Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Wspólne działanie lub wspólne wymieranie. Młodzi biją na alarm

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Wrzesień 2020 Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Wrzesień 2020 Arkadiusz Lawrywianiec / Forum
24 września aktywiści Młodzieżowego Strajku Klimatycznego wyszli na ulice na wszystkich kontynentach. Mają dość pustych obietnic i świata, w którym nie ma empatii.

Spotkaliśmy się w piątek o 11 na pl. Teatralnym w Warszawie, a protesty odbywają się dziś też w 19 innych miastach. Mimo pandemii cały czas staramy się być aktywni i aktywne, ale bywa to okropnie frustrujące. Nie tylko dlatego, że mamy świadomość, że zmiany, których oczekujemy, zachodzą o wiele za wolno. Staramy się działać, a jednocześnie po prostu bardzo się boimy, bo nie wiemy, jak w postępującym kryzysie będzie wyglądać nasze dalsze życie.

Choć niełatwo połączyć w głowie tylu emocji, to wiemy, jak istotne jest to, by motywowała nas empatia i solidarność w obliczu kryzysu. Dlatego hasło naszej piątkowej mobilizacji to „Wspólne działanie lub wspólne wymieranie”. Jak napisał wspierający naszą mobilizację Filip Springer: „Katastrofa klimatyczna to problem społeczny. Nie tylko dlatego, że jej konsekwencje najpierw dotkną tych, których pozycja jest najsłabsza i najmniej stabilna. System ekonomiczno-polityczny, jaki doprowadził do katastrofy klimatycznej i innych kryzysów planetarnych, zbudowany jest na nierównościach i eksploatacji nie tylko środowiska, ale też ludzi. Jedno i drugie jest tu zasobem. Nie da się uniknąć katastrofy klimatycznej, unikając rozmowy o nierównościach”.

Czytaj też: Żywioł goni żywioł, katastrofa katastrofę

Pieniędzy nie da się zjeść

Globalna Północ urosła na przemocy i wyzysku rdzennej ludności. Nie jest niczym nowym, że globalna Północ nadal wykorzystuje globalne Południe. Podłożem takiego układu jest kolonializm; zależność gospodarcza wynikająca z nadmiernej eksploatacji ciągnącej się przez wieki nadal ma wpływ na toksyczną nierówność. Alanis Obosawim, przedstawiciel ludu Kri z północnej Kanady, pisał: „Kiedy ostatnie drzewo zostanie ścięte, ostatnia ryba zostanie złowiona, ostatnia rzeka zanieczyszczona; kiedy oddychanie przyprawia o mdłości, zorientujecie się – za późno – że bogactwo nie znajduje się na kontach bankowych, a pieniędzy nie da się zjeść”.

Kryzys klimatyczny to nie tylko problem do rozwiązania, ale także relacje do odbudowania. Z naturą i z ludźmi. Społeczności rdzenne są strażnikami wiedzy o świecie naturalnym. Stanowią 5 proc. populacji, a chronią 80 proc. bioróżnorodności. Kanada po kilkuset latach drapieżnego kolonializmu zalicza się do krajów globalnej Północy, a jej społeczności pochodzenia rdzennego są w złej sytuacji ekonomicznej, często zmagają się z międzypokoleniową traumą, a otaczające je środowisko wciąż jest niszczone.

Co do tego ma klimat? Warstwy uprzywilejowane wykorzystują te znacznie mniej uprzywilejowane także klimatycznie. Dlatego, że koszty świata ery antropocenu poniosą te społeczności, które historycznie (i nie tylko) najmniej przyczyniły się do nastania problemu. Szacuje się, że kraje Północy są odpowiedzialne za 92 proc. historycznych emisji, a więc zatrważającą większość. Arabistka dr Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przywołała w trakcie dyskusji organizowanej przez Młodzieżowy Strajk Klimatyczny badania międzynarodowego zespołu ekonomistów. Opierają się na różnicach kursów walut, z których wynika, że w 2017 r. globalna Północ („gospodarki zaawansowane”) przywłaszczyła sobie towary z Południa o wartości 2,2 bln dol. To kwota 15 razy większa niż potrzebna do wyeliminowania skrajnego ubóstwa na świecie.

Odpływ z Południa pozostaje istotną cechą gospodarki światowej w epoce postkolonialnej, bo Północ chce utrzymać wysoki poziom dochodów i konsumpcji. Taki wyzysk ogranicza możliwości Południa do stawiania czoła zmianie klimatu, a także utrudnia rozwój np. w stronę czystych technologii. Jednocześnie mieszkańcy Południa są dziesięciokrotnie bardziej narażeni na skutki katastrofy klimatycznej niż mieszkańcy Północy. Mają również mniej pieniędzy na odbudowę po katastrofach. A ponieważ na ten cel idą fundusze państwowe, to uniemożliwia sprawny rozwój ich kraju. I tak w kółko.

Czytaj też: Zielona transformacja. Mamy pół roku

Kosmicznie żółtawe niebo

Według raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) klimat ocieplił się o 1,09 st. C. Granica bezpieczeństwa, do której nadal niestety dążymy, to 1,5 st. C. Po przekroczeniu punktu krytycznego klimat zacznie się gwałtownie deregulować. Grecja, Turcja, Kalifornia, Syberia – to tylko niektóre z miejsc, które zostały w tym roku spustoszone przez pożary. Indie, Niemcy, Nigeria, Czad, Francja, Meksyk – to z kolei tylko niektóre z miejsc, które zostały w tym roku zalane.

Choć odczuwamy to w tym roku delikatniej, kryzys klimatyczny dotyka także Polskę. Byłam w lipcu na obozie harcerskim w Wydminach – moja komendantka pozostawała w stałym kontakcie ze strażą pożarną, bo codziennie istniało zagrożenie burzowe. Strażacy i my musieliśmy być przygotowani na ewakuację. Przed burzami słyszeliśmy apokaliptyczne pomruki, po burzach niebo miało kosmiczny żółtawy kolor. Mój obóz nie był poważnie poszkodowany, ale nie wszystkie miały to szczęście. W Borach Tucholskich ludzi ewakuowano. Burza spustoszyła wszystko, gdy wrócili, nie było gdzie mieszkać, zbierali porozrzucane po lesie rzeczy. Ciężko myśleć mi o tym, że takie zagrożenie może już zawsze nam towarzyszyć.

Prawie każdemu dziecku na świecie zagrażają poważniejsze kataklizmy, takie jak zalewanie obszarów przybrzeżnych, powodzie wywołane przez wezbrane rzeki, cyklony, choroby wektorowe (przenoszone przez komary, kleszcze czy gryzonie), susze, zanieczyszczenie ołowiem i wysoki poziom stężenia substancji trujących w powietrzu. Każde takie zagrożenie dotyczy kilkuset milionów dzieci (według badań UNICEF), a są rejony, gdzie nakładają się na siebie. Oznacza to, że ok. 850 mln dzieci – czyli co trzecie – żyje na obszarach, na których występują co najmniej cztery z powyższych zagrożeń. Choć żadne dziecko nie jest odpowiedzialne za wzrost globalnych temperatur, wszystkie poniosą ich cenę. Tu znów powtarza się schemat, wedle którego najbardziej ucierpią dzieci z krajów najmniej odpowiedzialnych za zmiany klimatu. Walka o sprawiedliwość klimatyczną jest zatem również walką o godne i bezpieczne życie dla dzieci i młodzieży – takich jak my. Dla mnie to zwyczajnie walka o marzenia; często boję się marzyć i wyobrażać sobie, jakie będzie moje życie.

Czytaj też: Toniemy w plastiku, rządowi to nie przeszkadza

Zakładamy złotą obrączkę

To absurdalne: doprowadziliśmy do sytuacji, gdy środowiska naukowe postulują, by ogłosić nastanie nowej epoki społeczno-historyczno-geologicznej, antropocenu. Epoki człowieka. Skoro już mamy epokę człowieka, to czemu jesteśmy tak bardzo podzielone i podzieleni? To skutek historycznych wydarzeń, ekonomii wyzysku, polityki, narastającego populizmu i nacjonalizmu, nierówności. Nie wolno nam jeszcze bardziej się polaryzować. Wobec kryzysu klimatycznego możemy albo wspólnie zadziałać, albo wspólnie umrzeć.

Rozwiązaniem jest znalezienie złotego środka: życie w umiarze, ale nie w niedostatku. Mówi o tym teoria obwarzanka – takiej złotej obrączki. Pisze o niej Kate Raworth w niedawno wydanej w Polsce książce „Ekonomia obwarzanka”. Między przesadą a niedostatkiem jest bezpieczna i sprawiedliwa przestrzeń dla ludzi, oparta na gospodarce regeneracyjnej i dystrybucyjnej. Wewnętrzna granica obwarzanka to podstawa społeczna; poniżej jej ludzie doświadczają niedostatku. Należy więc dążyć do eliminacji głodu i ubóstwa, do zapewnienia edukacji, opieki zdrowotnej, czystej wody, dachu nad głową, dochodu, pracy, pokoju i sprawiedliwości, równości płci, uczestnictwa w sferze publicznej i dostępu do energii. Zewnętrzną krawędź wyznaczają możliwości środowiskowe – nie jest możliwy nieskończony wzrost na planecie o skończonych zasobach.

Jak podsumowuje Edwin Bendyk w artykule dla „Polityki” o ekonomii obwarzanka: „Źródła myśli ekonomicznej wskazują, że celem aktywności gospodarczej jest zaspokajanie potrzeb ludzkich”. Spróbujmy więc dążyć do zaspokojenia ich, żyjąc w zgodzie z naturą. Jesteśmy z całą pewnością częścią natury, tylko gdzieś po drodze się z niej sami wydziedziczyliśmy, budując epokę człowieka... Dla każdego i każdej świat powinien być miejscem przyjaznym. Dla marzeń, dla nadziei, dla społeczności marginalizowanych, dla przyszłych pokoleń, dla młodszego rodzeństwa, dla raf koralowych, dla zwierząt, dla wszystkich, których kochamy, dla piesków i kotków, dla kwiatów i owadów.

Zarówno ja, jak i cała masa młodych osób mamy świadomość, co się dzieje. Chcemy pokazać ludziom, że to właśnie nasza wola polityczna i społeczna doprowadzi do świata, w którym nie żyjemy w niedostatku ani przesadzie. Redukcje emisji i transformacje sektorów gospodarczych, także w Polsce, muszą odbyć się w sposób sprawiedliwy – nikt nie może być pozostawiony w tyle. Mamy jeszcze szansę – ale mamy ją tylko razem, solidarnie. Strajkuj z nami ponad podziałami!

Łucja Kudła jest aktywistką Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Współpraca: Urszula Schwarzenberg-Czerny

Czytaj też: Grożą nam coraz częstsze nawałnice i powodzie

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Jednorazowe e-papierosy: plaga wśród dzieci, cukierkowa używka. Skala problemu przeraża

Jednorazowe e-papierosy to plaga wśród dzieci i młodzieży. Czy planowany zakaz sprzedaży coś da, skoro istniejące od dziewięciu lat regulacje, zabraniające sprzedaży tzw. endsów z tytoniem małoletnim oraz przez internet, są nagminnie i bezkarnie łamane?

Agnieszka Sowa
11.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną