Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Kogo „złapie” delta? Jest superszybka, ale nie jesteśmy bezbronni

Wariant delta koronawirusa jest dużo bardziej zakaźny, szybciej się namnaża i częściowo przełamuje odporność poszczepienną, a także częściej może wywoływać ponowne infekcje u ozdrowieńców, niż wcześniej ujawnione warianty. Wariant delta koronawirusa jest dużo bardziej zakaźny, szybciej się namnaża i częściowo przełamuje odporność poszczepienną, a także częściej może wywoływać ponowne infekcje u ozdrowieńców, niż wcześniej ujawnione warianty. Grażyna Marks / Agencja Gazeta
Wzrost liczby zakażeń covid w krajach, które cieszyły się do tej pory najlepszymi wskaźnikami wyszczepialności, rodzi pytanie, czy wracamy do punktu wyjścia? Otóż nie, kolejna fala pandemii nie będzie taka sama jak poprzednie.

Najbardziej zdezorientowane informacjami nadciagającymi ze świata mogą być osoby zaszczepione. Przez pół roku stawiano nam za wzór Wlk. Brytanię czy Izrael, gdzie bardzo wcześnie otwarto masowe punkty szczepień i obywatele tych krajów w pierwszym półroczu 2021 r. dużo tłumniej skorzystali z uodpornienia niż mieszkańcy innych państw, a i tak konfrontują się teraz z przyrostem nowych zakażeń w skali niespotykanej tam od kilku miesięcy.

Wszystkiemu winien wariant delta koronawirusa, o którym wiemy, że jest dużo bardziej zakaźny, szybciej się namnaża i częściowo przełamuje odporność poszczepienną, a także częściej może wywoływać ponowne infekcje u ozdrowieńców. To wcale jednak nie oznacza, że tej jesieni ponownie wszyscy będziemy mieli identyczne ryzyko zakażenia oraz że narażeni jesteśmy na te same konsekwencje! Dla tych, którzy nadal opierają się szczepieniom, będzie ono kilkakrotnie wyższe niż w ubiegłym roku, gdy zagrażał „słabszy” koronawirus „alfa”. Z kolei większość osób zaszczepionych, choć one również mogą teraz ulec infekcji za sprawą delty, przechoruje ją dużo łagodniej.

Czytaj także: Jaka będzie czwarta fala? Jesteśmy gotowi?

Szybki wirus delta

Wariant delta jest bardziej zaraźliwy niż poprzednie wersje koronawirusa, ponieważ osoby zakażone przenoszą go w znacznie większych ilościach w drogach oddechowych. To sprawia, że – personifikując zarazek – jest mu dużo łatwiej przenosić się drogą kropelkową między ludźmi. Okazji ma naprawdę sporo: zatłoczone środki komunikacji publicznej, otwarte kluby nocne, szkolne klasy. Wymieszanie w nich ludzi zaszczepionych z niezaszczepionymi w oczywisty sposób zwiększa ryzyko transmisji, które mogłoby trochę się zmniejszyć za sprawą przestrzegania wymogu noszenia masek na twarzy i zachowywania dystansu, ale mało kto zwraca dziś na to uwagę. W Holandii, w której udało się w pełni zaszczepić 62 proc. populacji, przypadki zachorowań wzrosły o 500 proc. po tym, jak rząd zniósł ograniczenia. Więc z powrotem je przywrócono i znów doprowadziło to do szybkiego spadku liczby nowych infekcji.

Czytaj także: Podhale i Wschód szczepią się ospale. „Myślą, że są jak Giewont”

Niestety wirus delta jest bardzo szybki – ostrzega dr Paweł Grzesiowski, doradca Naczelnej Rady Lekarskiej ds. Walki z Covid-19. – Musielibyśmy mieć bardzo dużo przeciwciał z klasy IgA na śluzówkach, aby zablokować jego replikację. Delta momentalnie przyczepia się do ludzkich komórek i natychmiast się namnaża – zdaniem niektórych ekspertów wariant ten może być nawet tysiąckrotnie szybszy, niż było to w przypadku SARS-CoV-2 z Wuhan.

Skoro nasz układ odporności na początku każdego zakażenia cechuje pewna bezwładność – musi minąć mniej więcej ok. kilkunastu godzin, zanim sformuje szyki obronne gotowe do podjęcia walki z atakującym go drobnoustrojem – w tym czasie kopii wirusa jest już na tyle dużo, że mimo braku objawów będą one mogły być rozpraszane z górnych dróg oddechowych na zewnątrz. – Od początku pandemii postuluję, aby ten stan bezobjawowego zakażenia odróżniać od zakażenia objawowego, ponieważ jest on niebezpieczny dla otoczenia – sugeruje dr Grzesiowski, przypominając, że tzw. nosiciel zakaża deltą 48 godz. przed wystąpieniem objawów. – Osoba zaszczepiona, która po szczepionce ma zachowaną ochronę przed ciężkim przebiegiem covid, nie jest zabezpieczona przed krótkotrwałym nosicielstwem ani zakażaniem innych. Nie wiadomo nawet jeszcze, czy trzecia dawka przypominająca może tu coś zmienić.

