Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Rosyjski Sputnik na covid (na razie?) też jest skuteczny

Pandemiczny Przegląd Naukowy Tygodnia Pandemiczny Przegląd Naukowy Tygodnia PantherMedia
Dlaczego wyniki badań brytyjskiej szczepionki budzą wątpliwości? Jaką skuteczność wykazuje Sputnik V? Odpowiedzi w naszym pandemicznym przeglądzie naukowym.

Covid-19 to nadal temat numer jeden na całym świecie – każdego dnia pojawiają się setki nowych informacji o chorobie, samym patogenie, ich wpływie na nasz organizm i środowisko. Przejrzeliśmy je za Was, by przedstawić wybór najważniejszych i najciekawszych naukowych doniesień z ostatniego tygodnia.

Czytaj też: Skąd dramatyczne wahania liczby infekcji covid-19?

Osocze nie pomaga ciężko chorym na covid-19

Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski zaapelowali w ubiegłym tygodniu do ozdrowieńców o oddawanie krwi, z której przygotowuje się osocze dla chorych na covid-19. Osocze to płynna część krwi (stanowi 55 proc. jej objętości, a w 91 proc. składa się z wody), zawierająca m.in. przeciwciała (u ozdrowieńców skierowane przeciw wirusowi SARS-CoV-2). Jego aplikowanie ciężko chorym na covid-19 od początku budziło wątpliwości co do skuteczności. To, że były one uzasadnione, pokazują najnowsze wyniki badania opublikowanego w jednym z najbardziej prestiżowych czasopism medycznych świata: „The New England Journal of Medicine”. Wzięło w nim udział 333 ciężko chorych (zapalenie płuc) na covid-19. 228 zostało losowo przydzielonych do grupy otrzymującej osocze, a 105 do dostającej placebo. Badanie przeprowadzono z tzw. podwójnie ślepą próbą: ani pacjenci nie wiedzieli, czy otrzymują lek czy placebo, ani lekarze, co im podają.

Niestety okazało się, że w ciągu 30 dni od podania preparatu nie zanotowano istotnej statystycznie różnicy we wpływie na poprawę zdrowia oraz ograniczeniu śmiertelności pomiędzy pacjentami otrzymującymi osocze a tymi, którym aplikowano dożylnie placebo.

Czytaj też: Rada od parady. Eksperci radzą, premier robi swoje

Optymistyczne wyniki badań brytyjskiej szczepionki budzą wątpliwości

Do firm Moderna i Pfizer/BioNTech, które w ostatnich tygodniach ogłosiły bardzo dobre wstępne wyniki ostatniej fazy badań klinicznych szczepionek przeciw covid-19 (95-procentowa skuteczność), dołączył koncern farmaceutyczny AstraZeneca pracujący z naukowcami z University of Oxford. Ten trzeci preparat wykorzystuje inną technologię niż Moderna i Pfizer/BioNTech, które użyły mRNA (informacyjnego RNA) sprawiającego (w ogromnym skrócie), że komórki ludzkiego ciała same de facto zaczynają produkować szczepionkę. Natomiast AstraZeneca posłużyła się tzw. wektorem wirusowym, a konkretnie szympansim adenowirusem, który jest nieszkodliwy dla ludzi i został tak zmodyfikowany, by wytwarzać charakterystyczne białko koronawirusa wywołującego covid-19. Dzięki temu układ odpornościowy uczy się odpierać atak SARS-CoV-2.

Czytaj też: Nie, szczepionki na covid nie modyfikują ludzkiego genomu

Niedawno AstraZeneca ogłosiła optymistyczną wiadomość, że w ostatniej fazie badań klinicznych jej preparat wykazał wysoką skuteczność – choć tu pojawiają się wątpliwości – wynoszącą średnio 70 proc. Dlaczego średnio? Okazało się, że – omyłkowo – część badanych otrzymywała pierwszą z dwóch dawek dwukrotnie mniejszą niż drugą. I, co ciekawe, u nich efektywność preparatu wynosiła 90 proc. Tymczasem w grupie „pełnodawkowej” okazała się niższa: 62 proc. Stąd wzięła się średnia skuteczność wynosząca 70 proc.

Eksperci podnoszą jednak wątpliwość, czy można tak uśredniać wyniki, gdyż za sprawą błędu właściwie przeprowadzono dwa osobne badania. To nie jedyny kłopot – testy z udziałem ochotników prowadzono w Wielkiej Brytanii i Brazylii. W pierwszym kraju połączono II i III (czyli przedostatnią i ostatnią) fazę badań klinicznych, podczas gdy w drugim wyniki pochodzą z osobnej III fazy. Okazało się również, że stosowano różne placebo. To wszystko nie przekreśla rezultatów uzyskanych przez AstraZenecę, ale rodzi problemy podczas analiz statystycznych i interpretacji wyników.

Czytaj też: Komu szczepionka na koronawirusa należy się najpierw?

Rosyjska szczepionka (na razie) też skuteczna

Skoro jesteśmy przy szczepionkach, to również wstępnymi wynikami z (jeszcze niezakończonej) III fazy badań klinicznych pochwalili się Rosjanie. Ich Sputnik V, przygotowany przez Gamaleya Center for Epidemiology and Microbiology w Moskwie, na razie wykazuje 91 proc. skuteczności w badaniach z udziałem 18 tys. ochotników (choć, jak donosiły media, nie wszyscy brali w nich udział wyłącznie z własnej woli), docelowo ma ich być 40 tys. Szczepionka ta została przygotowana z wykorzystaniem analogicznej technologii jak preparat AstraZeneca – użyto w niej wektora wirusowego (zmodyfikowanego genetycznie adenowirusa), który sprawia, że zainfekowane nim ludzkie komórki zaczynają produkować białko koronawirusa, a dzięki temu układ odpornościowy uczy się bronić przed SARS-CoV-2. Sputnik V jest podawany w dwóch dawkach w odstępie trzech tygodni.

Co ciekawe, druga dawka nie jest dokładnie rzecz biorąc drugą, gdyż podaje się wówczas adenowirusa wytwarzającego inne białko tworzące „kolec” SARS-CoV-2. Robi się tak po to, by wzmocnić odpowiedź układu odpornościowego na drugą dawkę.

Czytaj też: Dobre wieści! Na koronawirusa da się na długo uodpornić

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

AIDS: czy to nadal wstydliwa choroba i wyrok? „Wciąż się boimy, że ktoś krzywo spojrzy”

Często nie wiemy, że jesteśmy zakażeni. Wciąż się boimy, „że ktoś krzywo spojrzy”, a wiedza, że test można zrobić szybko i anonimowo, nie jest powszechna – mówi Bartosz Żurawiecki, autor reportażu „Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce”, w Światowym Dniu AIDS.

Mateusz Witczak
01.12.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną