Inne pomiary pośrednie, oparte na badaniu gęstości aparatów szparkowych liści zachowanych w torfie, wskazują, że w czasie wielkiego ocieplenia klimatu około 9 tys. lat temu stężenie CO2 w atmosferze sięgające prawie 0,045 proc. zależało od temperatury powietrza i oceanu. Dwutlenek węgla gorzej rozpuszcza się w wyższej temperaturze, a więc im cieplejsze są oceany, tym więcej CO2 „wydychają” one do atmosfery, w której tego gazu jest ponad 50 razy mniej niż w morskiej wodzie. Przez całe setki tysięcy lat zawsze najpierw ogrzewał się klimat, a dopiero potem wzrastało stężenie CO2 w powietrzu. Tak jest teraz i tak było w ciągu ubiegłych dwustu lat. W tym czasie zmiany temperatury w pięciu rejonach Antarktydy (charakterystyczne dla całej półkuli południowej) sięgały około 0,6° C, a w końcu lat 90. były niższe niż około roku 1954, 1900 i 1870.
Czy klimatem naprawdę rządzi człowiek, czy raczej Słońce? Po latach przypisywania ludzkości przemożnego wpływu na klimat, trudno może niektórym w to uwierzyć, ale ostatnio opublikowano wiele prac, które jednoznacznie wskazują na ścisłą zależność globalnej temperatury i zachmurzenia od aktywności Słońca – od ilości dopływającej zeń energii, od liczby plam słonecznych, a zwłaszcza od wahań magnetyzmu i wiatru słonecznego, które mają wpływ na wielkość strumienia promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi z głębi Wszechświata. Promienie te mają związek z tworzeniem się chmur, które jak parasol chronią nas przed nadmiarem ciepła.
Nie będę tu prawił o sprawach globalnych ani o skandalu, jakim było odrzucanie – bo nie pasowały do hipotezy – tysięcy bezpośrednich pomiarów CO2 w atmosferze, których błąd oznaczeń wynosił około 2 proc., i zastąpienie ich błędnymi pomiarami w polarnym lodzie, w którym zachodzą procesy fizykochemiczne powodujące ubytek tego gazu. Ograniczę się do tego, co jest bliższe Europie, polskim narciarzom i mnie osobiście: do Alp, ich śniegów i lodów, do tego, co działo się w tych górach przez ostatnie 1250 lat. Powiem też, czego spodziewają się astronomowie do końca XXI stulecia.
W listopadzie 2006 r. grupa naukowców ze szwajcarskiego Federalnego Instytutu Badawczego opublikowała w czasopiśmie Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego „Journal of Climate” pracę podsumowującą trzy typy badań obejmujących lata 755–2004: aktywności Słońca, zmiany temperatury lata w Alpach oraz wzrostu i cofania się alpejskich lodowców. Obserwacje aktywności Słońca prowadzono w Chinach już 2400 lat temu, ale Szwajcarzy oparli się na fińsko-niemieckich badaniach radioaktywnego izotopu berylu 10Be z rdzeni lodu z Grenlandii i Antarktydy, obejmujących lata 850–2000. Ten beryl powstaje w atmosferze w wyniku bombardowania atomów tlenu promieniami kosmicznymi i jest ze śniegiem odkładany na powierzchni lądolodów. Mierząc stężenia tego izotopu w lodzie można dokładnie śledzić aktywność Słońca w ciągu długich okresów.
W Alpach temperaturę zaczęto mierzyć termometrami od 1800 r. Jej wcześniejsze zmiany (do 755 r.) odtworzono znaną od dawna metodą pomiarów gęstości słojów w 1700 dobrze datowanych próbach starego drewna. W ciągu tego okresu temperatura w Alpach zmieniała się w rytm zmian aktywności Słońca. Aktywność ta, określona liczbą plam słonecznych, jest obecnie najwyższa od 1249 lat, a w r. 2000 przekraczała ponad dwukrotnie średnią dla tego okresu. Natomiast temperatura w 2000 r. była tylko nieco wyższa niż około roku 1948, 1210 czy 990. Aktywność Słońca jest obecnie zupełnie wyjątkowa. Poprzedni tak wysoki jej poziom wystąpił 8 tys. lat temu, gdy rozpoczynało się błogosławione Ocieplenie Holoceńskie (trwało około 3 tys. lat), kiedy to po Epoce Lodowcowej rozwinęło się rolnictwo i powstawały wielkie cywilizacje starożytności. Niestety, astronomowie twierdzą, że to nasze obecne ocieplenie wkrótce się skończy. Ucieszy to narciarzy, ale czy wszystkich innych?
Jak zmieniała się masa lodowców alpejskich, ich wzrost i cofanie się – najdokładniej zbadano na największym z nich, Lodowcu Aletsch, mającym 23,2 km długości. Zjawiska te oceniono na podstawie dokładnych zapisów historycznych, starych map i obrazów oraz izotopowego datowania pozostałości organicznych i pni drzew znajdowanych na terenach taranowanych cyklicznie schodzącym w dół lodowcem. Maksymalne cofnięcia się lodowca zaobserwowano w latach 780 i 2001, a maksymalny jego zasięg w 1370, 1660 i 1860 r. Dość wiernie oddają one rytm zmian aktywności Słońca, a nie działalności ludzkiej.
W styczniu 2007 r. ukazała się w czasopiśmie „Meteorology and Atmospheric Physics” praca analizująca wyniki pomiarów temperatury prowadzonych w latach 1881–2002 w Chinach i na półkuli północnej. Wskazują one, że zmiany temperatury oscylowały w rytmie 60 lat, zupełnie niezależnie od zmian stężenia CO2 w atmosferze.
Obecnie jesteśmy na szczycie trzeciego cyklu i wedle autorów pracy w ciągu następnych 20 lat wejdziemy w fazę oziębienia. Jest to zgodne z publikowanymi od kilku lat przewidywaniami petersburskich astronomów z Obserwatorium w Pułkowie. Dyrektor Badań Kosmicznych tego obserwatorium prof. Abibullo Abdusamatow, odpowiedzialny za program precyzyjnych pomiarów aktywności Słońca, twierdzi, że wskutek jej zmian w latach 2012–2015 klimat Ziemi wejdzie w fazę stopniowego oziębiania.
Najniższych temperatur należy się spodziewać w latach 2055–2060, a tak głębokie oziębienie ma trwać przez około 50 lat, czyli co najmniej do końca stulecia. Ma to być oziębienie podobne jak w środku Małej Epoki Lodowej w latach 1645–1715, gdy średnia temperatura globu była 1–2 st. C niższa niż obecnie, a przez zamarznięty Bałtyk jeździło się do Szwecji saniami, nocując po drodze w karczmach stawianych na lodzie.
Astronomowie z Instytutu Fizyki Słońca i Terrestrialnej w Irkucku twierdzą, że w fazę głębokiego chłodu możemy wejść nawet wcześniej – w latach 2021–2026. Podobnie od dawna twierdzą astronomowie z innych krajów, m.in. prof. Theodor Landscheidt z Schroeter Instutute for Research in Cycles of Solar Activity w Kanadzie i prof. Nigel Weiss z Cambridge University. Te przewidywania są pociechą dla narciarzy i tych, którzy handlują gazem i węglem. Ale zanim się sprawdzą, cieszmy się ciepłem.
Autor jest prof. dr. hab., przewodniczącym Rady Naukowej Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie.
Zajmuje się badaniem skażeń środowiska globu i zmianami klimatu.
-
Z wodą to naprawdę nie przelewki. Sami prosimy się o powódź?
-
Wisła wyschła i płynie wąską strugą. Nie szkodzi, że pada deszcz – susza w Polsce jest faktem
-
Groźny genueński Boris: przez niego tak mocno pada. Co nas czeka? Taki żywioł to nie żarty
-
Wielki powrót krztuśca. Sami sobie na to zapracowaliśmy. Szczepmy się!
-
Zbiornik i węzeł. Czy Racibórz Dolny i węzeł wodny Wrocławia uratują miasto przed zalaniem?
Najczęściej czytane w sekcji Nauka
Czytaj także
Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”
Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.
Zgoda na seks i nowa definicja gwałtu. Czy to zadziała? Czy prawo zmieni polskie obyczaje?
Ustawa podpisana w sierpniu przez prezydenta Dudę zmienia prawną definicję gwałtu. Nikt nie kwestionuje idei: brak zgody zamiast obowiązku czynnej obrony. Ale czy to zadziała?
Ranking ministrów rządu Tuska według „Polityki”. Kto jest silny, kto się chowa, a kogo jesień wymiecie
Wakacje się kończą, Donald Tusk zapowiada „nową agendę”, a autorzy „Polityki” postanowili subiektywnie ocenić w skali od 1 do 4, jak przez te ostatnie prawie dziewięć miesięcy radzili sobie poszczególni ministrowie.
„Metoda ustawień rodzinnych” wraca do łask. Nasza reporterka sprawdziła na sobie, czy to działa
Życie jako cierpienie za winy przodków? Modna 20 lat temu „metoda ustawień rodzinnych” Berta Hellingera przeżywa renesans online. Na dobre i na złe. Nasza reporterka wzięła udział w tych sesjach.
Szkoła wraca, a z nią awantury i nowe problemy. To będzie wojna polsko-polska wśród dorosłych
Rozmowa z Jarosławem Pytlakiem, dyrektorem zespołu szkół społecznych, o tym, jakie awantury czekają nas od września i dlaczego warto zlikwidować rodzicielskie fora klasowe.
Covid się rozpędza. Przybywa infekcji, są pierwsze zgony. Czy Polska znów się spóźni ze szczepionkami?
Najnowsza wersja szczepionki przeciw covid na sezon 2024/2025 jest już dostępna w USA, Wielkiej Brytanii i wielu krajach UE. To ważne w obliczu obserwowanego ponownie wzrostu zakażeń i hospitalizacji. W Polsce na nowe preparaty wciąż czekamy.
Polska na botoksie. Reporterka „Polityki” przeszła kurs wstrzykiwania i ujawnia kulisy branży beauty
W pogoni za trendy-lookiem Polki i Polacy nie oglądają się na koszty. Także dla zdrowia i urody. Usługodawcy skwapliwie to wykorzystują, a państwo nie tworzy przeszkód. Przyjrzałam się rynkowi beauty od środka, przeszłam nawet kurs wstrzykiwania botoksu.
Nowy sondaż „Polityki”. Zadaliśmy Polkom i Polakom same drażliwe pytania
Czy i kiedy w Polsce nastąpi w końcu mentalny i prawny przełom w kwestii aborcji, mniejszości seksualnych, związków partnerskich, korekty płci, antykoncepcji? Jakie są realne poglądy w tych sprawach? Czy politycy mają rację, zasłaniając się konserwatyzmem swoich wyborców? Postanowiliśmy to zbadać w dużym sondażu „Polityki”, zwłaszcza że tematy te już wkrótce mają powrócić do Sejmu.
Matki 40 plus. Późne rodzicielstwo w Polsce jest coraz częstsze. „Ludzie mówią: krzywdę dziecku robisz”
Śmierć Barbary Sienkiewicz, która mając 59 lat, urodziła bliźnięta, przypomniała o tym, jak przesuwa się w Polsce granica późnego rodzicielstwa. Niezmienne za to pozostają oczekiwania, presja i społeczna ocena. Głównie matek.
Izrael już przegrał. „Trzeba szanować przeciwnika, rozumieć, skąd czerpie siłę. Arogancja nas zgubiła”
Rozmowa z Juwalem Bittonem, byłym szefem wywiadu izraelskiej służby więziennej, o obecnym szefie Hamasu. I o tym, jak rozbroić terrorystę za pomocą batonika.
Kościół w Polsce. Warowny, przaśny, śmieszny, obrażony na „Imagine” Lennona. To się nie zmienia
„Europa starzeje się w siwy dym. A z drugiej strony mamy zachowawczość Kościoła, jego wstecznictwo, niezrozumienie dynamiki rozwoju społecznego. To sprawia, że Kościół rzeczywiście broni skansenu. Często w sposób obraźliwy dla kobiet i nie tylko”. Dominikanin ojciec Paweł Gużyński o tym, jak Kościół z otwartej wspólnoty zamienia się w narodową twierdzę, co go obraża, a co ośmiesza.