Ryzyko rozkłada się na wszystkich

Jakie jest zatem ryzyko zachorowania na covid u osób zaszczepionych? Na to pytanie eksperci nie udzielą prostej odpowiedzi, bo to tak, jakbyśmy zapytali o ryzyko spowodowania wypadku na drodze. Decyduje o tym nie tylko sam kierowca, ale też sprawność jego pojazdu, warunki pogodowe, zachowanie innych użytkowników aut.

Równie wiele czynników, w dużej mierze niezależnych od osoby, która jest zaszczepiona, będzie teraz decydować o jej bezpieczeństwie. Bo czy jadąc do pracy zatłoczonym tramwajem, może wpływać na innych współpasażerów, aby z katarem i gorączką wysiedli na najbliższym przystanku i wrócili do domu? Albo jak ma domagać się, aby wszyscy w sklepach, kinach i autobusach mieli założone maseczki? Czy ma jakiś wpływ na poziom wyszczepienia w swoim mieście? Indywidualne ryzyko zakażenia będzie zależało właśnie od uodpornienia całej społeczności, ogólnego stanu zdrowia, podjętych środków ostrożności oraz tego, jak często jesteś narażony na kontakt z nieszczepionymi osobami, które mogą być zakażone.

W cotygodniowym biuletynie amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) zamieszczono niedawno podsumowanie danych porównawczych z Los Angeles, obejmujących grupę zaszczepionych i niezaszczepionych w okresie od 1 maja do 25 lipca tego roku, gdy w Kalifornii obecny był już wariant delta. W liczbach bezwzględnych społeczności, którym się przyjrzano w Wydziale Kontroli i Zapobiegania Chorobom Zakaźnym Departamentu Zdrowia Publicznego, liczyły: 10 895 osób w pełni zaszczepionych, 1431 częściowo zaszczepionych (po pierwszej dawce) oraz 30 801 osób niezaszczepionych. Na początku badania, zanim dominował wariant delta, osoby nieszczepione zakażały się koronawirusem 10 razy częściej niż osoby zaszczepione. Pod koniec okresu badawczego, kiedy delta odpowiadała już za niemal 90 proc. infekcji, osoby nieszczepione były już tylko pięć razy bardziej narażone na zakażenie niż osoby zaszczepione.

Czytaj także: Brak wyobraźni? Nadchodzi delta, a Polacy się nie szczepią

Charakter transmisji wariantu delta oznacza, że liczba przypadków wzrośnie w wielu miejscach mniej więcej w tym samym czasie, ale konsekwencje będą znacznie gorsze pod względem liczb bezwzględnych w miejscach z mniejszą liczbą szczepień i w regionach z mniejszym odsetkiem tzw. immunizacji – ostrzegają epidemiolodzy.

W Polsce wojewódzka mapa immunizacji na 30 sierpnia prezentowała się następująco:

Wojewódzka mapa immunizacji w Polsce, sierpień 2021 r.covide.pl/•Wojewódzka mapa immunizacji w Polsce, sierpień 2021 r.

Czwarta fala, a po niej… kolejne?

Tym, co na pewno nie będzie nam sprzyjać w najbliższych tygodniach, a co z kolei pomoże wirusowi w łatwiejszym rozprzestrzenianiu, jest pogoda. Sezonowość infekcji wywoływanych przez koronawirusy to fakt, ale warunkuje ją nie tyle niższa temperatura powietrza i mniejsze nasłonecznienie, co nasze zachowania podczas jesiennej i zimowej aury: spędzanie czasu w większym gronie w czterech ścianach, niewietrzenie pomieszczeń, niedostosowanie ubioru do wahań temperatury, skutkiem czego organizm ulega przegrzaniu lub wyziębieniu.

Pocieszające jest natomiast to, że w niektórych krajach epidemie szybko nasilone za sprawą wariantu delta równie gwałtownie osłabły. Nawet jeśli tymczasowo, to dla naukowców stanowi to pewną zagadkę. Czyżby SARS-CoV-2 zamierzał już zawsze grać z nami w taką ciuciubabkę – będzie słabł i przybierał na sile aż do momentu, kiedy cała populacja nabędzie naturalną odporność, a następnie przeistoczy się w nowy wariant, który rozpocznie kolejną rundę? Tempo tej zabawy w dużej mierze będzie zależeć od wskaźników szczepień, zachowań społecznych, pór roku i różnych środków ostrożności. Tylko czy starczy nam cierpliwości?

Czytaj także: Alfa, delta, teraz lambda? Warianty koronawirusa w natarciu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną