Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Covid-19. Eksperyment z restrykcjami w Wielkiej Brytanii, gdy delta atakuje

Metro w Londynie. Lipiec 2021 r. Metro w Londynie. Lipiec 2021 r. Henry Nicholls / Forum
Premier Wielkiej Brytanii zapowiedział zniesienie obostrzeń, choć jego kraj zmaga się z nową falą zakażeń, w dodatku wywołanych przez wysoce zakaźny wariant delta. Czy powinniśmy wziąć przykład z Borisa Johnsona, który chce pozwolić ludziom podejmować własne, świadome decyzje?

Świat nie od dziś z zaciekawieniem przygląda się Wielkiej Brytanii i obserwuje efekty wydawanych w tym kraju decyzji w obliczu kolejnych fal epidemii. Niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski w jednym z wywiadów również posłużył się przykładem brytyjskim, przypominając, że przez ostatnie półtora roku wiele rzeczy wydarzało się najpierw na Wyspach, a potem na reszcie kontynentu.

Brytyjczycy znów mierzą się z rosnącą falą zakażeń spowodowanych wariantem delta koronawirusa, który najpewniej szerokim strumieniem rozleje się po wakacjach także w Polsce. I co? „Większość obostrzeń będzie zniesiona” – poinformował obywateli Boris Johnson. Ostateczna decyzja w sprawie wycofania najważniejszych restrykcji ma zapaść w przyszłym tygodniu, 12 lipca. Widać jednak, że brytyjski rząd, na czele z ministrem zdrowia Sajidem Javidem, zdecydował się sprawdzić w boju, czy zaszczepienie dwiema dawkami 64 proc. dorosłych obywateli zapewni wystarczającą ochronę. I ufa, że wszyscy są już na tyle świadomi, iż będą potrafili chronić się przed koronawirusem na własną rękę, bez konieczności narzucania im odgórnych zakazów.

Czytaj też: Delta rozlewa się po świecie. Komu znów grozi lockdown?

Znosić restrykcje? Naukowy dwugłos

Nie wszystkim naukowcom brytyjskim ta swoboda się podoba, skoro „Guardian” cytuje prof. Stephena Reichera z University of St. Andrews, który napisał na Twitterze: „Przerażające jest mieć ministra, który nadal uważa covid za grypę. Który nie przejmuje się poziomem infekcji. Który chce porzucić wszelkie zabezpieczenia, podczas gdy tylko połowa z nas jest zaszczepiona”.

Rzeczywiście, Javid miał powiedzieć niedawno: „Będziemy musieli nauczyć się akceptować istnienie covid i znaleźć sposoby radzenia sobie z nim we własnym zakresie – tak jak robimy to już od dawna w przypadku grypy”. Prof. Reicher otrzymał wsparcie od kilku innych naukowców sprzeciwiających się zapowiedzianemu otwarciu kraju i porzuceniu wszelkich restrykcji, co nie znaczy jednak, że wszyscy wypowiadają się jednym głosem.

Na przykład prof. Paul Hunter z University of East Anglia twierdzi, że choć złagodzenie ograniczeń nie jest wolne od ryzyka, to ma już sens: „Ludzie zaszczepieni dwiema dawkami są mniej podatni na infekcję, a nawet jeśli dojdzie u nich do zakażenia, to przechodzą je dużo lżej i rzadziej zakażają innych”.

Więc kto ma rację? Jak w tej kakofonii wypowiedzi, nawet ze strony osób uważanych za naukowe autorytety, mogą odnaleźć się przeciętni obywatele, kogo powinni posłuchać?

Tomasz Benedyk, doktorant Wydziału Patologii Uniwersytetu w Cambridge ze specjalnością wirusologii molekularnej, usprawiedliwia ten brak jednomyślności: – Naukowcy i eksperci wielu dziedzin mogą różnić się w opiniach dotyczących znoszenia obostrzeń, ponieważ natura tego problemu uniemożliwia udzielanie prostych odpowiedzi. Kluczowym terminem jest tutaj „ryzyko”, które trzeba na bieżąco wyważać w celu minimalizowania ludzkich tragedii, a jest to zadanie wyjątkowo trudne, dlatego też nierzadko popełniane są błędy.

Czytaj też: Delta rozlewa się po świecie. Komu znów grozi lockdown?

Zakażają się młodzi. Kluczowe testy i szczepienia

Decyzja brytyjskiego rządu dotycząca znoszenia obostrzeń jest częścią kilkuetapowego planu, który rozpoczął się już na przełomie lutego i marca. Harmonogram był podany do wiadomości publicznej z dużą dokładnością, ponieważ strategia wychodzenia z lockdownu opierała się na dobrze zorganizowanym programie szczepień. – Niebagatelną rolę odgrywało również wysokie społeczne zaufanie do opinii ekspertów – dodaje Tomasz Benedyk.

Wstępnie zakładano zniesienie wszystkich obostrzeń po długim ścisłym lockdownie 21 czerwca, jednak termin ten przesunięto o miesiąc z powodu skokowego wzrostu infekcji wywołanych wariantem delta SARS-CoV-2, o którym kilka miesięcy temu niewiele jeszcze wiedziano. – Od trzech tygodni znowu obserwujemy w Wielkiej Brytanii stromą krzywą zachorowań przy jednocześnie niskim wzroście hospitalizacji i liczbie zgonów nieporównywalnie niższej od poprzednich fal – podkreśla mój rozmówca, zadając kłam spiskowym teoriom – powtarzanym również w Polsce – że wariant delta jest szczególnie niebezpieczny dla osób zaszczepionych (zwłaszcza dwoma dawkami).

Oto jak wygląda obecna sytuacja: – Zakażają się głównie ludzie młodzi, którzy z racji niskiego ryzyka ciężkiego przebycia covid znaleźli się na końcu kolejki do szczepienia (choć i w najmłodszych rocznikach masowe szczepienia nabierają teraz tempa). Z kolei osoby zaszczepione „łapią” wirusa dużo rzadziej, a infekcje charakteryzują się u nich generalnie łagodnym przebiegiem.

Tomasz Benedyk zwraca również uwagę, że w Anglii funkcjonuje bardzo wydajny system test and trace, opierający się na olbrzymiej skali darmowych testów, dzięki którym wyłapywana jest duża część bezobjawowych infekcji: – System ten pomaga śledzić dynamikę zachorowań i przebiegu pandemii, jednak nawet tak rozbudowana strategia niekoniecznie pomaga w ujarzmieniu coraz bardziej zaraźliwych wariantów SARS-CoV-2.

Czytaj też: Delta mocno atakuje w Rosji i Wielkiej Brytanii. Szczepmy się!

Lekcja Brytyjczyków, wnioski dla Polski

Premier Boris Johnson i minister zdrowia Sajid Javid kontrowersyjne decyzje o zniesieniu obostrzeń najprawdopodobniej oparli na założeniu, że skuteczna akcja szczepień zagwarantuje wysoką ochronę przed transmisją zarazka oraz ciężkimi objawami covid, więc obecnie wykluczone jest zagrożenie zapaści systemu zdrowia. – A był on już dwukrotnie na granicy wytrzymałości, nawet przy łagodniejszych wariantach – przypomina Tomasz Benedyk.

Rząd Wielkiej Brytanii jednak ocenił, iż obecne ryzyko dla zdrowia publicznego spowodowane koronawirusem jest już zdecydowanie niższe, zaś uświadomione społeczeństwo po półtora roku pandemii nauczyło się na tyle z nim żyć, że potrafi zachowywać się odpowiedzialnie. – Obawiam się, że dopiero z perspektywy czasu będzie można ocenić prawidłowość tego podejścia, chociaż dane z ostatnich dni napawają tu wszystkich sporym optymizmem – twierdzi pan Tomasz. Ostatnie doświadczenia wskazują jednak i na to, że wprowadzenie nawet drakońskich zakazów (lub nakazów) albo ograniczeń w ruchu międzynarodowym i tak nie jest w stanie zatrzymać rozprzestrzeniania nowych wariantów po świecie. – Ostatni rok pokazał wszystkim jasno, że pandemia może się zakończyć tylko na dwa sposoby: albo w szybkim tempie nabierzemy odporności zbiorowej poprzez masowe szczepienia, albo ją przechorujemy w kilku kolejnych falach, wywoływanych przez coraz to nowe warianty wirusa.

Trzeciej drogi nie ma. Tymczasem Wielka Brytania najwyraźniej chce dwie powyższe strategie połączyć. I czym się ten eksperyment zakończy, przekonamy się niebawem. Oby wcześniej niż później, skoro lekcja Brytyjczyków ma być przykładem dla innych krajów w Europie.

Czytaj też: Nieuchronnie nadciąga czwarta fala epidemii

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną