Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

99 procent uczciwości

Fot. Diodoro, Flickr (CC BY SA) Fot. Diodoro, Flickr (CC BY SA)
Test wykrywający płeć dziecka - etycznie wątpliwy.

Firma "DNA Worldwide" już od dwóch lat zarabia w USA na teście wykrywającym płeć dziecka już od szóstego tygodnia ciąży. Teraz rozszerzyła swoją działalność na Wielką Brytanię. Choć jej test ciążowy o nazwie "Pink or Blue" nie jest dopuszczony do użytku w innych krajach, to każdy może go sobie zamówić przez Internet.

Zabieg polega na pobraniu kropli krwi z palca, przesłaniu do firmy i opłaceniu 278 euro, jeśli odpowiedź ma przyjść po 6 dniach, lub 350, jeśli zależy nam na czasie i chcemy czekać tylko 4 dni. "DNA Worldwide" reklamuje swój test jako pewny w 99 procentach.

Oczywiście producent nie ujawnia technicznych szczegółów testu. Jednak wiadomo jak można wyczytać z krwi matki płeć dziecka. Za pomocą reakcji PCR (Polymerase Chain Reaction) zwielokrotnia się śladowe ilości charakterystycznych dla chłopców genów obecnych wyłącznie w chromosomie Y. W trakcie ciąży dochodzi do przedostania się do krwioobiegu matki komórek lub samego DNA płodu. Jeśli kobieta ma w łonie dziewczynkę, to test pozostanie negatywny (pink), jeśli chłopczyka i jeśli oczywiście jego DNA przedostało się do krwioobiegu matki, to test jest pozytywny (blue).

Ze strony biologiczno-medycznej jest z takim testem kilka problemów. Dlatego właśnie nie jest on nigdzie uznany za test ściśle medyczny. Otóż część kobiet ma w swym organizmie sporo DNA z chromosomu Y niezależnie od badanej przy pomocy testu ciąży. Może to nastąpić dzięki tzw. zjawisku chimeryzmu i mikrochimeryzmu, który może dotyczyć tak matki, jak i płodu.

Nie każdy człowiek jest organizmem zbudowanym z identycznych genetycznie komórek. Bywa, że dwa zarodki (mogą być dwóch różnych płci) łączą się ze sobą w trakcie życia płodowego i dają jeden organizm chimeryczny. Jeśli u takiej chimery przeważają komórki żeńskie, to będzie ona miała wszystkie cechy kobiece. Tylko w skrajnych przypadkach organizm dwupłciowej chimery wykształca się w hermafrodytę o cechach płciowych męskich i żeńskich. Zarówno sama przyszła matka, jak i płód może więc być chimerą żeńsko-męską. W takich przypadkach test zawsze zamanifestuje się kolorem niebieskim (blue) i klient dostanie informację, że dziecko jest chłopczykiem. Nie będzie to nawet pomyłka w samym teście, ale wyłącznie w jego interpretacji.

Mikrochimeryzm może pojawić się też w wyniku transfuzji krwi lub przeszczepu, a najczęściej w wyniku ciąży (poprzedniej w stosunku do tej badanej w teście), kiedy całe komórki płodu przenikają do organizmu matki i tam przez jakiś czas z powodzeniem sobie żyją. Jeśli mikrochimeryzm dotyczy przenikających do organizmu kobiety komórek męskich, to taka przyszła matka będzie miała we krwi sporo DNA z chromosomu Y.

Oczywiście chimeryzm i mikrochimeryzm to zjawiska stosunkowo rzadkie. W dodatku część chimer jest pochodzenia żeńskiego w stu procentach, co nie interferuje z wynikami testu ciążowego. I na tym właśnie bazuje producent, proponując swym klientom zwrot kosztów w razie wykrycia pomyłki. Oczywiście dla firmy to wydatek zupełnie śmieszny, a reklama potężna, bo na pierwszy rzut oka wygląda jak deklaracja skuteczności. W rzeczywistości to zaś właśnie swego rodzaju alibi.

Testy ciążowe mogą nie tylko zaspokoić ciekawość przyszłych rodziców. Mogą być używane również do regulacji urodzin - rodzice wybierają czy chcą chłopca, czy dziewczynkę i po teście albo ciążę utrzymują, albo ją usuwają (w szóstym tygodniu ciąży w większości krajów nie ma z tym kłopotu). Taka procedura jest oczywiście bulwersująca z etycznego punktu widzenia. Jeśli do tego dodamy ryzyko pomyłki wliczone przez "DNA Worldwide" w koszta produkcji, to uzyskujemy obraz przedsiębiorstwa grającego etycznie i moralnie niezbyt uczciwie. Oczywiście to nie "DNA Worldwide" decyduje, w jakich celach rodzice wykonają test ciążowy i co zrobią z uzyskanymi wynikami. Dzięki temu firma ma czyste zarówno ręce, jak i sumienie. Wiadomo już od czasów rzymskich, że pieniądz nie śmierdzi.

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną