Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Smog może zwiększać śmiertelność koronawirusa

Pandemiczny Przegląd Naukowy Tygodnia Pandemiczny Przegląd Naukowy Tygodnia PantherMedia
Czy SARS-CoV-2 groźnie zmutował? Ilu Amerykanów dałoby się uratować, gdyby obostrzenia wprowadzono wcześniej? Odpowiedzi w naszym cotygodniowym przeglądzie naukowym.

Covid-19 to nadal temat numer jeden na całym świecie – każdego dnia pojawiają się setki nowych informacji o chorobie, samym patogenie, ich wpływie na nasz organizm i środowisko. Przejrzeliśmy je za Was, by przedstawić wybór najważniejszych i najciekawszych naukowych doniesień z ostatniego tygodnia.

Duński rząd chce zabić miliony norek z powodu koronawirusa. Słusznie?

W ubiegłym tygodniu media zelektryzowała wiadomość, że rząd Danii podjął decyzję o zabiciu 15–17 mln norek przetrzymywanych na fermach producentów futer. Powodem było wykrycie zmutowanego wirusa SARS-CoV-2, który przeskoczył z zakażonych ludzi na zwierzęta (Dania jest największym producentem na świecie futer z norek). Ale transmisja SARS-CoV-2 odbywa się też w drugą stronę, tzn. ludzie z powrotem łapią wirusa od norek. Tyle że – twierdzą duńskie władze – wirus, krążąc wśród zwierząt, zmutował i właśnie ta jego wersja roznosi się teraz wśród ludzi (wykryto ją ponoć u 12 mieszkańców Jutlandii Północnej), co może spowodować, że przyszła szczepionka nie będzie w stanie przed nim zabezpieczać.

Problem w tym, że duński rząd nie ujawnił żadnych wyników badań, na których oparł swoją decyzję o likwidacji wszystkich norek na fermach. Nie wiadomo więc, o jakie mutacje chodzi, czy są jakoś groźne dla ludzi oraz czy rzeczywiście mogą spowodować nieskuteczność przyszłej szczepionki. Amerykański internetowy magazyn medyczny „STAT” opublikował artykuł, w którym naukowcy na razie bardzo sceptycznie odnoszą się do działań duńskich władz. Oceniają bowiem jako bardzo małe zagrożenie ze strony ewentualnej mutacji, do której mogło dojść w organizmach norek (zresztą w materiale genetycznym koronawirusa cały czas zachodzą jakieś zmiany – taka jest natura tego typu patogenów).

Czytaj też: Komu szczepionka na SARS-CoV-2 należy się najpierw?

Szybkie wprowadzenie obostrzeń mogłoby uratować dziesiątki tysięcy Amerykanów

Gdyby na początku epidemii koronawirusa w USA wprowadzono odpowiednio wcześniej (dwa tygodnie) dystansowanie społeczne, noszenie maseczek i inne tzw. niefarmakologiczne działania interwencyjne, byłoby ok. miliona mniej przypadków zakażeń i 59 tys. mniej zgonów (między 21 lutego a 3 maja) – piszą na łamach „Science Advances” naukowcy z Mailman School of Public Health w Columbia University. Doszli do takich wniosków na podstawie modelu opracowanego z wykorzystaniem danych ze wszystkich 3142 amerykańskich powiatów. Gdyby nawet Amerykanie rozpoczęli wprowadzanie działań interwencyjnych tylko tydzień wcześniej (a więc 8 marca, a nie 15, jak to zrobiono), prawdopodobnie do maja byłoby 601 tys. mniej zakażeń i ponad 32 tys. mniej zgonów z powodu covid-19.

Naukowcy przyznają jednocześnie, że ich modelowanie upraszcza niektóre założenia związane z ogólną niepewnością, problemami ekonomicznymi, podejmowaniem decyzji administracyjnych i przestrzeganiem zasad dystansowania społecznego. Wskazują jednak również na sukcesy w takich krajach jak Korea Południowa, Nowa Zelandia, Wietnam i Islandia, które wdrożyły niefarmakologiczne działania interwencyjne na początku marca, co sugeruje, że tysięcy przypadków zakażeń i zgonów w Stanach Zjednoczonych „można było uniknąć, a nie tylko odłożyć je w czasie”.

Czytaj też: W USA nasila się pandemia. Nie bez winy Trumpa

Smog może zwiększać śmiertelność koronawirusa

Inny zespół amerykańskich naukowców również dokładnie przyjrzał się (i też na łamach „Science Advances”) danym z powiatów w USA (prawie wszystkim, bo było ich 3089). Badaczom chodziło o sprawdzenie, czy istnieje korelacja pomiędzy poziomem smogu a obecną sytuacją epidemiczną. W tym celu porównali dane na temat zawartości w powietrzu pyłów zawieszonych wielkości PM2,5 (uśrednili wyniki z lat 2000–16) z liczbą zgonów na covid-19 od początku pandemii do 18 czerwca bieżącego roku. Na tej podstawie doszli do wniosku, że długotrwały wzrost zanieczyszczenia pyłem PM2,5 tylko o mikrogram na metr sześcienny powietrza podnosił w danym rejonie USA śmiertelność z powodu covid-19 aż o 11 proc.

Warto jednak pamiętać, że jest to na razie stwierdzenie występowania korelacji, a nie wykazanie związku przyczynowo-skutkowego między smogiem a zabójczością koronawirusa (nie wiadomo też, jakie jest indywidualne ryzyko zależne od różnych czynników, m.in. chorób współwystępujących). Aczkolwiek w innych badaniach wykazano, że nawet krótkotrwała ekspozycja na pyły PM2,5 zwiększa ryzyko ostrych infekcji dolnych dróg oddechowych i hospitalizacji z powodu grypy, co oznacza, że podobne skutki może powodować SARS-CoV-2.

Czytaj też: Covid-19 zimą? Będzie trudniej

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną