Gdzie się podziała nasza odporność
Covid szybko się w Polsce rozkręca. Gdzie się podziała nasza odporność?
Podczas letniej fali zakażeń covid, która szybko się w Polsce rozkręca, nie będzie w szpitalach dużej liczby zajętych łóżek. Omikron rzadziej wywołuje ciężką postać choroby z zapaleniem płuc, choć najczęściej spotykane teraz dolegliwości (gorączka, ból gardła i głowy, obezwładniające zmęczenie) też dają się chorym mocno we znaki. Wielu z nich było po trzech dawkach szczepień lub przechorowaniu zakażenia wcześniejszymi wariantami koronawirusa, więc dziwią się, gdzie podziała się ich odporność? Odpowiedź jest prosta: ona wciąż chroni przed ciężkim przebiegiem infekcji, ale przed samym zakażeniem już nie. Musimy zaczekać na inny rodzaj szczepionek, doustnych lub podawanych do nosa, żeby móc skuteczniej bronić się przed tak wysoce zakaźnym zarazkiem atakującym górne drogi oddechowe i odciąć mu drogę wejścia do organizmu.
Według szacunków ekspertów z wrocławskiej grupy MOCOS, modelującej w Europie przebieg pandemii, w Polsce może być obecnie 20–25 mln osób nieodpornych na wariant BA.5, który przyniósł obecną falę. Dlatego decyzja o uwolnieniu od tego tygodnia czwartej dawki szczepień (czyli drugiej dawki przypominającej) dla dorosłych powyżej 60. roku życia oraz dla osób z upośledzoną odpornością, które ukończyły 12 lat, była długo wyczekiwana (urzędy UE zezwoliły na to 11 lipca, tylko nasze Ministerstwo Zdrowia zwlekało).
Mało precyzyjne zalecenie, komu przysługuje kolejne szczepienie, wywołało lawinę pytań. Czy np. wszystkie osoby otyłe lub z cukrzycą, a więc chorobami pośrednio osłabiającymi odporność, choć bez ryzyka tzw. immunosupresji, również można zaszczepić? Albo dlaczego na liście uprzywilejowanych nie znaleźli się medycy poniżej 60 lat? W resorcie zdrowia nikt nie zająknął się na ten temat, ale dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds.