę?

Najlepszym przykładem jest wirus HIV, który zainfekował 75 mln ludzi – 32 mln spośród nich zmarło wskutek AIDS. Źródłem HIV okazała się populacja szympansów w Kamerunie, u których występuje blisko spokrewniony wirus SIV. Do transmisji na człowieka doszło najprawdopodobniej poprzez kontakt myśliwych z krwią zwierząt. Wirus eboli, którego poszczególne ogniska w Republice Konga i Ugandzie cechowały się śmiertelnością na poziomie od 25 do 95 proc., również wywodzi się od dzikich zwierząt – przypuszcza się, że od owadożernych nietoperzy.

Z kolei beta-koronawirus MERS, który cechuje się wysoką, ponad 30-proc. śmiertelnością, pierwsze zachorowania u ludzi wywołał w 2012 r. na Bliskim Wschodzie wskutek bezpośredniego kontaktu z zakażonymi dromaderami lub ich wydalinami, wydzielinami bądź po spożyciu niepoddanego obróbce termicznej wielbłądziego mięsa. Pandemia wywołana w 2009 r. przez szczep H1N1/09 wirusa grypy A rozpoczęła się Meksyku. I choć nie jest to przykład typowej zoonozy, choroby odzwierzęcej, to uważa się, że szczep był wynikiem genetycznej reasortacji, procesu wymiany materiału genetycznego między kilkoma odmiana wirusa H1N1 – w tym ludzkiej, świńskiej i ptasiej grypy. Do takiego procesu rekombinacji nie doszłoby, gdyby nie bliski kontakt człowieka ze zwierzętami hodowlanymi.

Czytaj też: Wirus to gra na czas. Jak zatrzymać napór chorych?

Przyczyny wirusowych infekcji? Apetyt na mięso

Co z tego wynika? Pierwotnym źródłem wielu problematycznych wirusowych infekcji jest nasz apetyt na mięso zwierząt, często dzikich. I nie o to chodzi teraz, by promować wegetarianizm, tylko by zrozumieć, że ten apetyt nie jest typowo chiński. Owszem, los sprawił, że obecna sytuacja wywodzi się Chin, i choć w kraju tym zakazano już handlu dzikimi zwierzętami, to nie miejmy złudzeń, że rozwiąże to problem pojawiania się wirusowych infekcji odzwierzęcych na świecie. To rezultat naszych bliskich związków ze zwierzętami. Niech świadczy o tym chociażby narastająca liczba zakażeń wywołanych przez rotawirusy z grupy A o genotypach stwierdzanych wcześniej wyłącznie u zwierząt lub będących efektem reasortacji między zwierzęcym a ludzkim rotawirusem. Rotawirusy z grupy A powodują corocznie śmierć do miliona dzieci.

Czytaj też: Niska śmiertelność w Niemczech, wysoka we Włoszech. Skąd różnice?

Żaden „chiński wirus”. Patogeny mają swoje nazwy

Oskarżanie mieszkańców Chin o obecną sytuację przypomina więc typowe szukanie kozła ofiarnego. Najpewniej dlatego prezydent Donald Trump nazywał SARS-CoV-2 „chińskim wirusem” – na jednym ze zdjęć z przemówienia, które wygłosił z Białego Domu, wyraźnie widać na notatkach skreślone słowo „corona” i dopisane odręcznie „Chinese”. Trump bronił się, że jego intencją nie było obrażanie kogokolwiek, a w przeszłości wiele wirusów nazwano od miejsca ich pierwotnej lokalizacji (np. wirus hiszpańskiej grypy, Zachodniego Nilu czy eboli). Od pięciu lat funkcjonują jednak rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia, wedle których nowo zidentyfikowane patogeny nie powinny zawierać w nazwie m.in. odniesień do położenia geograficznego czy konkretnej populacji. Ma to przeciwdziałać szerzeniu się dyskryminacji wobec tych grup.

Czytaj też: Śmiertelne żniwo koronawirusa

SARS-CoV-2, nasza wspólna sprawa

Zresztą sytuacja prowadzi do szeregu oskarżeń kierowanych również pod adresem innych grup – Trump nie tak dawno stwierdził, że świat płaci wysoką cenę za opieszałość Chin, ale o problemy z opanowaniem epidemii w USA oskarżył... Europę. Z pewnością to łatwiejsze, niż przyznać się do zaniedbań związanych z testami diagnostycznymi, ich dystrybucją i wprowadzeniem stanu wyjątkowego przy ponad 1700 potwierdzonych przypadkach zachorowań i 40 zgonach. Z kolei niedawno Chiny zaczęły obwiniać Włochy o wybuch pandemii, powołując się na wywiad z lekarzem, który twierdził, że już w październiku 2019 r. obserwował pacjentów z objawami przypominającymi Covid-19. W Iranie zrzucano winę na USA i Izrael, które miałyby stworzyć wirusa w celu spowolnienia irańskiego i chińskiego wzrostu gospodarczego.

Nieważne już, skąd wywodzi się koronawirus SARS-CoV-2. Ważne, by zrozumieć, że to problem nas wszystkich i zwalczyć możemy go wspólnymi wysiłkami podejmowanymi ponad podziałami, a nie poszukując winnego, przerzucając się oskarżeniami czy podsycając już występujące konflikty. Dotyczy to zarówno mniej i bardziej prominentnych polityków, jak i każdego z nas.

Czytaj też: Azjatyckie sposoby na wirusa. Jak im się to udaje?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną