Szerszeń wleciał do ula. Pszczoły dostrzegły na czas przeciwnika i otoczyły go z każdej strony, formując się w kulę. Wewnątrz temperatura wzrosła do 45 st. C oraz zwiększyła się emisja dwutlenku węgla. Pod wpływem tych dwóch czynników napastnik padł w ciągu pięciu minut, ale pszczoły latały wokół niego jeszcze przez jakiś czas, upewniając się, czy jest martwy. Jeśli pszczela rodzina, która zwykle liczy ok. 50 tys. osobników w ulu, potrafiła stawić czoło przeciwnikowi, to obroniła swój pokarm – miód. Jeśli nie – pszczelarz znajdzie dziesiątki martwych pszczół i spustoszone plastry miodu.
Dźwięk i temperatura
Chociaż tę metodę obrony wypracowały najprawdopodobniej tylko pszczoły azjatyckie przeciw żyjącemu w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej największemu szerszeniowi świata, Vespa mandarinia, to i tak wlot każdego szerszenia do ula wywołuje harmider. Pszczoły zwiększają swoją aktywność, próbując z nim walczyć. Ruch powoduje zaś wzrost szumu i temperatury, a to można na bieżąco monitorować i wykrywać anomalie.
Temperatura to bardzo ważny parametr w ulu. Optymalna wynosi 35 st. C i jest szczególnie ważna dla pszczelich larw, czerwi. Gdy robi się za gorąco, pszczoły wachlują skrzydełkami między ramkami, które służą za obudowę plastra lub przed otworem wejściowym, by powstał chłodzący prąd powietrza. Robotnice mogą też rozprowadzać wodę na powierzchni plastrów i ścian ula. A gdy to nie zadziała, kilkanaście tysięcy pszczół przenosi się na zewnątrz ula, by zwiększyć przestrzeń na wentylację. Natomiast gdy temperatura wyraźnie spadnie, pszczoły ruszają mięśniami tułowia, który dzięki temu ogrzewa się do 42 st. C. By ratować czerwie, wchodzą potem do sąsiednich pustych komórek.
Wystarczyłoby zatem zainstalować w ulach odpowiednie czujniki połączone z internetem, by na bieżąco śledzić stan zdrowia pszczelej rodziny.